Pod koniec lat 60. i 70., kiedy Hollywood przeżywało kulturową rewolucję za sprawą takich obrazów jak Easy Rider (1969), na Starym Kontynencie Włosi właśnie wylewali kolejne wiadro sztucznej krwi i maglowali twórczość Alfreda Hitchcocka. Początkowo odrzucony przez amerykańskich krytyków jako tania rozrywka importowana z dalekiego kraju, filmowy nurt znany jako giallo dziś uważany jest nie tylko za kultowy, ale również stanowiący awangardę w całej historii kina. Ale może zacznijmy od początku.
W 1929 roku włoski hegemon wydawniczy Mondadori z Mediolanu wypuszcza na rynek serię książek, charakteryzujących się żółtymi okładkami. Kolor nie jest tutaj przypadkowy, ponieważ giallo, z włoskiego żółty, stał się marketingowym znakiem rozpoznawczym wydawanych opowieści z dreszczykiem. A były to głównie tłumaczenia brytyjskich kryminałów w stylu Sherlocka Holmesa, amerykańskich quasi-fantastycznych thrillerów oraz opowieści inspirowanych twórczością Edgara Alana Poe. Przed rokiem 1929 figura detektywa była praktycznie nieznana we Włoszech, dlatego też książki te nie cieszyły się zbytnią popularnością. W latach trzydziestych i czterdziestych XX wieku import i tłumaczenie takowej literatury z USA zostało całkowicie zabronione przez Mussoliniego. Gloryfikacja przemocy i korupcji mogła przecież wpłynąć negatywnie na obywateli o „słabych umysłach”.
Wkrótce włoscy twórcy zaczęli pisać własne opowieści giallo, używając angielskich pseudonimów. Wszystko to oparte było na amerykańskich i brytyjskich modelach racjonalnego myślenia i logicznej dedukcji. Dopiero po zakończeniu II Wojny Światowej, wyłaniać zaczęło się prawdziwe oblicze włoskiej literatury kryminalnej, głównie za sprawą twórczości Leonarda Sciascii. Sciascii napisał nie tylko kilka znaczących dla giallo (Il giorno della civetta (1960), A ciascuno il suo (1966)) pozycji, w latach 50. napisał dwa artykuły, których celem było zwrócenie uwagi włoskich intelektualistów na cały nurt. Dziś giallo w formie pisanej nadal powstaje we Włoszech, a najbardziej mainstreamowym jego przykładem, który wyszedł poza ojczyznę pizzy i faszyzmu, jest Imię róży (1980) autorstwa Umberto Eco.
Jednak termin giallo najbardziej znany jest dzięki swojej filmowej karierze, która fascynuje nas od „złotej ery” włoskiego kina przypadającej na początek lat 60. Ciekawostką może być to, że giallo w przestrzeni kina nie jest tak bardzo utrwalonym i schematycznym gatunkiem, jak jego literacki odpowiednik. Samo określenie giallo nie wskazuje jak w wielu innych przypadkach esencji samego nurtu, funkcjonując raczej w bardzo elastycznym środowisku, do którego zaliczyć możemy horrory gotyckie, melodramaty kryminalne czy kino policyjne. Należy zatem przyjąć, że giallo jest czymś więcej niż tylko tym, co tradycyjnie analizujemy jako „gatunek kina”. Najprościej powiedzieć, że giallo to zbiór filmów, które luźno opierają się pod tę definicję.
Taka już natura giallo, że podważa często nasze przekonanie o tym, jak należy klasyfikować filmy, które wymykają się amerykańskiej, taksonomicznej wyobraźni, ustalającej gatunek zarówno w krytyce filmowej, jak i całym przemyśle. Jednak jak już wspomniałem, giallo to zbiór filmów, łączących ze sobą pewne zabiegi stylistyczne i tematyczne. Istnieją również bardzo „stereotypowe” filmy giallo, a każdy fan tego nurtu ma swoje własne wyobrażenie na to, co stanowi kanon.
W 1963 Mario Bava wyreżyserował pierwsze, prawdziwe włoskie giallo, La ragazza che sapeva troppo (The Girl Who Knew Too Much). Można co prawda kłócić się, że filmy giallo powstawały już przed dziełem Bavy, jednak to właśnie ta produkcja stała się prawdziwym punktem wyjścia dla nurtu.
Sekwencja otwierająca ukazuje nam Norę (Letícia Román) zmierzającą samolotem z USA do Rzymu. Czas podróży umila sobie czytaniem włoskiego kryminału z żółtą okładką. Cała ta początkowa scena jest fundamentalna dla całego gatunku, łącząc w sobie literackie początki giallo, motyw turysty przybywającego do Włoch (najczęściej z USA), szyk i ówczesną modę. Jestem prawie pewny, że czarny, przeciwdeszczowy płaszcz stał się domyślnym odzieniem filmowego zabójcy i jednym z charakterystycznych tropów nurtu dzięki kolejnemu dziełu Bavy, Sei donne per l’assassino (Blood and Black Lace (1964)).
Powszechnie przyjęło się nawet, że to właśnie Blood and Black Lace na stałe ugruntowało praktycznie wszystkie tropy gatunku. Choć przesycona kolorami, jest to bardzo ponura historia wrzucająca swoich bohaterów w wir przemocy i ciągle rosnącego napięcia. To idealny przykład tego, że forma czasami ważniejsza jest od fabuły, a Bava niczym malarz (którym również był) maluje przed nami żywy obraz. Niewiele filmów giallo jest tak dopieszczonych plastycznie, przez co produkcja ta już na starcie wysoko zawiesiła poprzeczkę.
Wracając jednak do roku 63. Jeden z amerykańskich tytułów filmu Bavy brzmiał The Evil Eye i doskonale odzwierciedlał on fascynację giallo na punkcie podglądania oraz postaci naocznego świadka – najczęściej morderstwa. Dziewczyna, która wiedziała za dużo mogła zatem nazywać się Dziewczyną, która widziała za dużo, jednak zbyt mocno zdradzałoby to aluzję do Hitchcocka. Takim świadkiem naocznym dla zbrodni popełnionej na Schodach Hiszpańskich w Rzymie staje się właśnie Nora. Zszokowana dziewczyna kończy w szpitalu, gdzie na zmianę zostaje poddana kontroli przez lokalnego inspektora policji oraz lekarza.
Hybrydowy dyskurs medyczno-detektywistyczny jest popularnym motywem w filmach giallo. Halucynacje i subiektywne wizje stanowią główną oś nie tylko dla bohaterów, ale również całej kryminalnej zagadki w fantazyjnym Una lucertola con la pelle di donne (Lizard in a Woman Skin (1971)) Lucio Fulciego czy Tutti i colori del buio (All the Colors of the Dark (1972)) Sergio Martino.
Wymieniona wcześniej Jaszczurka w kobiecej skórze Fulciego to fantasmagoryczna wizja zderzenia ze sobą wyższych sfer z rozlaną od kwasu kontrkulturą lat 70. Widać to nawet w scenografii, która wyraźnie podzielona jest na drogą awangardę i tanią, hipisowską melinę. Tajemnica na poziomie samej zbrodni nie jest w filmie jakoś specjalnie ciekawa, robi ona za fasadę dla historii zderzenia się z nowymi postawami kulturowymi. Fulci z radością dzieli się z nami długimi obrazami zakrapianych kwasem imprez Dzieci Kwiatów. Prawdziwym horrorem staje się fakt, że (podkreślony tutaj mocno) lewicowy hedonizm może zdegenerować dosłownie każdego. Zwłaszcza jeśli mówimy o represji starego porządku.
W latach 60. giallo już na stałe wpisało się w krajobraz włoskiego kina. Po premierze Dziewczyny Bavy, twórcy zyskali całkowite nowe pole nie tylko do tworzenia „żółtych filmów”, ale również szerzej pojmowanego kina grozy. Co prawda nurt ten pod koniec lat 60. nie był na tak silnej pozycji, jak choćby spaghetti western czy peplum, jednak jako jeden z niewielu przetrwał praktycznie do dziś. Jednak zmiana kulturowa, jaką za sobą przyniósł, dała widowni całkowite nowe spojrzenie na ekranową przemoc czy erotykę.
Kolejna rewolucja dla nurtu przyszła w 1970 roku, kiedy premierę miał Ptak o kryształowym upierzeniu Dario Argento. Film ten odświeżył giallo przede wszystkim piekielnie dobrze napisanym i zniuansowanym scenariuszem. Biorąc motyw amerykańskiego przybysza na włoskiej ziemi, Argento poprowadził sztampową historię o policjantach i mordercy niczym barokową sztukę teatralną. Do tego już w debiucie daje o sobie znać skłonność reżysera do rozlewania litrów plakatowo-czerwonej krwi.
Przez kolejną dekadę włoski przemysł filmowy był stosunkowo niewielki, wciąż przypominał on raczej artystyczną komunę aniżeli korporacyjny moloch. Dlatego też twórcy prześcigali się, powiększając w swoich dziełach liczbę ciał czy sekwencji przesiąkniętych erotyką. Giallo nie były drogie w produkcji, a widownia nie przejawiała jeszcze oznak znudzenia. Okoliczności były więc sprzyjające.
Jednak chęć zarobku zmusiła twórców do kombinacji. Przykładowo, szwedzka publiczność z chęcią przyjmie erotykę, ale będzie miała problem z nadmierną przemocą. Z kolei Amerykanie łasi są na krew, jednak nagie piersi potrafią ich zawstydzić. Dlatego też niejednokrotnie powstawało kilka wersji tego samego filmu kierowanego na różne rynki. Kiedy pod koniec lat 70. popularność zdobyły odtwarzacze kaset VHS, dystrybutorzy mieli nie lada problem z wybraniem „tej jednej, oficjalnej wersji”.
Po czterech udanych giallo Argneto zaczął przenosić ten nurt w stronę motywów paranormalnych i dokonał kolejnej rewolucji – Suspiria (1977). Film okazał się ogromnym sukcesem na każdej płaszczyźnie i zapoczątkował tak zwaną Trylogię Matek. Ale to jest temat na zupełnie inną rozprawkę.
Pomimo że największy boom na giallo przypadł na lata 70., publika straciła zainteresowanie nurtem na początku lat 80. W tym okresie gatunek ten stał się jeszcze bardziej brutalny i krwawy, a z czasem twórcy praktycznie wyeliminowali ze swoich filmów wątki tajemnicy, by skupić się wyłącznie na morderstwach. Doprowadziło to do powstania kolejnej gałęzi kina, szalenie popularnego nurtu slasher, w którym widza przy ekranie trzyma wyłącznie krew i erotyka. Pod koniec lat 80. i przez całe 90. powstało niewiele filmów giallo, które, tak jak Murder Rock (1984) Fulciego czy Opera (1988) Argento, przypominały już bardziej slashery.
Giallo przeważnie było uznawane za rozrywkę tanią i „jednorazową”, przez co wiele z tytułów nie było dostępnych na legalnym rynku domowym. Wraz z postępem technologicznym niemała ilość filmów przepadała gdzieś w mroku dziejów na zawsze. Ostatnimi czasy możemy zauważyć, że najpopularniejsze pozycje nurtu powracają wydawane (przeważnie w ślicznych pudełkach) na Blu-Ray czy DVD. Dla najwytrwalszych poszukiwaczy zostaje również platforma YouTube, gdzie znajdziemy wiele filmów, często w oryginalnej ścieżce dźwiękowej.
W ostatnich latach pojawiło się również kilka filmów, które wyraźnie odnoszą się do giallo, dających cień nadziei na to, że gatunek ten wróci kiedyś do głównego nurtu. I choć produkcje takie jak Amer (2009), Berbarian Sound Studio (2012) czy Francesca (2015) sprawnie przenoszą krzykliwą stylistykę oryginalnych giallo, w żadnym z nich nie znajdziemy tego, co było dla tamtych obrazów fundamentalne – zagadkowej zbrodni, którą razem z bohaterami próbujemy rozwikłać.
Źródła: giallofiles.blogspot.com/www.vulture.com/en.wikipedia.org/sentieri.com
Nałogowy pochłaniacz popkultury, po równo darzy miłością obskurne horrory, Star Wars i klasykę literatury.