Gwiezdne wojny: Parszywa zgraja (2021-)

W całej swej miłości do uniwersum Gwiezdnych Wojen zawsze stawiałem wyżej nowokanoniczne seriale niż powieści czy komiksy. Tak, jestem tą osobą, która z zapartym tchem śledziła losy Ezry i jego ekipy w Rebeliantach (2014-18) i widziała każdy odcinek Wojen Klonów (2008-20). Oczywiście dzielnie stoję na straży tego, by nie mówić o tych animacjach jako o rozrywce tylko dla najmłodszych. I w tym przekonaniu jeszcze bardziej utwierdziło mnie wydane przez Disneya Star Wars: Parszywa zgraja.

Tym razem historia osadzona jest w bardzo ciekawym momencie na gwiezdnowojennej linii czasu, gdzie niezbyt chętnie zaglądały inne media. Tuż po zakończeniu Wojen Klonów poprzez wykonanie Rozkazu 66 i wybiciu co do nogi (prawie)wszystkich rycerzy Jedi powstaje wszechpotężne Imperium. Pod żelazną pięścią Imperatora Palpatine nie ma miejsca dla produkowanych seryjnie klonów, więc te zastępowane są regularnymi oddziałami. W tym całym zgiełku musi odnaleźć się tytułowa Parszywa zgraja, oddział elitarnych, modyfikowanych genetycznie klonów-eksperymentów.

I tak razem z nimi latamy od planety do planety, próbując związać koniec z końcem parając się różnymi zleceniami, klasyka. Podobnie jak w przebojowym Mandalorianinie, także i tutaj nasi bohaterowie mają pod opieką małą Omegę, również eksperymentalnego klona, na którym szczególnie zależy jej twórcom. W tle oczywiście widzimy formowanie się wielkiego Imperium Galaktycznego, rodzący się ruch oporu i całą tę barwną plejadę postaci i miejsc, do czego przyzywczaiła nas ta marka.

Jak na serial animowany składający się z 16 epizodów pierwszego sezonu, w Parszywej zgrai znajdą się odcinki będące mniejszymi lub większymi zapychaczami. Ale nawet kiedy jest to oderwana od całości mała historia, to zawsze zwarta i skondensowana piguła czystej, gwiezdnowojennej zabawy! Epizody z wykradaniem głowy droida czy misja ratunkowa na stołecznej dla rasy Twi’lek planecie Ryloth dostarczą frajdy każdemu fanowi Gwiezdnych Wojen.

Na całe szczęście cała historia równie stoi dość mocno na własnych nogach, więc znajomość poprzednich sezonów Wojen Klonów czy następujących później Rebeliantów nie jest wymagana. Co prawda tu i tam można wyłapać pewne smaczki, ale są to własnie smaczki, które nie wpływają ostatecznie na odbiór całości. Sam z zaciekawieniem śledziłem tematyczne strony odpowiedzialne za wychwytywanie tych ciekawostek po emisji każdego odcinka. Niektóre z nich zdają się w pewien sposób retconować to, co znamy choćby z ostatniego, niezbyt udanego filmu sagi – Skywalker. Odrodzenie (2019).

Ale ciężko też skupić się na szukaniu wielkanocnych jaj, kiedy samo wykonanie grafiki zachwyca! Naprawdę, animowane Star Wars przeszły długą drogę jeśli chodzi o techniczne aspekty. Już ostatni sezon Wojen Klonów wyglądł obłędnie. Tutaj pocięgnięto to jeszcze bardziej, zbliżając postacie do bardziej realistycznych kształtów. Ilość szczegółów potrafi przytłoczyć, ale to tła robią główną robotę. Zachmurzone szczyty górskich planet czy bezkres oceanów na Kamino wyglądają wręcz jak ręczne malowane obrazy.

Same sceny akcji również prezentują się niebywale okazale. Są dynamiczne i przejrzyste, z kilkoma wyjątkami, kiedy nasi bohaterowie zanurzają się w egipskich ciemnościach. Wtedy sam musiałem dopisywać sobie to, co właśnie dzieje się na ekranie. I to chyba szczerze mój jedyny poważny zarzut rzucony w stronę Parszywej zgrai. Naprawdę, nie przeszkadza mi nawet na maksa infantylny wątek małej Omegi, który nawet pasuje do tego poważnego tonu, jaki roztacza się nad całym serialem.

Bo ludzie tutaj giną, a stylizowane na SS oddziały Imperium dokonują masowych egzekucji na ludności cywilnej. Czy to są Gwiezdne Wojny o jakie nic nie robiłem? Zdecydowanie! Trzymający nad tym projektem piecze Dave Filoni zna potrzeby fanów takich jak ja, dostarczając im nie tylko projekt nawjyższej jakości, ale również taki, który nie wzbudza powszechnego bólu dupy u sporej części widowni. Dajcie mu może zrobić na nowo trylogię Rey, może to być nawet w formie takiej animacji. Ja przyjmę z otwartymi ramionami.

Oryginalny tytuł: Star Wars: Bad Batch

Produkcja: USA, 2021

Dystrybucja w Polsce: BRAK

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *