Romper Stomper (1992)

Mimo że totalnie dla mnie odpychająca i zantagonizowana, subkultura skinheadów ma jednak w sobie jakiś pierwiastek romantyzmu. Biali, łysi chłopcy dumnie prężący swe ozdobione runami SS mięśnie są niczym komiksowe postacie, przerysowane figury tego, co można nazwać, paradoksalnie, czarnymi charakterami. Nie ma jednak większego sensu przyglądać się tej wymierającej społeczności z punktu widzenia socjologii, bo jest to klasyczny, oddolny ruch wykluczonych i sfrustrowanych.

Na całe szczęście jest jeszcze kultura zwana popularną, która niejako oswaja nas z postacią skinheada, nadając mu głębi i historii. Był Więzień nienawiści (1998), który opakował dość sztampowy dramat w estetykę amerykańskiego neonazizmu, teraz czas na mój ulubiony film tego nurtu, australijski Romper Stomper z 1992 roku. Drodzy państwo, zapraszam na wycieczkę do kraju tak odległego, że aż ciężko wyobrazić sobie, że ideologia Adolfa Hitlera znalazła w nim podatny grunt. A jednak!

Romper Stomper to w swych założeniach dość prosty, jednak bardzo brutalny film o ostatnich dniach grupy neonazistowskich skinheadów z Melbourne. Poznajemy ich podczas niespodziewanego ataku na trzech młodych Wietnamczyków w ciemnym przejściu na stacji kolejowej. Jest to scena, która skutecznie nadaje ton filmowi, jednocześnie niejako informując nas, widzów, o co chodzi tym chłopcom. Hando (Russell Crowe) i jego ekipa mają obsesję na punkcie imigrantów z Azji Południowo-Wschodniej, którzy wykupują lokalne firmy i – ich zdaniem – przejmują kraj.

Żyjąc na zasiłku, w opuszczonych budynkach i squatach, wyładowują swoją bezsilność i frustrację na mieszkańcach imigrantach, używając kijów, pięści i noży, aby uwolnić swój nieokreślony gniew. Kiedy Gabe (Jacqueline McKenzie), zaniepokojona, bogata dziewczyna z epilepsją, spotyka Hando, przyciąga równocześnie uwagę jego bardziej wrażliwego przyjaciela, Daveya (Daniel Pollock). Ponieważ skinheadzi stają się coraz bardziej niechlujni i rozproszeni, a dynamika relacji Davey i Hando zmienia się jak w kalejdoskopie, film bierze pod lupę nie tylko czynniki leżące u podstaw zachowań neonazistów, ale także motywy lojalności i przyjaźni.

Dla wielu Romper Stomper stanowi uliczne odbicie Mechanicznej Pomarańczy (1971) Kubricka, głównie ze względu na otwierającą scenę na stacji kolejowej, postać Crowe’a oraz pamiętny moment w domu bogatego tatusia jego dziewczyny. Ale na tym porównanie się moim zdaniem kończy. Tam, gdzie Mechaniczna Pomarańcza jest eleganckim, głęboko artystycznym i skomplikowanym filmem mistrza, Romper Stomper jest surowy, prosty i ma charakter niemal dokumentalny. Surowy, niezależny film, do którego zdjęcia powstały w zaledwie sześć tygodni. Ta surowizna i rzemieślnicza toporność nadaje dziełu o wiele więcej charakteru, niż gdyby miał on lepsze walory produkcyjne. Pozwala nam poczuć się tak, jakbyśmy naprawdę podglądali życie tych ludzi.

Nie ma wątpliwości, że Romper Stomper to film prowokacyjny, o wiele bardziej niż wspomniany na początku Więzień nienawiści. Niektóre sceny są dość niepokojące i nakręcone w taki sposób, że nie można powstrzymać się od uczucia ścisku nerwów w okolicach. Film rozpoczyna się sceną, w której para młodych imigrantów przechodzi przez ciemne przejście podziemne i natrafia na Hando i jego gang. Moment wyłonienia bandytów czających się w ciemności jest dość realistyczne, praktycznie każdy, kto dorastał w Polsce przełomu wieków miał kiedyś podobną sytuację. To grupa, przed którą czujemy strach, ale i też jakiś niewypowiedziany szacunek.

Z drugiej strony poznawanie tych postaci jest po prostu cholernie interesujące. Oglądanie tego, co ich motywuje i jak radzą sobie z problemami, ma w sobie właśnie ten romantyczny pierwiastek. Oczywiście reżyser nie skupia się na tym, jak doszło do tego, że jego bohaterowie postanowili oddać swoje życie najbardziej zbrodniczej ideologii w historii, pokazując raczej ich funkcjonowanie w zastanej już rzeczywistości. Postacie nie byłby jednak tak fascynujące, gdyby nie to, że grają je wielkie nazwiska. Crowe rozumie się samo przez się, ale wtórujący mu Daniel Pollock jest po prostu czarujący, nawet z hakenkreuzem na piersi. Szkoda, że aktora tego spotkał tak cholernie smutny koniec.

Największym problemem, jaki mam z filmem Romper Stomper, to fakt, że w nieopierzonym widzu może on wzbudzić niepotrzebną fascynację subkulturą w nim pokazaną. Te wszystkie imprezy, dziewczyny, siła, duma i honor to chwytliwe ikony dla kogoś, kto jeszcze szuka swojej tożsamości. Ale wszyscy Ci, którzy bagaż na karku mają już trochę cięższy, otrzymają naprawdę solidny kawał kina. Niby tak dalekiego, ale jakże nam bliskiego, bo nic nie łączy tak ludzi, jak nienawiść.

Oryginalny tytuł: Romper Stomper

Produkcja: Australia, 1992

Dystrybucja w Polsce: vision.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *