Sputnik (2020)

Parafrazując słynny cytat, w tajnym radzieckim ośrodku badawczym roku 1983 nikt nie usłyszy Twojego krzyku. I słowa te nie pojawiają się tutaj przez przypadek, nakręcony bowiem przez rosyjskiego reżysera Egora Abramenko Sputnik to sprytna zrzynka z kultowego Obcego (1979). Podobnie jak w filmie Scotta, także tutaj zło rodzi się gdzieś w przestrzeni kosmicznej, a dorasta w ludzkim łonie.

Prolog stanowi katastrofa dwuosobowej, radzieckiej kapsuły kosmicznej, która rozbija się gdzieś na kazachstańskiej prerii. Jedynym ocalałym członkiem załogi jest Konstantin (Piotr Fiodorow). Na miejscu szybko zjawia się sowieckie wojsko i poprzez serię badań odkrywa, że ciało kosmonauty zamieszkuje dziwa istota.

Resztę filmu stanowi ideologiczny pojedynek pomiędzy służalczym Semiradowem (Fiodor Bondarczuk) a stosującą innowacyjne metody leczenia Tatianą (Oksana Akinshina). Zamknięty w izolacji Konstantin nie pamięta momentu powrotu na Ziemię i żyje w przekonaniu, że jest on bohaterem narodowym. Falę jego frustracji potęguje również fakt, że nie może on skontaktować się z nikim spoza ośrodka, nawet z własną matką.

Sputnik, choć już w zapowiedziach nie zwiastował rewolucji gatunku, był wyczekiwany przez wielu. W tym i przeze mnie! Samo wykreowanie bazy wojskowej niczym klaustrofobicznego statku kosmicznego budzi niepokój. To nieskończony labirynt zimnych, sterylnych korytarzy rozświetlonych fluorescencyjnym światłem malującym na ścianach złowrogie cienie. To wizja Związku Radzieckiego jako obcego, imponującego swoim monochromatyzmem świata, obdartego z jakiegokolwiek człowieczeństwa.

W tej scenerii jest miejsce tylko dla nieludzkich, wyrachowanych postaci, którym obca jest moralność. Semiradow jest chłodnym analitykiem i manipulantem, zdeterminowanym w osiągnięciu swoich celów. I mimo że film nie od razu wykłada nam jego intencje, sprawny widz domyśli się, o co tutaj tak naprawdę chodzi.

Tak, jak w oryginalnym Obcym i tutaj gwiezdny przybysz w końcu będzie musiał opuścić ciało swojego nosiciela i zamienić wojskowy obiekt w prawdziwą krwawą łaźnię. Dlatego też reżyser poświęca środkową część filmu na dokładne przestudiowanie obcego pod względem biologicznym, a bohaterów poddając psychologicznej wiwisekcji.

Dlatego też, kiedy na ekranie dzieje się już prawdziwy horror, widz jest już niejako przygotowany na to, co właśnie zobaczy. A dziej się sporo! Praca kamery jest tutaj naprawdę imponująca, a efekty CGI cieszą oko. Biorąc pod uwagę fakt, że film Abramenko jest niejako wstępem do całej franczyzy, Sputnik ogląda się jak hollywoodzkiej klasy prequel.

Jako potomek industrialnego koszmaru Ridleya Scotta, film wyłania swój własny, niepowtarzalny kierunek. Historia najeźdźcy z kosmosu obierającego za cel byłe ZSRR działa nie tylko jako trzymający w ciągłym napięciu horror, to również pomysłowy komentarz na temat ciągłej przewagi Stanów Zjednoczonych nad Rosją, Zachodem nad Wschodem w nieustającej walce o globalną dominację kulturową.

 

Oryginalny tytuł: Спутник

Produkcja: Rosja, 2020

Dystrybucja w Polsce: BRAK

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *