Rok 1993, Północna Kalifornia przeżywa właśnie marihuanowy boom. W niedostępnych górach i nieprzebytych lasach zaczynają jak grzyby po deszczu powstawać kolejne, nielegalne plantacje, a opiekę nad nimi przejmują typy spod ciemnej gwiazdy. Jeden z takich przybytków odwiedził wówczas dziennikarz David Holthouse, który zasłyszał przerażającą historię trzech nielegalnych pracowników konopnej farmy, która rzekomo została pozbawiona życia przez wielką, legendarną Wielką Stopę.
Sasquatch to trzy odcinkowy serial dokumentalny od stacji Hulu, za którego produkcje odpowiadają Mark Duplass, Jay Duplass i Mel Eslyn. Tego pierwszego możecie kojarzyć z wielu tytułów tak zwanego nurtu mublecore, szczególnie z dwóch części Dziwaka (2014 i 2017), gdzie wcielił się w legendarną już postać psychopaty. W wypadku omawianego tutaj serialu nie mamy do czynienia jednak z filmową fantazją a czymś, co opakowane nam zostaje jako czysta prawda.
Być może ugaszę teraz wielu czytelnikom chęć sięgnięcia po Sasquatcha braci Duplass, ale serialowi nie udaje się w żadnym wypadku udowodnić istnienia tego reliktowego hominida. Oczywiście pierwszy odcinek skonstruowany jest tak, że płynące z niego sugestie jednoznacznie mówią nam, że jest to istota z krwi i kości. Co więcej, poprzez lokalny folklor przedstawiona została jako nierozłączny element lokalnego ekosystemu. Wiele rozmów z naocznymi świadkami, badaczami tematu i odnoszenie się do historycznych relacji buduje pewną otoczkę mistycyzmu. I choć nie wnosi to wszystko nic nowego do tematu, działa całkiem sprawnie.
Zaproszono do rozmowy nawet Boba Gimlina, czyli jednego z dwóch facetów, którzy w 1967 roku nakręcili chyba najsłynniejszy film przedstawiający domniemaną Wielką Stopę wędrującą przez las. Nie jestem tutaj od rozstrzygnięcia, co tak naprawdę zostało uchwycone na archaicznej taśmie filmowej, jednak to zawsze miły ukłon w stronę ludzi fascynujących się tym zagadnieniem. Jednak ten obiecujący wiele wstęp ustępuje ku mojemu zdziwieniu dość szybko, kierując Holthouse’a w stronę zbrodni bardziej konwencjonalnej.
Wielka Stopa staje się zatem nieco symbolem sprawy potrójnego morderstwa, które jak się okazuje z biegiem serialu, obarcza winą jedyne, znane nam i istniejące naprawdę potwory – ludzi. Tytułowy Sasquatch oczywiście staje się tutaj czymś na kształt kozła ofiarnego, tajemniczej i niepowstrzymanej siły, na którą możemy zrzucić swoje własne winy. Czy to masakra rdzennych mieszkańców z przeszłości, czy zabójstwo trzech nielegalnych imigrantów w naszej teraźniejszości, to wszystko mógłby przecież zrobić wielki, żądny krwi małpolud broniący swojego terytorium.
Dlatego też w swoim trzonie Sasquatch nie jest wcale kolejnym, często żałosnym paradokumentem na temat łapią mitycznego stworzenia, a serialem dającego się zaszufladkować jako true crime. Z krainy Wielkiej Stopy przechodzimy zatem do hrabstwa Mendocino, miejsca, które częste naloty DEA i policyjne śledztwa wprowadziły w stan permanentnej nieufności. Nawet sam długowłosy Holthouse mówi nam, że społeczności hipisów, które w latach 90. i wcześniej przybywały w tamte rejony, nie były wcale tak przyjazne i grzeczne, jak mogło się wydawać. Rozbrzmiewające na farmach zioła dźwięki Grateful Dead zagłuszane były strzałami i odgłosami zmieniania magazynków w karabinach szturmowych AR-15.
Rozwiązania zagadki potrójnego morderstwa meksykańskich pracowników Wam oczywiście nie podam, bo mijałaby się z celem sięgania po tego typu produkcje. Powiem tylko, że ilość wątków oraz osób, które wypowiadają się w serialu, robi mocarne wrażenie. Od byłych hipisów, członków gangu motocyklowego Anioły Piekieł, przez policjantów czy na samych plantatorów zioła kończąc. Bracia Duplass serwują nam przelot przez każdą ówczesną grupę społeczną tego targanego wewnętrznymi napięciami obszaru. Nie sposób nie odnieść wrażenia, że Holthouse kroczy niebezpieczną drogą dziennikarstwa gonzo i robi to bardzo pewnie. Trudno mu też odmówić uroku i jakiejś takiej szczerej pasji pchającej go do rozwiązania zagadki.
Tak, jak nie lubię za bardzo seriali poświęconych prawdziwym zbrodniom, tak osadzenie tego konkretnego tytułu w czasach kalifornijskiej gorączki marihuanowej do mnie przemówiło. Reżyser serialu, Joshua Rofe, nie zostawia nas jednak tylko z archiwalnymi nagraniami i gadającymi głowami, co jakiś czas uprawiając swój serial naprawdę fajnymi animacjami rekonstruującymi niektóre wydarzenia. Przede wszystkim reżyserowi udaje się dopełnić zadeklarowanej z początku obietnicy. Czy za morderstwami stoi prawdziwa Wielka Stopa, czy zwyczajna ludzka chciwość, podejdzie do tematu z odpowiednią powagą. I tak się też stało.
Oryginalny tytuł: Sasquatch
Produkcja: USA, 2021
Dystrybucja w Polsce: BRAK
Nałogowy pochłaniacz popkultury, po równo darzy miłością obskurne horrory, Star Wars i klasykę literatury.