Waves of Lust (1975)

Jesteście sobie w stanie wyobrazić, że Ruggero Deodato, gość, który dał nam Cannibal Holocaust (1980), zaczynał od kręcenia soft-pornograficznych kryminałów? No jasne, że tak! Wszak wystarczy tylko liznąć historię włoskiego kina gatunkowego, by zorientować się, że stylistyczna ciągłość jego twórców nie istnieje. Każdy od czegoś zaczynał, a taki orbitujący wokół giallo, niewielki projekt z cycuszkami na plakacie jest dobrym punktem wyjścia.

Irem (Al Cliver) i Barbara (Silvia Dionisio) to młoda para spędzająca wakacje na Sycylii. W pewnym momencie napotykają zamożne, starsze małżeństwo, przez które zostają zaproszeni na pokład jachtu należącego do mężczyzny. Irem i Barbara wkrótce angażują się w problemy małżeńskie Giorgio i Silvii – bo takie imiona nosi druga parka. On, cyniczny i bezwzględny, słownie i fizycznie znęca się nad Silvią dla swojej pokręconej przyjemności z kontrolowania jej. W końcu zarówno Irem, jak i Barbara zostają romantycznie związani z Silvią, co prowadzi do tego, że Giorgio staje się bardziej niezrównoważony psychicznie.

Zapewne Wasze skojarzenia zwróciły się w kierunku naszego rodzimego Noża w wodzie (1962). I nie jest to wcale błędna interpretacja, bo Waves of Lust to prosta w swych założeniach historia morderczego romansu na wodzie. Z tą różnicą jednak, że tam, gdzie Polański dość stanowczo tłumił erotyczne napięcie, Deodato daje się ponieść fali cielesnych rozkoszy, oferując nam elektryzujące sekwencje seksu w różnych kombinacjach. Co ciekawe, już w tym filmie pojawia się motyw mordowania przez bohaterów prawdziwych zwierząt!

Dokładnie to dane nam będzie oglądać przez lwią część filmu, co niektórych bardziej „nakręconych” widzów może nieźle wynudzić. Nie pomaga w tym również fakt, że scenariusz jest skonstruowany na tak dziwnej zasadzie, że dokładnie wiemy, jaki będzie jego finał. Spodziewaliście się jakiegoś obnażającego zakończenia, które wywróci do góry nogami Wasze oczekiwania? No to zacumowaliście w złym porcie (heh).

Smaku zapewne miały dodawać tutaj sekwencje zrealizowane pod wodą. Niestety, Ruggero interesuje bardziej zmoczenie obcisłych strojów kąpielowych swoich aktorek aniżeli jakikolwiek suspens. Dlatego też kiedy kamera z bohaterami schodzi poniżej tafli lazurowej wody, nie trudno nie odnieść wrażenia, że wygląda to jak naprędce sklecona tandeta.

Jeśli myślicie, że Waves of Lust nie ma do zaoferowania nic oprócz cycków i kilku pikantniejszych scen to… macie rację! To nie jest w żadnym wypadku ciekawe dzieło pod względem warsztatu, historii czy jakiś innowacyjnych niuansów. Nie działa ani jako porno (choć znajdziecie go bez problemu na stronkach typu XXX), ani jako thriller. Ciekawostka dla fanów włoszczyzny, których ciekawią początki głośniejszych dla tego zakątka nazwisk? Jeśli tak do tego podjeść, to oczywiście można dać szansę.

Oryginalny tytuł: Una Ondata di piacere

Produkcja: Włochy, 1975

Produkcja: BRAK

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *