Rój (2023-)

Wstyd mi przyznać, że w momencie pisania tego tekstu nie zapoznałem się jeszcze z powszechnie uwielbianą Atlantą (2016-), serialowym dzieckiem Donalda Glovera, muzycznie znanego również jako Childish Gambino. A jeśli większość przekazów na temat najnowszego dzieła Glovera określa go mianem „niedorównującego Atlancie„, to tamten serial musi być dziełem genialnym. Bo tak, mowa o Swarm, pierwszym efekcie współpracy Donalda z internetową telewizją Amazon Prime.

Dużą część życia Glovera stanowi muzyka, nic więc dziwnego, że swój najnowszy serial oparł właśnie o to konkretne środowisko. W zasadzie nie trzeba być jakimś fanem twórczości Beyoncé, by dostrzec, jak wiele inspiracji dla twórców dostarczyła ta turnbopopularna wokalistka oraz jej niezwykle toksyczny fandom. Jest to oczywiście grubo kreślona satyra, która bezprecedensowo uderza w obie strony nadmiernej egzaltacji jednostek we współczesnych mediach.

Swarm opowiada historię młodej kobiety, Andrei „Dre” Greene (Dominique Fishback), która, podobnie jak niezliczona liczba innych ludzi na świecie, uważa popularną artystkę Ni’Jah (Nirine S. Brown) za najważniejszą osobę w swoim życiu. Dla Dre i jej siostry Marissy (Chloe Bailey) Ni’Jah to nie tylko piosenkarka i tancerka, której występy wyprzedają stadiony na całym świecie — jest źródłem inspiracji, która pomogła ukształtować ich tożsamość. Oczywiście taka bliskość zbudowana na zewnętrznym fundamencie nie jest zdrowa dla żadnej ze stron.

To fanatyczne oddanie Dre sprowadza ją na ciemną stronę, a dziewczyna zaczyna w brutalny sposób mordować wszystkich, którzy ośmielą się źle wypowiedzieć na temat jej idolki. Brzmi to oczywiście dość płytko i bardzo powierzchownie, jednak na przestrzeni siedmiu składających się na pierwszy sezon odcinków, wykręcona psychika Dre zostaje pogłębiona. A wszystko to zostaje nam przedstawione w formie dziwacznej, awangardowej kroniki z życia mordercy, który trwa w swoim przekonaniu, że pozbawienie życia jest standardową karą dla kogoś, kto nawet nie jest do końca świadomy swojej winy. Mówimy tutaj wciąż o obrażaniu celebrytów na Twitterze.

Wydaje się, że Glover jako popularny muzyk ma spore doświadczenie z toksycznymi fanami przez co naturalne przychodzi mu opowiadanie o lękach i niepokojach swojej branży. Dlatego też Swarm możemy odbierać jako popkulturowy destylat współczesności, gdzie koegzystuje obok siebie meta-dowcip z grającej tutaj i zupełnie do siebie nie podobnej Billie Eilish oraz niepokojące wspomnienie tyranicznej prezydentury Donalda Trumpa. Glover wraz z Janine Nabers umiejętnie wplata elementy rzeczywistości do swojego mocno onirycznego dzieła, czyniąc z niego swoisty zeitgeist.

Ale wiecie, opowiadanie o czarnoskórej społeczności we współczesnej Ameryce idealnie wpisuje się w narrację kina grozy, dlatego też to przemoc stanowi główną oś serialu. Przedstawiona ona zostaje zarówno w bardzo graficzny sposób, jak i ten bardziej codzienny, werbalny oraz wykluczający na wielu poziomach życia społecznego. Ta pierwsza nie ucieka od nieco slasherowego schematu serialu, kiedy Dre pozbawia życia kolejne osoby w różnych częściach Stanów Zjednoczonych. Oglądanie tych wszystkich nieprzyjemnych sekwencji zwierzęcego brutalizmu budzi niesmak, jednak pamiętajmy, że to wciąż dosadna satyra, a ta rządzi się własnymi prawami. Czy fani horroru będą usatysfakcjonowani? Zdecydowanie tak!

Mimo że pokochałem serial Glovera całym sercem, nie sposób mi się nie przyczepić do jednej, kardynalnej jego wady. Oglądanie przygód czarnoskórych striptizerek czy hipisów klasy średniej jest wspaniałym doświadczeniem, jednak irytuje bardzo fakt, że główna bohaterka praktycznie nie przechodzi na przestrzeni serialu żadnej drogi. W ostatnim odcinku jest praktycznie taką samą osobą, jaką poznaliśmy ją w pierwszym epizodzie. Te wszystkie jej fantazyjne przygody nie odciskają na niej żadnego śladu, przez co zdaje się oderwana od reszty wykreowanego tutaj uniwersum. Tylko jeden, fantastycznie zrobiony swoją drogą odcinek jakoś stara się przełamać ten trend, oferując nam coś na wzór prawdziwych dokumentów true crime.

Swarm ma swoje wady, to normalne, a jego hipsterski klimat zapewne nie przypadnie do gustu większości odbiorców. Co z tego jednak, skoro Glover i Nabers odwalili kawał tytanicznej pracy, dając nam do zapoznania się z w pełni autorskim, zdecydowanym i co najważniejsze, zaangażowanym we współczesność dziełem. To trochę jak wykład akademicki z wykładowcą, który jest „na czasie”, a socjologiczne zagadnienia omawia na przykładach wziętych z popkultury. Z jednej strony serial ten nie wstydzi się swoich eskapistycznych korzeni, z drugiej na pierwszy rzut oka jest czymś więcej. I mi się to bardzo podoba!

Oryginalny tytuł: Swarm

Produkcja: USA, 2023

Dystrybucja w Polsce: primevideo.com

 

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *