Abigail (2024)

Trochę szkoda mi ludzi, którzy tak szczerze jarają się tegoroczną Abigail, bo to wygląda to, jakby cieszyli się na widok tego samego dania serwowanego w knajpie z fast foodem, non-stop przez ostatnie 20 lat. Odtwórczość, brak odwagi do wprowadzenia innowacji czy usilne nadawanie elementom gatunkowym rysu bycia „cool” trawią współczesny horror od środka. Ale co z tego, skoro to się właśnie sprzedaje, a masa krytyczna nawet nie jawi się na horyzoncie? Tutaj, wracając do knajpy z szybkim żarcie, wygrane są tylko wielkie korporacje.

Niesmak na języku gryzie tym mocniej, kiedy dowiadujemy się, że za omawianym filmem stoi twórczy kolektyw Radio Silence, goście, którzy dali nam fantastyczny powrót serii Krzyk (2022) i cudownie zaangażowaną Zabawę w pochowanego (2019). Co się stało, że tak kreatywni ludzie lubujący się wręcz w zabawach znanymi w kinie schematami zaserwowali nam kolejny, luźny horrorek jakich wiele? Tego nie wiem i szczerze nie chce mi się w to nawet zagłębiać.

Już pomysł wyjściowy trąci banałem, choć nadzieja była na to, że przecież kreatywny zmysł twórców zaprowadzi ich i nas w jakieś zaskakujące, niezbadane jeszcze rejony. Nic bardziej mylnego jak mawiał popularny YouTuber! Bez rzucania spoilerami Abigail jest dokładnie tym, czym jawi się nam na poziomie zwiastunów. Zero zaskoczenia, zero frajdy z bycia wodzonym za nos, to po prostu niskich lotów eskapizm, który może działa na jakimś podstawowym poziomie, ale ucieka z głowy tak szybko, jak do niej wchodzi.

Ale by recenzenckiego obowiązku stało się zadość, muszę co nieco napisać o fabule filmu. Grupa nieudolnych przestępców zostaje uwięziona w odizolowanej rezydencji z 12-letnią baleriną o imieniu Abigail, którą porwali dla zyskania dość pokaźnego okupu od jej ojca. Jednak wraz z nastaniem nocy nasi bohaterowie szybko odkrywają, że porwane dziecko nie jest zwykłą dziewczyną, lecz krwiożerczym wampirem. To tyle, serio, w filmie tym nie dostaniemy nic więcej, nic mniej. Obejrzyjcie zresztą zwiastun, bo doskonale może robić on za oficjalne streszczenie Abigail.

Koncepcja może i jest wytarta do granic, ale można z przymrużeniem oka uznać ją za obiecującą. Niestety, film marnuje swój potencjał chaotyczną narracją i tonalnym miszmaszem fabularnym. Film rozpoczyna się jak historia rabunkowa, przedstawiając każdego członka ekipy poprzez one-linery i chyba najbardziej kipiące od ekspozycji dialogi. Zanim historia ta zamieni się w pełnokrwisty horror, widz już czuje się zmęczony tymi wszystkimi kliszami i myślowymi skrótami. Tak, historia, jej bohaterowie i przygody, w które zostają wrzuceni, to czysta głupota, nawet jak na gatunkowe standardy. Znów obnaża to moją frustrację, bo przecież twórcy to nie pierwsi lepsi wyrobnicy z łapanki.

Jakie to typowe dla gatunku, że bohaterowie przez cały film wielokrotnie podejmują bezsensowne decyzje, czy to wyruszając samotnie do oddalonych pomieszczeń rezydencji, czy odmawiając sobie wzajemnej współpracy. A wszystko to przecież  wyłącznie po to, by jakoś napędzać fabułę. Szczerze mam już dość oglądania kolejnego filmu o grupie ludzi, którzy w momencie permanentnego zagrożenia zachowują się jak zaprogramowane przez scenariusz fantomy, bez emocji i czy własnego rozumu. Takie coś oczywiście dałoby się ograć w jakiś bardziej kreatywny sposób, bawiąc się schematami i łamiąc konwenanse. Nie w tym przypadku jednak, tutaj ma być jak po sznurku!

Dobrze, jednak Abigail cieszy się dobrą opinią zarówno wśród krytyki, jak i widowni, więc mi również wypada szepnąć o filmie jakiegoś dobre słowo. To nie jest tak, że jest to produkcja nieoglądalna, bo wchodzi dość gładko zarówno przez swój lekki ton, jak i jechanie na znanych i lubianych (przez większość) kliszach. No i jeśli miałbym już kogoś namawiać usilnie, by poświęcił na film swój czas i pieniądze, to powiem tylko jedno – Dan Stevens! To najjaśniejszy punkt całego tego dzieła, bez dwóch zdań gość po prostu błyszczy na ekranie krzesząc ze swojej sztampowej postaci iskry charakteru. Cała reszta wypada przy nim bardzo blado, na czele z niestety nieżyjącym już Angusem Cloud, który w zasadzie gra tutaj samego siebie, jak zawsze.

Abigail to mój prywatny wielki zawód i katalizator wszystkich bolączek, jakie trawią dzisiejsze kino grozy. To taki film bez treści, patrzydło, które z nudów angażuje nas w zabawę w wyliczanie tego, kto i w jakiej kolejności padnie trupem. Wydmuszka, jakich dziś wiele, więc muszę się znów powtórzyć, że po ekipie Radio Silence spodziewałem się dużo, dużo więcej, stąd ta gorycz kipiąca z niniejszej recenzji. Z drugiej strony jest to kino tak ulotne, że nawet nie boli, bo uciekło mi z głowy na minuty po zobaczeniu napisów końcowych. Po prostu został żal.

Oryginalny tytuł: Abigail

Produkcja: USA/Irlandia, 2024

Dystrybucja w Polsce: uip.com.pl

 

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *