Co robimy w ukryciu – sezon 3 (2021)

Jest coś niezmiernie romantycznego i pociągającego w wizji nieśmiertelnej istoty, która zmuszona jest ukrywać się w cieniu i żywić się ludzką krwią. Wyglądająca jak my, a jednak stanowiąca najwyższy szczebel układu pokarmowego. Dlatego też na przestrzeni lat, a nawet wieków, kultura popularna wykorzystywała ikonę wampira jako nośnik wielu mniej lub bardziej zaangażowanych założeń. Od czystego eskapizmu, przez historię o dojrzewaniu na problematyce uzależnień kończąc. A co gdyby zebrać to wszystko do kupy? Zrobić prawdziwy misz-masz popwampiryzmu i podlać to wszystko mocno autorskim humorem?

W zasadzie zamknąłem w pigule to, czym jest dla mnie serial Co robimy w ukryciu, powstały na fali popularności filmu o tym samym tytule z 2014 roku. Sitcom o grupie wampirów mieszkających w wielkim mieście kupił serca widzów na całym świecie, w tym również moje, a o jego popularności możemy mówić jako o pewnym fenomenie. A wiecie dlaczego? Bo cała zgromadzona wokół projektu ekipa naprawdę wlewa w niego całe swoje serce! Choć bardziej zasadne byłoby stwierdzenie, że ten serial naprawdę płynie w ich żyłach.

Sezon trzeci otwiera moment, w którym Guillermo (parobek wampirycznej ekipy) zamknięty w piwnicy domu swego pana, a Nandor (jego władca), Nadja, Laszlo i Colin (pozostałe wampiry zamieszkujące dom) spierają się o jego los. Czy pozwolą mu odejść? W końcu uratował im życie od pewnej zagłady, gdy Rada Wampirów zaaranżowała ich egzekucje. Bez jego interwencji byliby naprawdę martwi! Ale jest także potomkiem Abrahama Van Helsinga, a trzymanie Van Helsinga w pobliżu swojej trumny jest jak spanie z załadowanym pistoletem pod poduszką.

Nandor chce pozwolić Guillermo żyć, w ramach wdzięczności zgodnej z „kodeksem wojownika”. Wszyscy inni, a przede wszystkim Nadja, chcą go zabić. Colin, z powodów wiadomych tylko dla niego, jest zadowolony z przeszukiwania wiadra pełnego ekskrementów Guillermo, ale też nie sprzeciwiłby się jego śmierci. Guillermo jest sprytny, a reszta domowników to banda idiotów i każdego ranka wymyka się z więziennej celi, aby wykonać swoje obowiązki i zjeść prawdziwy posiłek zamiast surowego kurczaka. W tym samym czasie Przewodnik (Kristen Schaal) informuje kwartet, że są nowymi szefami Rady Wampirów (ze Wschodniego Wybrzeża Nowego Świata), a wszystkie ich winy zostały przebaczone. Zaczyna się kolejna kłótnia o to, kto stanie na jej czele…

Właśnie Schaal jest najsilniejszym nazwiskiem z tych bardziej znanych pojawiających się w tym sezonie. Co prawda trzyma się trochę na uboczu, jednak nadaje swojej postaci konkretny charakter i pozostaje w pamięć. Nic nie może się równać oczywiście z pierwszym sezonem, który dał nam wampiryczną czwórkę Paula Reubensa, Tildę Swinton, Danny’ego Trejo i Wesleya Snipesa oraz drugim, w którym sam Mark Hamill pojawił się jako nemezis Lazlo. Co najsmutniejsze jednak, w tym sezonie pojawia się komik David Cross i scenariusz zupełnie go nie wykorzystuje! Jest to dziwne, bo przecież cały czas mówimy o serialu komediowym.

Po dwóch sezonach, w których wampiry raczej komfortowo spędzają swoją wieczność, cieszy fakt, że trzecia seria próbuje zakłócić ten rytm i poprowadzić postacie w nowe miejsca. Zawsze podobało mi się również to, że mimo iż fabuła serialu dociera do absurdalnych momentó, nigdy nie odbywa się to kosztem ciągłości lub spójności budowania świata przedstawionego. Co robimy w ukryciu stało się jeszcze mocniejszą pozycją na rynku, której uniwersum wciąż się rozwija, a trzeci sezon rozkoszuje się wieloma zmianami, które szykowały się pod koniec drugiego.

Oczywiście, serial nadal działa, gdy jego bohaterowie siedzieli w swoim domu i kłócili się o drobiazgi lub gdy używają swoich nadprzyrodzonych mocy, aby pokonać jakąś niegroźną przeszkodę. Trzeci sezon łączy te postacie z bardziej przyziemną, wampirzą biurokracją, która zawsze przejawia się w zabawny sposób. Żywi czy martwi, wszyscy nienawidzą władzy ustawodawczej i biurokracji. Jednym z największych atutów serii jest umiejętność genialnego zestawienia nadprzyrodzonego chaosu z monotonią, aby stworzyć szalenie dziwną syntezę komedii. Ale jednak potrzeba zmiany w końcu bierze górę! Dlatego też przed ostatni odcinek, choć smutny, wydawał mi się wręcz konieczny dla dobra serialu. Szkoda jednak, że była to tylko mrzonka i twórcy dość szybko wrócili na znane wody.

Ten sezonie przejawia silny, dziwnie egzystencjalny ton, w którym wampiry przychodzą, by zmagać się z nudą życia wiecznego. Częściowo wydaje się, że są trochę zmęczeni sobą nawzajem, co zawsze starali się ukryć, ale Nandor, jako najdłużej żyjący z całej grupy, wydaje się tym razem szczególnie melancholijny. W pewnym momencie cicho wspomina chęć „zobaczenia słońca”, co dla wampira jest albo tęsknotą za czymś, czego nigdy nie może mieć, albo jedną z myśli samobójczą. Ja takich myśli nie miałem, bo Co robimy w ukryciu to nie tylko konkretna dawka tego, co kochamy, ale projekt również dający nadzieję na coś więcej w przyszłości!

Oryginalny tytuł: What We Do in the Shadows

Produkcja: USA, 2021

Dystrybucja w Polsce: HBO GO

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *