The Intruder (1962)

We wczesnych latach 60. Roger Corman musiał być w prawdziwym gazie, w końcu to właśnie jego niskobudżetowe i ekspresowe produkcje zaczęły definiować „kino młodzieżowe”. Był również po sukcesie dwóch pierwszych filmów nakręconych na podstawie prozy Edgara Allana Poe, Studnia i wahadło (1961) oraz Zagłada domu Usherów (1960). Nic więc dziwnego, że szukał on jakiegoś nowego wyzwania.

Corman oczywiście bawił się komentarzem społecznym w swoich poprzednich produkcjach, jednak przeważnie robił to w lekkim, satyrycznym tonie. Być może tchnięty poczuciem misji i sukcesem, jaki przyniosły mu poprzednie filmy, Roger postanowił nakręcić film o napięciach rasowych obecnych w USA lat 60. Dlatego też pomiędzy jego komercyjnymi dziełami znajdziemy taki tytuł jak The Intruder, niezależny film nakręcony własnym sumptem bez wsparcia wielkich wytwórni.

Adam Cramer (w tej roli młody i olśniewający urodą William Shatner) przybywa do fikcyjnego miasteczka położonego gdzieś na Południu. Pod przykrywką pracownika socjalnego mężczyzna zaczyna podjudzać rasistowskie nastroje drzemiące w białej części społeczeństwa. Jednak sytuacja wymyka się spod kontroli tuż po rytualnym spaleniu krzyża, kiedy Cramer podżega tłum do zlinczowania fałszywie oskarżonego, czarnego chłopaka.

Zobacz cały film tutaj:

Powiem szczerze, że ten interesujący koncept fabularny i pisanie historii bez bawienia się w półsłówka stanowi dla mnie jedyny powód, dla którego po The Intruder można sięgnąć. Ale ten ostry język Cormana ma swoje uzasadnienie w brutalnych atakach, jakich na początku dekady dopuszczał się Ku Klux Klan. Więc reżyser postanowił dać prosto w pysk zbrodniczej ideologii językiem, którym posługiwał się najlepiej – językiem kina klasy C.

Dlatego też film cierpi na wszystkie mankamenty kina mikrobudżetowego. Jest nudny, przeciągnięty i czasami razi w oczy produkcyjnymi niedociągnięciami czy nierzadko marnym aktorstwem. W sumie to pierwszy z wczesnych filmów Cormana, który okazał się finansową klapą. Doceniam próbę zwrócenia mitu Południa przeciwko sobie, szkoda jednak, że jest to zrobione tak hmmm, amatorsko?

Ale The Intruder jest zdecydowanie jednym z najbardziej nietypowych dzieł Rogera Cormana, głównie dzięki surowemu stylowi oraz temu, że polityczny podtekst, który znajduje się w tak wielu jego filmach, jest tutaj punktem centralnym. To zapewne ważny film dla amerykańskiego społeczeństwa, jednak dla mnie zostanie on tylko połyskującą w cieniu innych dokonań Cormana. Warto sprawdzić, jednak nie oczekujcie dzieła historycznego!

Oryginalny tytuł: The Intruder

Produkcja: USA, 1962

Dystrybucja w Polsce: BRAK

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *