Ustawa o tożsamości płciowej dzieli hiszpańską lewicę

Nowe prawo zaproponowane przez skrajnie lewicową w koalicyjnym rządzie Hiszpanii uprościłoby proces uzyskania legalnej zmiany płci oraz imienia.

Victòria Martínez nadal podpisuje oficjalne dokumenty nazwiskiem, które ona, jej partner i ich dwie córki porzucili cztery lata temu. Pomijając wszelkie niespodzianki, spodziewa się, że hiszpański rząd uzna ją za Victorię do maja, zamykając mroczny rozdział, znany osobom transpłciowym na całym świecie.

Zmiana jej tożsamości prawnej w urzędzie stanu cywilnego w Barcelonie pozwoli Martínez na aktualizację paszportu i prawa jazdy oraz na posiadanie karty zdrowia, która prawidłowo stwierdza, że ​​jest kobietą. Ale proces, który przedłużyła pandemia, był, jej zdaniem, „upokarzający” — wymagał diagnozy psychiatrycznej, opinii trzech lekarzy i zgody sądu.

Czy chciałam być napiętnowany przez etykietę szaleńca? Czy chciałam dobrowolnie ubiegać się o raport psychiatry, który tak mówi, aby sędzia zdecydował, czy mogę być tym, kim już jestem?” – 44-letnia Martínez przypomina sobie zadawane w przeszłości pytania. „Cała sprawa była emocjonalnie wyczerpująca”.

Nowa ustawa zaproponowana przez lewicową partię w koalicyjnym rządzie Hiszpanii ułatwiłaby mieszkańcom zmianę płci w celach urzędowych. Projekt ustawy sporządzony przez minister ds. równości Irene Montero ma na celu uczynienie samostanowienia płci — bez diagnozy, leczenia ani sądu — normą, z uprawnieniami rozpoczynającymi się w wieku 16 lat. Prawie 20 krajów, w tym osiem w Unii Europejskiej, ma już podobne prawa.

Frakcje Kościoła Katolickiego i skrajna prawica skupiły swój sprzeciw wobec ustawy na fakcie, że umożliwiłaby ona również dzieciom poniżej 16 roku życia ominięcie sprzeciwu rodziców i zwrócenie się o pomoc sędziego w dostępie do leczenia dysforii płciowej, medycznego terminu określającego cierpienie psychiczne, które wynika z konfliktu między tożsamością jednostki a płcią przypisaną przy urodzeniu.

Mniej oczekiwany był zaciekły opór ze strony niektórych feministek i hiszpańskiego rządu kierowanego przez socjalistów. „Jestem fundamentalnie zaniepokojona pomysłem, że jeśli płeć można wybrać tylko z własnej woli lub pragnienia, może to zagrozić kryteriom tożsamości 47 milionów Hiszpanów” – mówi wicepremier Carmen Calvo, weteranka socjalistów i propagatorka praw kobiet.

Podział w Hiszpanii odzwierciedla debatę między gałęzią teoretyków feministycznych a ruchami na rzecz praw LGBTQ+ na całym świecie. Z jednej strony aktywistki często obraźliwie określane jako TERF (trans-wykluczające radykalne feministki) twierdzą, że postęp praw osób transpłciowych może podkopać wysiłki mające na celu wykorzenienie seksizmu i mizoginii poprzez negowanie istnienia płci biologicznych. Państwowa Federacja Lesbijek, Gejów, Osób Transpłciowych i Biseksualnych twierdzi, że jeśli ustawa zostanie przyjęta w obecnej formie, pomoże zakończyć dyskryminację osób transpłciowych i umieści Hiszpanię w europejskiej awangardzie ochrony praw LGBTQ+.

Źródło: independent.co.uk

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *