Witch Story (1989)

Koniec lat 80. to czas, gdy włoski horror umierał śmiercią naturalną. Bezpłodni już mistrzowie szukali szczęścia za wielką wodą, kręcąc niemiłosierne gnioty celujące w rynek wideo. Oczywiście zdarzały się w tej puli godne uwagi perełki jak Kot w mózgu (1990) Lucio Fulciego, Czarna magia (1988) Fabrizio Laurentiego z Davidem Hasselhoffem i Lindą Blair czy Człowiek-Szczur (1988) w reżyserii Giuliano Carnimeo. I tutaj pojawia się Alessandro Capone, postać zupełnie mi nieznana, który nakręcił Witch Story. Film otrzymał nieoficjalnie tytuł Zabobony 2, co było czysto marketingowym chwytem (normalka u Włochów).

Rzecz ma miejsce w małym, prowincjonalnym amerykańskim miasteczku w latach 30. ubiegłego wieku. Widzimy jak wzburzona grupa mieszkańców, z pochodniami i widłami w rękach, torturuje i spala na stosie wiedźmę. Helena przed śmiercią przeklina oprawców na kilka pokoleń wprzód. Kobieta była opiekunką małej dziewczynki o imieniu Rachel Hayes, która zaraz po tym popełnia samobójstwo.

Kilkadziesiąt lat później grupa rozwydrzonych nastolatków z Nowego Jorku wyrusza autokarem na urlop. Jest wśród nich Ed i Carol Hayes, którzy postanowili odwiedzić dom rodzinny. Dokładnie ten sam, w którym mieszkała kiedyś Helena z Rachel. Po dotarciu na miejsce młodzi spotykają się z kuzynką Eda i Carol, Simoną. Wspólnie imprezują i miło spędzają czas. Do czasu, gdy zaczyna dochodzić do morderstw, a na miejscu widywana jest mała blondwłosa dziewczynka, chcąca z kimś się pobawić…

Cały film możecie zobaczyć tutaj:

Witch Story to kolejny nadnaturalny horror dotykający tematyki duchów, opętania i kontaktów z innymi wymiarami. Scen śmierci jest sporo i są one bardzo krwawe. Warto wymienić choćby szlachtowanie nożem rzeźnickim czy atak piłą mechaniczną. Obsada to kilka anonimowych twarzy, są wśród nich klasycznie już obleśny grubasek, murzynka, puszczalska blondynka oraz kujon w okularach. Pełen przekrój postaci powtarzający się niemal w każdym tego typu filmie.

Przymykając oko na pojawiające się tu i ówdzie absurdy, można z Witch Story spędzić całkiem przyjemny czas. Zdjęcia bywają bardzo klimatyczne, sceny śmierci krwawe. Jedyną irytującą rzeczą jest włoski dubbing, który momentami brzmi po prostu komicznie („Bastardi! Bastardi!”). Muzykę skomponował nielubiany przeze mnie Carlo Maria Cordio, który ponownie wykorzystał te same dźwięki co przy innych ścieżkach dźwiękowych (choćby z Trolla 2 (1990)). Film mogę spokojnie polecić wszystkim miłośnikom włoskich horrorów z tamtych lat.

Oryginalny tytuł: Witch Story

Produkcja: Włochy, 1989

Dystrybucja w Polsce: BRAK

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *