Niezwyciężony (2021-)

Z dziełami, które uważam za genialne mam zazwyczaj tak, że siadam do nich dopiero po tym, jak dostanę naprawdę wartą zaufania rekomendację od kogoś, kogo znam osobiście. A jeśli chodzi o seriale, zwłaszcza te animowane, to już zupełnie potrzebuję doradztwa. Tak było z Rick and Morty (2013-) czy z BoJackiem Horsemanem (2014-20). I w ten sam kazus wpada teraz dostępny w serwisie Amazon Prime Niezwyciężony, za którego polecenie serdecznie dziękuję mojemu bliskiemu znajomemu.

Jestem fanem produkcji traktujących o superbohaterach, choć w życiu nie przeczytałem żadnego komiksu im poświęconego. Co gorsza, dla wielu, moje serce bliższe jest kolorowym i dość łagodnym jednak filmom ze stajni Marvela. Dlatego też nieco bałem się podchodzić do tak dojrzałej produkcji poświęconej trykociarzom, jaką właśnie jest omawiany tutaj Niezwyciężony. W końcu przerysowana brutalność jakoś nie klei mi się z fantazyjnym mitem o odwadze i spoczywającej na barkach odpowiedzialności.

Ale gadam tu i gadam, jaki to ja nie jestem przygotowany na tego typu dzieło, a przecież animacja ta poskładała mnie z mocą Supermana i emocjonalnie rozłożył na części pierwsze! Serial oparty jest na serii komiksów o tej samej nazwie autorstwa Roberta Kirkmana i Cory’ego Walkera i jest to kolejny interesujący wpis w rosnącym panteonie filmów i programów telewizyjnych, które chcą poważnie potraktować ideę superbohaterów w taki czy inny sposób. Może w końcu czas na przyjrzenie się The Boys (2019-)?

Nowo utworzony zespół „Strażników Globu”.

To historia o nastolatku o imieniu Mark Grayson (któremu głos użyczył znany i ceniony Steven Yeun), którego ojciec Nolan (JK Simmons) jest inspirowanym Supermanem wszechmocnym superbohaterem o imieniu Omni-Man. Żyją oni w świecie, w którym nadnaturalne moce są czymś na porządku dziennym, a ubrani w kiczowate stroje herosi przemierzają niebo niczym pasażerskie samoloty. Kiedy Mark w końcu odkrywa w sobie moce analogiczne do swojego ojca, musi pogodzić bycie zwyczajnym nastolatkiem z brzemieniem superbohatera. Ale to nie jedyne jego zmartwienie, bo właśnie ktoś w brutalny sposób wymordował robiących tutaj za Avengersów „Strażników Globu”, a jedynym ocalałym z masakry jest właśnie Omni-Man.

Nie chcę tutaj mówić nic więcej, bo sam siadałem do seansu właśnie z taką wiedzą. Dlatego może też bawiłem się na nim tak dobrze! Śledztwo w sprawie masakry dokonanej na superbohaterach to główny trzon fabuły, ale ta rozwarstwia się praktycznie z każdym odcinkiem na kolejne mniej lub bardziej znaczące dla świata przedstawionego wątki. Moim faworytem zostaje chyba historia uczelnianego doktora Mengele, która ma pięknie bolesny finał nawiązujący do tego, co działo się z nazistowskimipotworami po przejęciu ich przez amerykańskie władze. Ale to oczywiście nie jedyny tak „dojrzały” element tej pojemnej historii.

Zaskakujący jest fakt, jak po prawie 20 latach od komiksowego debiutu historia ta potrafi zaskoczyć swoją świeżością. To w zasadzie bardzo oldschoolowy powrót do opowieści o superbohaterach, które nie miały ambicji na wielki, mainstreamowy sukces. Tylko i aż jest to opowieść o nastolatku przechodzącym pewne zmiany i o tym, jak gwałtownie zareagują na nie dorośli oraz oczywiście kosmici i armie pozawymiarowe. Fajnie, że doczekaliśmy się czasów, w których rzeczy, jakie pamiętam z młodości, dzisiaj potrafią zaskoczyć i w odświeżonej formie być powiewem czegoś naprawdę niekonwencjonalnego.

To staroszkolne zacięcie widać również w ogólnym wyglądzie animacji, której daleko jest do smutnego, splamionego krwią mroku, tak charakterystycznego dla podobnych produkcji gatunku. Niezwyciężony lśni nieskazitelnym blaskiem kreskówek z połowy lat 90., takich emitowanych w sobotni poranek, pełnych wyrazistych kolorów i ostrego ruchu. Taka paleta barw ma też ten plus, że na jej tle imponująco wyglądają te wszystkie efekty gore. Juha tutaj jest, heh, krwiście czerwona, leje się gęsto i dosłownie coraz bardziej zalewa tytułowy ekran.

Serial podejmuje też problem szkolnej przemocy

Serial dokłada wszelkich starań, aby ugruntować się w logice świata rzeczywistego, nawet jeśli większość głównych bohaterów stanowią mutanty, kosmici i nadludzie. Mierzą się oni jednak z całą masą typowych problemów, z jakimi bohaterowie mają do czynienia w codziennym życiu. Ale każda walka to również strach, bo przecież coś może pójść nie tak i nawet najszybszy człowiek na ziemi może zostać zamieniony w zimnego trupa. Stojący za scenariuszem Kirkman ogrywa tutaj prawie wszystkie dramatyczne nuty, jednak zaskakującym jest fakt, z jaką łatwością tworzą one spójną opowieść. Nie kłamię, finał tej historii sprawił, że moje oczy zrobiły się mokre…

Wrażenie robi również obsada audio produkcji, bo oprócz wspomnianego Stevena Yeun w roli tytułowej, usłyszymy tutaj Mahershala Ali (ten ma zresztą świetne wejście!), Sandrę Oh, JK Simmonsa i samego Marka Hamilla w nieco nostalgicznej roli krawca odpowiedzialnego za szycie wszystkich tych fantazyjnych strojów dla superbohaterów. A, pojawia się tutaj Seth Rogen, który jeśli wierzyć plotkom, pracuje nad aktorską adaptacją komiksu Kirkmana!

Pomimo częstego uciekania w zbyt wielu narracyjnych kierunkach, Niezwyciężony pozostaje wierny swojej głównej idei, pozostawiając nam zabawę w odkrywanie wielu sposobów, na jakie Mark musi dorosnąć. Powodem, dla którego określa się go mianem serialu animowanego dla dorosłych, oprócz wspomnianego gore, jest fakt, że jest to naprawdę serial, który można uznać za zbyt zniuansowany dla dziecięcych umysłów, pomimo jego dość uroczej na pierwszy rzut oka atmosfery. Humor w serialu nie jest tak mroczny, jak w innych produkcjach tego typu, ale wciąż jest on tylko wentylem dla bardzo poważnego trzonu całości. A historia ta zostanie ze mną już chyba do końca życia, chyba że obrzydzi mi ją nadchodzący drugi sezon, który ma zadatki na bycie Gwiezdnymi wojnami dla dorosłych.

Oryginalny tytuł: Invincible

Produkcja: USA, 2021

Dystrybucja w Polsce: Amazon Prime 

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *