Świnka (2022)

Jako osoba praktycznie całe życie zmagająca się z otyłością, zawsze żyłem z poczuciem mniejszego lub większego ostracyzmu społecznego. Mimo że świadomość ludzi w wielu aspektach z biegiem lat idzie w dobrym kierunku, fatfobia (dyskryminacja ze względu na tuszę) wciąż spotyka się z ogólną zgodą. Warto jednak mieć na uwadze, że otyłość nie jest czymś, co świadomie można sobie zafundować, a kompulsywne jedzenie ma podłoże na wielu frontach, na czele z toksycznym środowiskiem.

Właśnie ten jakże ciężki temat podejmuje w swoim debiucie Carlota Preda, w zasadzie rozwijając do pełnometrażowego filmu swój short z 2018 roku o takim samym tytule. Na poły dramat o dorastaniu, na poły kino grozy wznoszące body horror na całkowicie nowy poziom, będąc również romantyczną pocztówką dla słonecznej, hiszpańskiej prowincji, Świnka to zdecydowanie najciekawsze doświadczenie ostatnich lat. Ale o tym później.

Utopiona w letnim słońcu Estremadura staje się świadkiem wielu brutalnych wydarzeń. To właśnie ten region zamieszkuje Sara (Laura Galán), dziewczyna, która ze względu na swoje ciało musi mierzyć się z codzienną agresją swoich szczuplejszych koleżanek z okolicy. Kulminacją tych prześladować jest popołudniowy wypad na lokalną pływalnię, kiedy dziewczyna decyduje założyć się dwuczęściowy kostium kąpielowy. Na miejscu oczywiście spotyka dokuczające jej koleżanki, które kradnąc torbę z ubraniami Sary, zmuszają ją do wracania przez rozpaloną prowincję w samym bikini.

Całej tej pełnej upokorzenia chwili przygląda się tajemniczy, brodaty mężczyzna. Ten mrukliwy jegomość okazuje się seryjnym mordercą, który właśnie tę okolicę wybrał sobie na teren kolejnych łowów, a jego ofiarami staje się trio dziewczyn, które jeszcze przed chwilą dokuczały Sarze na basenie. Zbieg okoliczności sprawia, że właśnie Sara jest świadkiem brutalnego porwania swoich koleżanek przez psychopatę. Choć ofiary walą w tylnią szybę, wołając o pomoc, Sara samym wyrazem twarzy daje znak mordercy, że zachowa milczenie.

Świnka nie jest filmem prostym w przekazie, ale większe trudności sprawia jego dość odważna forma. To kino kręcone w stu procentach na serio, ani razu nie mrugając do widza z pokrzepiającym przesłaniem „to tylko film”. Jest naturalistycznie, brudno, brutalnie i momenty odpychająco. Dawno nie widziałem produkcji, po której seansie czułbym się równie brudny, co po dziele Predy. W moim przypadku jest to ten same case, co wybitna twórczość Julii Ducournau, z jej arcygenialnym Mięsem (2016) na czele. W sumie te dwa filmy łączy nawet samo podejście do tematu produktów odzwierzęcych. Czyżby rodził nam się nowy nurt horror wegańskiego? Rad jestem wielce z tego powodu!

Jednak autorka filmu nie ma na celu nawrócić nas tylko z padlinożernej drogi, co rusz ukazując przeznaczone do spożycia mięso w jak najbardziej obrzydliwy sposób, ale też zwrócić uwagę na profilaktykę wśród młodzieży. Sara przeżywa traumę nie tylko poprzez złośliwe komentarze swoich rówieśników, ale również przez głęboko konserwatywny dom, w którym wciąż dobrze ma się patriarchat. Jej ojciec jest praktycznie nieobecny i prócz zaganiania córki do pracy nie robi nic. Domem zajmuje się matka, która zdaje się kontrolować każdy aspekt życia Sary, skazując dziewczynę na życie niejako poza lokalną społecznością.

Przemoc w Śwince jest wszechobecna i co ciekawe, ukazanie na ekranie sprowadzone jest tylko do jej werbalnego wymiaru. Kamera nigdy nie rejestruje fizycznej brutalności, której doświadczają obecne w tej historii kobiety. Oczywiście krwi leje się sporo, zwłaszcza w bardzo niepokojącym finale filmu, ale nie jest to pod żadnym względem egzaltacja szowinistycznych tortur.  Jest to oczywiście w kontrze do wielu eksploatacyjnych filmów, które wycisnęłyby z tego scenariusza jakieś chore pokłady niepotrzebnego okrucieństwa. Bez tego obraz Predy ma swoją siłę, która naprawdę potrafi sponiewierać wrażliwym widzem. 

Kto by powiedział, że w swym szerokim spektrum dość sztampowy film o trudzie dorastania poza ramami bycia normatywnym przedstawicielem społeczności może okazać się aż tak dobry. A Świnka to zdecydowanie jedna z najlepszych produkcji ostatnich lat. Każdy jego aspekt zdaje się przemyślany, doszlifowany i ukazujący kunszt debiutującej reżyserki do opowiadania historii poprzez język kina. Takie filmy jak ten uświadamiają mnie tylko, że ludzie jako gatunek, potrafią mniej lub bardziej świadomie urządzić drugiej istocie prawdziwe piekło. A ofierze, która nie ma możliwości uzyskania pomocy u kompetentnych osób, zostaje tylko nerwowe zagryzanie własnych włosów.

Oryginalny tytuł: Cerdita

Produkcja: Hiszpania, 2022

Dystrybucja w Polsce: hbomax.com

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *