The Incident (2011)

Zanim Craig S. Zahler wdarł się z buta na salony kina gatunku dzięki swojemu powszechnie cenionemu Bone Tomahawk z 2015 roku, w 2011 popełnił scenariusz do niesłusznie dziś zapomnianego The Incident, znanego również pod tytułem Asylum Blackout. Choć film wyreżyserowany został przez szerzej nieznanego francuskiego twórcę Alexandre Courtèsa, już samo jego założenie przypomina nam, że jest to dzieło, na którym swoją rękę musiał trzymać Zahler.

Historia jest prosta, ale trzymająca naszą uwagę, klimat jest ciężki, duszny i klaustrofobiczny, postacie to grupa, którą naprawdę da się polubić i interakcje między nimi tylko pogłębiają naszą sympatię, a niektóre sceny potrafią wywrócić nasz żołądek na drugą stronę swoimi efektami gore. Można rzec, że jest to wypunktowany opis twórczości Craiga Zahlera. I jako jego debiutancki scenariusz, nawet dziś film jako całość robi bardzo dobre wrażenie.

George (Rupert Evans) jest młodym, aspirującym gwiazdorem rocka, który stara się, aby jego zespół zyskał należną mu sławę. Swoją pasję dzieli z gitarzystą Maxem (Kenny Doughty) i perkusistą Rickym (Joseph Kennedy). Trio pracuje razem na kuchni w Sans Asylum Criminally Insane. Praca, która nie przynosi zbyt wiele satysfakcji, ale przynajmniej pozwala zarobić gotówkę tak potrzebną na czas spędzony w studiu nagraniowym.

Sans Asylum to miejsce przerażające, wypełnione wszelkimi niebezpiecznymi jednostkami z wszystkimi możliwymi zaburzeniami psychicznymi. Jednak oficer więzienny J.B. (Dave Legeno) utrzymuje porządek wśród pensjonariuszy, a kucharze nigdy nie są w niebezpieczeństwie, ponieważ pracują oddzieleni od kuracjuszy wielką szybą. Nawet gdy nadejdzie czas na podanie obiadu, pozostają za grubą warstwą szkła. Mimo to jest to wciąż niepokojąca praca, tym bardziej że jeden z więźniów bacznie obserwuje George’a. Nosi imię Harry Green, a w jego rolę wciela się jeden z czołowych czarnych charakterów dzisiejszego kina, Richard Brake.

Pamiętam, że pierwszy seans lata temu kolokwialnie mówiąc, zmiótł mnie z planszy. W dobie horrorów sygnowanych PG13, gdzie wszystko ukryte było pod płaszczykiem umowności, The Incident wywarzył szybę odbijającą twórcze zahamowania, wrzucając nas wprost do piekła. A było to piekło jednak w pewien sposób stylowe, pełne gładkich ścian, metalowych drzwi i pancernego szkła. To właśnie po tych surowych korytarzach przechadzali się wypuszczeni ze swych cel psychole, którzy, zanim pozbawią kogoś życia, z uśmiechem na twarzy zaserwują ogromną dawkę cierpienia.

Dla Zahlera ludzkie ciało to często nośnik ogromnych ilości krwi, którą z gracją lubi upuszczać on ze swoich bohaterów. Nie inaczej jest tutaj. Lśniące, sterylne posadzki ośrodka zalane zostają czerwoną krwią, wszędzie walają się pokiereszowane i zdekapitowane ciała, a jeden z bohaterów kończy spalony żywcem na kuchence. To nie jest produkcja dla tych, którzy odwracają wzrok na do mocniejszej scenie w pierwszym lepszym filmie! Efekty gore są świetne, a wszystkie ich niedobory przykryte są odpowiednią grą światłocieniem, bo przypomnę tylko, jak mówi alternatywny tytuł, akcja dzieje się podczas blackoutu.

The Incident jawi się wręcz jako nihilistyczna nowa jakość w kinie gatunkowym. Twórcy sprawiają, że czujesz się uwięziony obok bohaterów, nadzieja powoli zanika, aż pozostają tylko modlitwy, że twoje cierpienie szybko się zakończyło. To w gruncie rzeczy bardzo przygnębiające doświadczenie, ale takie, które pasuje do ogólnego tonu i historii, jaką chce nam przedstawić Zahler. Może nie poczujemy się jakoś super rozerwani (heh) i odprężeni po seansie filmu, ale zaufajcie mi, zapamiętacie go na bardzo długo.

Napisany przez Zahlera film to prosty horror spod znaku kina eksploatacji i jako taki w zupełności spełnia swoje zadanie. Jest brutalny i makabryczny, ale nie jest też tak ekstremalny, jakby mógł. Zakończenie w ostatniej chwili doklejone przez pisarza Jérôme’a Fanstena ujmuje nieco budowanej przez cały czas trwania historii, ale to nie znaczy, by z The Incident nie zapoznać się nawet dziś. To film istniejący niejako na skrzyżowaniu wrażliwości Zahlera i francuskiej fali ekstremalnego horroru. A o taką mieszankę zapewne wielu fanów kina gatunkowego dałoby się, heh, podpalić.

Oryginalny tytuł: The Incident 

Produkcja: USA/Francja/Belgia, 2011

Dystrybucja w Polsce: BRAK

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *