Królestwo II (1997)

Myśląc o obydwu sezonach, a może raczej częściach, mini serialu Larsa von Triera Królestwo, przychodzi mi tylko wyczytane gdzieś w zakamarkach duńskiego internetu stwierdzenie, że to takie dzieło, jakby Stephen King i David Cronenberg otrzymali pod opiekę ultra popularny niegdyś serial Ostry dyżur (1994-). Nie ma lepszego zobrazowania tego, czym owo Królestwo jest. Epizod drugi jednak bliższy jest temu drugiemu nazwisku.

Już pierwsza część, śladem kultowego Twin Peaks (1990-2017), mieszał szpitalną rutynę z dziwacznym światem duchów i upiorów. O symbolicznym otwarciu się bram tytułowego Królestwa informował nas przecież sam von Trier otwierający i zamykający każdy odcinek. Jednak to, co dzieje się w sezonie numer dwa może przyprawić o prawdziwy zawrót głowy! Dzieją się tutaj takie rzeczy, które przyśnić by się mogły wspomnianemu Cronenbergowi, a widownia traci już wszelkie pojęcie o tym, co jest jeszcze satyrą na pokraczny instytucjonalizm, a co totalnym odjazdem twórcy.

Historia zaczyna się tam, gdzie skończyła się poprzednia. Pompatyczny, szwedzki neurochirurg Helmer (Ernst-Hugo Jaregard) wraca z Haiti z eliksirem voodoo, który ma nadzieję uwolnić go od irytującego, początkującego Krogena (Soren Pilmark). Młody doktor zdeterminowany jest by ujawnić zaniedbania Helmera podczas operacji, w wyniku której młoda kobieta doznała śmierci mózgu.

Rezydująca w Królestwie hipochondryczka, pani Drusse (Kirsten Rolffes), stawia swoją nogę przed szpitalem i natychmiast zostaje potrącona przez karetkę, co skutkuje doświadczeniem bliskim śmierci, podczas którego zostaje przekierowana z powrotem do żywych, by zająć się duchowymi bolączkami Królestwa. Pod presją administrator Moesgaard (Holger Juul Hansen) szuka pomocy psychiatrycznej u obłąkanego hipisa w piwnicy szpitala i zaczyna zbierać erotyczne dzieła sztuki. Jest jeszcze obsesyjny doktor Bondo (Baard Owe), który balansuje na granicy śmierci po przeszczepieniu sobie w celach badawczych nowotworu.

Już sama fabuła na papierze wydaje się odpowiednio zakręcona, a uwierzcie mi, w rzeczywistości jest jeszcze dziwnej! Sezon numer dwa wciąż co prawda ciągnie motyw serialu paradokumentalnego kręconego w duńskim szpitalu, jednak von Trier przemyca do niego więcej motywów wziętych z kina grozy. Dlatego też mamy tutaj dość mocny wątek body horroru, w którym niemowlę z głową dorosłego Udo Kiera zaczyna samoistnie tuczyć się do gargantuicznych rozmiarów. Zabawna jest reakcja lekarzy na całą sytuację, którą nazywają „całkiem normalnym, acz rzadkim przypadkiem medycznym”. Jeden z bohaterów również przeistacza się w najprawdziwszego diabła.

Ale jeśli już odetniemy się od tej całej prowokacji twórcy, Królestwo to wciąż mocno cięta satyra na niekompetencję skrytą pod śnieżnobiałym kitlem prestiżowego zawodu. Nie ukrywajmy tego, że elitaryzm to ważny problem społeczny, a robienie z pewnej grupy zawodowej kogoś lepszego tylko dlatego, że miał możliwości finansowe czy etniczne do tego, by zdobyć określone wykształcenie, jest bolączką naszych czasów. Lars von Trier rozlicza się z tym po swojemu, czasami nie kryjąc swojej krytyki, czasami chowając ją pod całą masą kwasowo-delirycznych elementów pokrętnej układanki.

Tak, jak i poprzednio, całość nakręcona jest 16 mm kamerą trzymaną „w ręce”, co utrzymuje stylistyczną ciągłość serialu i jej pseudodokumentalny styl. Zamoczony w ciągłej sepii obraz oddaje odrealniony klimat ciasnych, szpitalnych korytarzy, a przez swoją ziarnistość idealnie udaje mu się uchwycić takie permanentne zamglenie – co oczywiście ma wyjaśnienie w samej historii. Myślę, że wszyscy serialowi hipsterzy powinni zwrócić uwagę na dzieło Larsa choćby ze względu na jego niecodzienną estetykę.

Zostając przy „twinpeaksowej” nomenklaturze, drugie Królestwo jest dziełem podkręcającym wszystkie dziwactwa poprzednika. Być może tak, jak w przypadku dzieła Lyncha i Frosta, będzie to zbyt ciężki orzech do przełknięcia dla tych, którzy zachwycili się pierwszą serią, jednak jak już wspomniałem, jest to jej pełnoprawne rozwinięcie. W zasadzie radzę machnąć wszystkie osiem epizodów ciągiem, bez dzielenia ich na jakieś sezony. Serial nie kusi nas do kwestionowania nauki samej w sobie, ale otaczającego ją kultu, który skutkuje nadużywaniem przywilejów przez ludzi ją reprezentujących. A to zawsze ważna lekcja!

Oryginalny tytuł: Riget

Produkcja: Dania/Francja/Niemcy/Szwecja/Włochy/Norwegia/Holandia, 1997

Dystrybucja w Polsce: gutekfilm.pl

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *