Laputa – podniebny zamek (1986)

Zawsze, kiedy mam jakiś bardziej przytłaczający moment w swoim życiu, sięgam w swej pewności po tytuł studia Ghibli. Produkcje te mają na mnie wpływ relaksacyjny już pod samym względem wizualnym, kiedy to po prostu zachywcam się ogromem pracy, jaki twórcy włożyli, by tchnąć życie w swoje dzieło. Historia też jest ważna, to jasne, ale bardziej zależy mi na mentalnej wycieczce w wykreowany świat. A pod tym względem te animacje nigdy mnie nie zawiodły.

Laputa – podniebny zamek to jedno z wcześniejszych dokonań mistrza Hayao Miyazakiego, który oddaje nam tutaj epickie dzieło na miarę Gwiezdnych wojen. Jest tutaj mityczny, latający zamek, fantastyczne machiny latające, złe imperium, piraci i wiele eksplozji. Wiele z tych elementów nie pojawiło się później w bardziej wyrafinowanych i uduchowionych dziełach artysty, choć nie bierzcie ich w żadnym wypadku za wadę filmu.

Po ataku na statek powietrzny młoda dziewczyna o imieniu Sheeta spada powoli i ląduje w małym miasteczku, gdzie zostaje odkryta przez żądnego przygód sierotę imieniem Pazu. Chłopak zabiera ją do swojego domu, a niedługo potem zostają zaatakowani przez piratów, którzy chcą jej ukraść naszyjnik posiadający tajemniczą moc.

Ogólnie piraci w tym filmie stanowią bardzo mocny wątek komediowy i choć z początku przedstawiani są jako antagoniści, to z biegiem czasu nabieramy do nich coraz większej sympatii. Podobnie jak Han Solo, nie są tylko typowymi postaciami łotrów, czarnych charakterów, mają serca i często starają się pomóc dwójce dzieciaków w ich przygodzie. To bardzo miła i przyjemna część filmu, która w piękny sposób pokazuje, że nie warto oceniać człowieka po jego wierzchniej aparycji. Swoją drogą Mamuśka i towarzyszący jej w podniebnych wojażach mąż stali się na tyle ikonicznymi postaciami, że są niejako ludzkimi maskotkami studia Ghibli – obok puchatego miśka z Mój sąsiad Totoro (1988).

Mimo zwiększonej dawki typowej dla kina akcji, film jednak odpowiednio głośno wybrzmiewa w tych spokojniejszych momentach. Dwójka głównych bohaterów jest naprawdę dobrze napisana, z w pełni rozwiniętymi historiami i prawdziwymi motywami ich przygód. Szczególnie rodzina piratów jest traktowana jako coś więcej niż zwykłe karykatury i to apodyktyczna matka otrzymuje jedną z najlepszych dramatycznych scen. Całość jest bardzo dobrze wyważona pod względem humoru, smutku, refleksji i takiej czystej frajdy czerpanej z opowiadanej historii.

Do tego majestatyczne pejzaże, które chłoniemy w niemal każdym kadrze, uświadamiają nas w przekonaniu, że mam do czynienia z prawdziwą sztuką! Koncept na świat przedstawiony jest wyjątkowy, wzbudza w nas zarówno zachwyt, jak i pewien rodzaj nostalgii czy tęsknoty. Monumentalne budowle porośnięte gęstymi pnączami oraz wielkie równiny poprzecinane żyłami wielkich, zindustrializowanych kanionów to widok zapierający dech w piersi. Pewnie powtórzę się tutaj nie tylko po samym sobie, ale też po wielu innych, ale każdy kadr można sobie w dowolnym momencie zatrzymać i oprawić w ramkę na ścianie. Wspomniałem już, że to bardziej obcowanie ze sztuką?

Podniebny zamek kontynuuje wątki znane z Nausicaä z Doliny Wiatru (1984) dotyczące ochrony przyrody i zła wojny, ale podchodzi do tego z nieco innego punktu widzenia. W świecie Sheety wciąż kwitnie mnóstwo roślin i żyje wiele zwierząt. Co ciekawe, górnicy z miasteczka Pazu pokazani są jako bohaterowie wspierający i chroniący dzieci w pierwszej połowie filmu. Ten film jest nieco bardziej subtelny od Nausicaä z Doliny Wiatru, w której wszyscy oprócz tytułowej bohaterki dosłownie chcieli spalić las i zabić wszystkie zwierzęta. Obojętność armii i stojącej na jej czele Muska jest zdecydowanie bardziej realistyczna niż jawna nienawiść, jaką Tolmekanie czują do pełnej robali kniei.

Film ten mieści w sobie tak wiele skrajnie różnych gatunków i bawi się nimi tak odpowiedzialnie, że mimo trwającego ponad dwie godziny czasu trwania, nie traci nic na swojej wartkości. Ale oprócz czystej frajdy, którą też chyba wspomniałem gdzieś wyżej, to dzieło pełne takiej romantycznej miłości nie tylko do drugiego człowieka, ale również do otaczającej nas przyrody. Myślę, że bez względu na wiek jesteśmy w stanie całym sercem pokochać Laputę, bo to nie tylko genialny film, ale również takie po ludzku dobre kino.

Oryginalny tytuł: Tenkū no Shiro Laputa

Produkcja: Japonia, 1986

Dystrybucja w Polsce: netflix.com

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *