Charakterystyczne logo grupy Cannon pojawiające się przed seansem było swego czasu wyznacznikiem jakości. Gdy w 1979 r. podupadającą firmę wykupili izraelscy bliźniacy Golan i Globus, rozpoczęła się złota era kina akcji. Rynek zalały filmy z Chuckiem Norrisem w roli głównej, a każdy na podwórku chciał być wojownikiem ninja jak Sho Kosugi czy nie mniej popularny Michael Dudikoff.
Kultowa marka ma na swoim koncie dziesiątki produkcji, w tym recenzowany dziś przeze mnie Uciekający Pociąg (1985). Oparty na historii Akiry Kurosawy (Rashomon (1950), Siedmiu samurajów (1954)) scenariusz dostał w swe ręce Andrei Konchalovsky, o którym producentom szepnął słówko sam Francis Ford Copolla.
Zanim kariera młodziutkiego Erica Robertsa rozkwitła na dobre, wystąpił on w roli młodego skazańca Bucka, który wraz ze złodziejem Mannym ucieka ze ściśle strzeżonego więzienia na Alasce. Biegnąc przed siebie przez zaśnieżone bezdroża, przy 30-stopniowym mrozie, obaj lądują w pociągu pędzącym 130 mil na godzinę, w którym nie ma maszynisty. Zdani tylko na siebie będą musieli stoczyć heroiczną walkę o przetrwanie oraz uciec przed bezlitosnym naczelnikiem więzienia, który nie spocznie, nim nie dopadnie zbiegów.
Film mimo upływu czasu nadal wywołuje rumieńce na twarzy i potrafi przytrzymać w fotelu widza nerwowo zakładającego nogę na nogę. Solidne kino akcji z elementami dramatycznymi ze świetną obsadą i zdjęciami. Surowe, zaśnieżone krajobrazy i mknąca przez nie zdezelowana kupa złomu, taranująca wszystko na swej drodze.
Buck i Manny to dwa zupełnie odmienne charaktery, do których starcia dochodzi w zaistniałej, dość niekomfortowej sytuacji. Uwięzieni w wagonie stają oko w oko zarówno z samym sobą, jak i z partnerem. Manny (Jon Voight, zdobywca Złotego Globu za najlepszą rolę dramatyczną) to legenda więzienia w Stoneheaven. Czczony niczym bóg skazaniec obdarzony niezmierzonym wręcz szacunkiem współwięźniów. Świadomy sytuacji i przezorny, podejmujący decyzje po dłuższym namyśle. Za to Buck (młody i niedoświadczony jeszcze Eric Roberts) to zwinny, wysportowany gówniarz. Jak mówi o nim sam Manny: „Ma ikrę, ale brak mu rozumu”.
W obrazie wyszczególnić można trzy równoległe wątki. Pierwszy z nich to uciekający Manny i Buck, ich relacja, docieranie się nawzajem. Drugi to pracownicy kolei, którzy w panice próbują ze wszystkich sił zapobiec katastrofie, wykorzystując dostępne komputery i systemy obsługi infrastruktury. Trzecim wątkiem jest naczelnik więzienia, zawzięty Ranken, który pragnie rozliczyć z Mannym osobiste porachunki. Na uwagę zasługują niezłe sceny kaskaderskie nakręcone na pędzącym składzie. Eric Roberts wiszący na przodzie lokomotywy sprawił, że serce zabiło szybciej.
Jeśli ktoś lubi kino akcji z lat 80. albo wraca z sentymentu w dawne czasy, to zdecydowanie warto sięgnąć po obraz pięciokrotnie żonatego Konchalovsky’ego. Młodziutki Roberts, jeszcze nieoszlifowany diament oraz świetny Voight w roli doświadczonego złodzieja, zapewnia nie lada emocje. Wspomnę tylko, że filmie pojawi się również kobieta, co wpłynie dość mocno na przebieg wydarzeń. Polecam.
Oryginalny tytuł: Runaway Tram
Produkcja: USA/Izrael, 1985
Dystrybucja w Polsce: Itunes
Fanatyk starych kadrów, obskurnej pulpy i zapomnianych horrorów, na co dzień kochający tata.