Świadomie unikam wszelkich dzieł kultury, które osadzone zostały w nazistowskich obozach koncentracyjnych. Jako młody chłopak byłem w Sztutowie, później w Oświęcimu, naczytałem się dość literatury obozowej, by mieć pełną świadomość, jak wielka to była zbrodnia. Ludobójstwo, które nie jest nam wcale tak odległe, bo przecież wciąż żyją ludzie, którzy byli ofiarami ówczesnego systemu wybranego w procesie demokracji w zmieniających się w III Rzeszę Niemczech.
II Wojna Światowa to dla mnie moment w naszej prawie współczesnej historii, który w stopniu granicznym załamuje moją wiarą w humanizm. Spytacie więc, dlaczego po film Wandy Jakubowskiej sięgnąłem? Aby oddać niejako hołd wszystkim kobietom, które przeżyły tragedię Oświęcimia. Zwyciężyła też taka zwykła, filmowa ciekawość, w końcu to pierwszy polski film po wojnie, który przyniósł polskiej kinematografii założone laury w postaci Kryształowego Globusa na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Mariańskich Łaźniach.
Jak wiele filmów z tamtych lat, również i Ostatni etap oparty jest na osobistych przeżyciach reżyserki i współautorki scenariusza. Dlatego też w jego kontekście mówi się o fabularyzowanym dokumencie, choć bardziej pasowałby tu określenie „dramatyzowany”. Bo Jakubowska bierze widza za głowę i niejako zmusza go, by oglądał wszystkie te okropieństwa tak, jak ona zmuszona była je oglądać podczas swojego pobytu w obozie. Dla mnie to czysty nihilizm, przeżycie bardziej dołujące, niż najgorszy horror reklamowany dopiskiem „oparty na faktach”.
Polska Żydówka, Marta, pełni w obozie funkcję tłumaczki, pomaga innym więźniarkom i działa w organizacji ruchu oporu. Po nieudanej próbie ucieczki ginie tuż przed wyzwoleniem obozu. Helenę ukrywa w obozowym szpitalu francuska więźniarka, lecz nowo narodzone dziecko uśmierca niemiecki lekarz. Eugenia, rosyjska lekarka, za pomoc udzialaną chorym i organizowanie oporu zostaje poddana torturom i stracona. Niemiecka komunistka, demaskuje pseudolekarkę niemiecką, Lalunię, i trafia do obozowego bunkra. Wśród hitlerowskich oprawców jest i sadystyczna Rappoertfuhrerin, i zbrodniczy lekarz, i okrutna, bezwzględna, choć nie pozbawiona pewnych ludzkich cech Oberaufseherin.
Zobacz cały film tutaj:
Nie ma co rozkładać na czynniki pierwsze technicznych aspektów Ostatniego elementu, bo to przecież jedna z pierwszych produkcji powstałych w rodzącej się po wojnie Polsce. Dlatego też pominę narzekanie na prymitywny montaż, bardzo prostą pracę kamery, czasami nazbyt teatralne aktorstwo czy umowne efekty specjalne zastosowane w końcówce filmu. Choć przyznać muszę, że niektóre kadry, zwłaszcza te ukazujące obóz z szerokiej perspektywy, robią wrażenie, ukazując rozmach tragedii, jaką był Holocaust.
Ciężko z dzisiejszej perspektywy ogląda się mi realia życia w nazistowskim lagrze, choć to zawsze dobra przestroga dla kolejnych pokoleń, do czego w prostej linii prowadzi wykluczenie, według nomenklatury Kapuścińskiego, Innego. Strasznie jest widzieć, że w imię wyimaginowanej czystości rasowej, jeden człowiek potrafi dosłownie odczłowieczyć drugiego, pozbawiając go wszystkiego, co posiadał, by ostatecznie odebrać mu życie. Nic dziwnego, że nazizm tak mocno zakorzenił się w kulturze popularnej jako definitywny symbol zła.
A zło to rozlewa się niczym choroba, infekując wszystkich, nawet tych, którzy w jego hierarchii są przecież ofiarami. Widok kobiety usługującej obozowemu dowództwu, która bez mrugnięcia okiem w brutalny osób karci swoje współwięźniarki dla minimalnych korzyści i większej perspektywy na przetrwanie kolejnego dnia poniekąd zaskakuje, ale przecież nie trzeba grzebać w zamierzchłej historii, by zacząć sypać bliźniaczymi przykładami jak z rękawa. Dlatego też jako taka przystępna, choć mocno też uproszczona na potrzeby ówczesnej, filmowej narracji wiwisekcja zła stanowi zawsze element dodany w budowaniu empatii widza.
Czy włączyłbym Ostatni etap do kanonu produkcji, które każdy musi obejrzeć w wieku konstytuowania własnego ja? Nie, zupełnie nie, bo bez problemu znaleźć możemy bardziej przystępne i współczesne teksty kultury, które nawet lepiej ukażą nam ten haniebny okres w historii Europy. To raczej film dla koneserów naszych rodzimych dziejów oraz tych, którzy ciekawi są formowania się kina w powojennej Polsce. Przyjemności ja z seansu nie czerpałem, ale to nie wina filmu, tylko mojej wyczulonej na tematy obozowe wrażliwości.
Oryginalny tytuł: Ostatni etap
Produkcja: Polska, 1948
Dystrybucja w Polsce: 35mm.online
Nałogowy pochłaniacz popkultury, po równo darzy miłością obskurne horrory, Star Wars i klasykę literatury.