Fargo – sezon 4 (2020)

Fargo to jeden z niewielu seriali, które mają szczególne miejsce w moim sercu. Jego dwa pierwsze sezony to również trzecia produkcja telewizyjna, którą tak naprawdę świadomie obejrzałem, kiedy rozrywka ta wzbierała na popularności. I tak druga seria to chyba mój ulubiony serial w ogóle! Dlatego też, choć oczekiwania względem sezonu czwartego były wysokie, skutecznie uspokajała mnie satysfakcja po części trzeciej. Nie, w żadnym wypadku się nie zawiodłem.

Będąc wciąż historią o mafijnych porachunkach, nieszczęśliwych zbiegach okoliczności i dobrych ludziach, którzy muszą dla chwili spokoju babrać swoje dłonie, czwarte Fargo ma chyba najwyższy próg wejścia w całej serii. Scenariusz naszpikowany jest całym panteonem charakterystycznych postaci, ich prywatnych historii i przetaczającymi się między nimi zależnościami. Fabuła tym razem rzuca nas do Kansas City lat 40., gdzie brutalną walkę o władzę nad miastem toczą dwie rodziny mafijne, włoska familia Faddo i gang czarnoskórych pod władzą Loya Cannona.

Całą intrygę inauguruje ciekawa tradycja, wedle której obie mafijne głowy wymieniają się swoimi najmłodszymi synami. Daje to w teorii przewagę, o czym świadczy postać Irlandczyka granego przez Bena Whishawa, chłopaka, który został w ten sposób przeszczepiony z irlandzkiego gangu do włoskiej familii. Ale to tylko jedna z angażujących, małych historii wplecionych w tę stylową mozaikę, a przeżywanie każdej z nich jest największą wygraną serialu.

To przede wszystkim jednak historia walki o równość i szacunek w świecie długich płaszczy oraz kapeluszy z wielkimi rondlami. Nad światem wciąż wisi ponure widmo II Wojny Światowej, ale ludzie jednym krokiem stoją już w gospodarczej rewolucji, jaką ma przynieść choćby system kart płatniczych. Ale w tym archaicznym języku i scenografii z epoki tkwi jednak bardzo wiele współczesności, zwłaszcza w odniesieniu do aktualnych wydarzeń zza oceanu.

Jak w każdym poprzednim sezonie Fargo, również tutaj obecne są organy ścigania. Tym razem jednak lokalny szeryf jest postacią o wiele „brudniejszą” od swoich poprzedników, podziurawioną wojennymi przeżyciami i targaną zestawem dziwnych tików nerwowych. Grający go Jack Huston idealnie sprawia się w roli rozdrganego do granic gliniarza przerzucanego z rąk do rąk mafijnych bosów. Ale o aktorstwie później, bo to jest (jak zawsze w Fargo) wręcz wybitne.

Być może ta ilość postaci może naprawdę przytłoczyć, a ja specjalnie nie będę opisywał tutaj każdej z nich, bo wyszła by niezła kobyłka. Do tego tempo serialu, zabawy formą (jeden z epizodów nakręcony jest wyłącznie w czerni i bieli) oraz aktorska szarża większości obsady może być ciężkie dla nowych widzów. To nie jest dokumentalny serial o zbrodni, to gangsterska ballada o tym, co minione, i o tym, co aktualne. Wszystko tu jest tak stylowe, od przepełnionych detalami wnętrz, przez ubrania na muzyce czy słownych zabawach kończąc.

Wspomniałem, że czwarte Fargo aktorstwem stoi. Tak jak poprzednio na ekranie pojawiały się znane twarze pokroju Martina Freemana, Ewana McGregora czy Kirsten Dunst, na planie czwartego sezonu spotkali się Chris Rock, Jason Schwartzman i wspomniani już Huston oraz Whishaw. Dla mnie jednak swoją grą cały show kradnie Jessie Buckley w roli seryjnej morderczyni i pielęgniarki-samouka Oraetta Mayflower. Jej zdolności do kamuflowania się „w bieli” i maskowania swoich diabolicznych zachcianek wzbudzają prawdziwą grozę.

Co ciekawe, pojawiają się tutaj również wątki wyciągnięte żywcem z rasowego kina grozy! Nie jest to co prawda podciągnięte do ukochanego przeze mnie motywu UFO z drugiego sezonu, a wszystko ma jakieś swoje racjonalne wyjaśnienie, to cholera, tak bardzo chciałbym, żeby było ich tutaj ciut więcej!

Choć zakończenie nie jest najbardziej satysfakcjonującym w historii serii, choć zawiązanie go z sezonem drugim jest super, a ja odzwyczaiłem się nieco od formuły godzinnych seriali mających po kilkanaście odcinków, to kolejne Fargo jak zwykle dostarczyło mi całą masę emocji, rozrywki i takiego kompletnego, filmowego doznania. To kino (choć w zasadzie serial) pełnokrwiste, zupełne, obcowanie z nim zatem zawsze będzie godne polecenia. Ja wrócę do Kansas, bo czuję, że dzieło to ma jeszcze wiele mniejszych rzeczy do zaoferowania.

Oryginalny tytuł: Fargo

Produkcja: USA, 2020

Dystrybucja w Polsce: HBO GO

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *