Ostatnie 24 godziny – Hunter S. Thompson (2006)

20 lutego 2005 w Woody Creek w Kolorado padł strzał. Pistoletem Smith & Wesson 645, załadowanym amunicją typu.45 ACP, odebrał sobie życie 67 letni Hunter Stockton Thompson – ikona kontrkultury, narkoman, alkoholik, pisarz, dziennikarz oraz ojciec, mąż i dziadek. To właśnie jego samobójstwo stało się podwaliną jednego z odcinków popularnego serialu dokumentalnego Finał 24, nad Wisłą znanego bardziej jako Ostatnie 24 godziny.

W nieco ponad 50 minut twórcom udało się zmieścić wszystkie najważniejsze momenty z życia Doktora, jego największe osiągnięcia w dziedzinie kultury i polityki, a także uchylono nieco kotary spoczywającej na jego życiu prywatnym. I jest to piguła, która wchodzi bez popijania jej burbonem. Dla wszystkich „gonzo-freaków” nie będzie to oczywiście nic nowego, bo w sumie cały swój manifest niezrozumienia obecnych czasów HST zamieścił w jednej ze swoich ostatnich, większych publikacji – Królestwie lęku.

Hunter wylewa się w niej na sposób, w jaki otaczająca go rzeczywistość zaczęła go przerastać, a on sam zwyczajnie czuł, że tych nowych czasów nie rozumie. W teraźniejszości nie był już wykreowaną przez siebie gwiazdą, podróżnikiem na LSD, który chciał mieć realny wpływ na politykę i świadomość milionów odbiorców. Wraz z wejściem w nowe milenium Doktor stał się karykaturą samego siebie, wiecznie pijanym dziadkiem, któremu nikt oczywiście nie podważał dziedzictwa, ale któremu trudno było już mieć poważanie u kogokolwiek. Oczywiście miał on wciąż grupę oddanych fanów na całym świecie, psychodelicznych wojowników o wolność, jednak Ci wciąż tkwili razem z nim w latach 60. i 70.

Zobacz cały epizod tutaj:

Dlatego też w jego Ostatnich 24 godzinach bliscy HST nie szczędzą słów, nazywając twórcę dziennikarskiego stylu Gonzo po prostu pijakiem, ćpunem i wariatem. Wywlekane na wierzch są spotkania z fanami, za które Hunter kasował konkretne sumy, a na które przychodził kompletnie pijany, zataczając się i niejednokrotnie kończąc swój występ już po kilku minutach. Krytyce zostaje poddany również dziennikarski warsztat Thompsona z ostatnich lat jego życia, kiedy ten powrócił do pisania o sporcie. Pada tutaj nawet takie zdanie, że było to zwykłe wyrobnictwo.

W odcinku tym mamy również dużo inscenizowanych scen, głównie przedstawiających tytułowe ostatnie godziny życia głównego bohatera. I są one zaskakująco przekonujące! Naprawdę, gdyby nałożyć na te sekwencje jakiś bardziej ziarnisty filtr, to spokojnie można by było pomylić je z tymi prawdziwymi, archiwalnymi nagraniami. Gość, który się tutaj w niego wcielił, reżyser telewizyjny Peter Rowe, wygląda, gada i porusza się jak Doktor, którego znamy z tych wspomnianych archiwów. Rowe ewidentnie zna tem źródłowy!

No fajne to było 50 minut, które może nie odmieniło mojego życia, ale podgrzało nieco mocniej zauroczenie barwną osobą Doktora Gonzo. Tak, jak już wspomniałem, seans ten nie ma do zaoferowania dla zagorzałych fanów nic więcej, jak tylko utrwalenie pewnych rzeczy, a i tak minął mi bardzo przyjemnie i chyba obejrzałbym dłuższy metraż sklejony w ten sposób. Bo jest to rzecz bardzo przystępna, zdecydowanie bardziej niż monumentalny Gonzo: Życie i twórczość doktora Huntera S. Thomspona z 2008 roku.

Oryginalny tytuł: The Last 24

Produkcja: USA, 2006-07

Dystrybucja w Polsce: fokus.tv

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *