Frogman (2023)

W folklorze Ohio żaba z Loveland to legendarna humanoidalna żaba (sic!), opisywana jako wyprostowana istota mierząca około 1,2 m wysokości. W 1972 roku legenda o żabie Loveland eksplodowała, kiedy lokalny policjant zgłosił koledze, że widział zwierzę zgodne z opisami tego przedziwnego stwora. Tyle mówi nam wycinek wpisu na Wikipedii, gdzie żaba ta poświęcony sobie cały wątek. My jednak przyjrzymy się dziś jej filmowej inkarnacji z 2024 roku w filmie, brzmiącym nie inaczej, Frogman.

Powiem Wam szczerze, że lubię od czasu do czasu puścić sobie jakiś horror nakręcony w konwencji found footage. Wiem, to format już przejadły, jednak uważam, że da się z nim jeszcze zrobić coś ciekawego, interesującego i przede wszystkim świeżego. W końcu dwa najlepsze horrory ostatnich lat, czyli Skinamarink (2022) i Odludzie (2022), to właśnie filmy bazujące na idei znalezionej taśmy filmowej. Frogman co prawda do tego miana raczej nie pretenduje, wciąż jednak jest to jeden z tych ciekawszych przedstawicieli współczesnego horroru, jakie zrodziło nam (a jakże) kino niezależne.

Mówiąc o fabule filmu, należy uważać, by nie zdradzić zbyt wiele. Naszym przewodnikiem po bagnach Ohio jest niespełniony twórca wideo, Dallas Kyle (Nathan Tymoshuk), który w 1999 roku uchwycił na kamerze coś, co wygląda jak słynna żaba z Loveland. Całe lata później Dallas postanawia udowodnić, że internetowi hejterzy mylą się co do jego starego nagrania i postanawia skręcić prawilny dokument o Frogmanie, który zawiera niepodważalne dowody na jego istnienie.

Na wycieczkę do Loveland zabiera się również jego robiący za operatora kumpel Scotty (Benny Barrett) i przyszła aktorka planująca karierę w Los Angeles, Amy (Chelsey Grant). Żaden z nich nie jest przygotowany na to, jak głęboka obsesja na punkcie mitycznego stwora drenuje Dallasa. Jak na rasowy horror przystało, nasza ekipa snuje się po mieście, prowadząc wywiady z ludźmi, by po zmroku udać się w serce bagien i w końcu udowodnić, że żabo-człek istnieje naprawdę. Czy im się uda? To już zostawiam do odkrycia Wam.

Frogman to kino dość osobliwe, trzeba sobie powiedzieć wprost. Zaczyna się jak typowy dla współczesnej hipsterki, mumblecore’owy horror found footage, vide cudowny Willow Creek (2013), by z czasem przeistoczyć się w festiwal dziwactwa, przecinany obrzydliwym efektami praktycznymi i surrealistycznymi, przepełnionymi symboliką wstawkami. Całość kończy się, nie jest to jakiś wielki spoiler, jako bardzo ironiczny meta komentarz do całej tej popularnej w środowisku YouTube mody na szukanie rzeczy dziwnych, tajemniczych i paranormalnych. I ja, osoba, która od czasu do czasu w ten światek zagląda, jestem wyjątkowo uradowany faktem, że ktoś mówi o rzeczach, które po prostu mnie interesują!

Zawsze uważam, że w przypadku nurtu found footage, niski budżet jest zaletą. Tutaj czuć tę chropowatość, ale idealnie wpisuje się ona w estetykę użytej kamery, zwłaszcza podczas chaotycznych ruchów, które powodują, że materiał filmowy przycina się między przypadkowymi klatkami. Specyfikacja ulicznych wywiadów sprawia, że są ona czasami trudne do wychwycenia z powodu niskiej jakości dźwięku, ale nadaje im to ten uliczny sznyt. W sumie tematy, które są nich poruszane, intrygują. Bo w którym innym filmie bohaterowie wejdą w polemikę z alternatywką, jakiej tak naprawdę płci jest mityczny Frogman?

Okej, większość z Was i tak nie jest tutaj dla dialogów czy spuszczania się nad fakturą obrazu, a dla samego żabiego króla. Ten tutaj oczywiście się pojawia w całej swej obślizgłej, pełnej kurzajek klasie! Bardzo fajnie, że twórcy stawiają na praktyczne efekty, make-up i zabawę z żywą scenografią, zamiast przemielić wszystko przez komputer i wypluć na nas sterylnego potworka. Pamiętacie jeden z najlepszych segmentów z ostatnich części serii V/H/S o kulcie szczuro-człeka w kanałach? No, to rozwińcie go sobie teraz do pełnego metrażu, wraz z jego całą stylówką, oprawą i charakterem. A, no i szczura zamieńcie na żabę!

Jest to kino bardzo mocno absurdalne, bo i w końcu pomysł wyjściowy nie należy do najpoważniejszych. Dlatego też znajdzie się tutaj i miejsce na humor w wersji bardzo meta, do tego stopnia, że wielu z widzów może być nieświadomych tego, że to, co widzą stanowi satyrę. Ja się tam bawiłem świetnie, choć tytanem intelektu nie jestem, załapałem chyba intencję twórców i bardzo im kibicowałem w tej szalonej drodze przez bagna Ohio. Duch Lovecrafta zdecydowanie czuwał nad całą ekipą, bo w tym szaleństwie jest rzeczywiście metoda na to, by dać nam jeden z najciekawszych filmów grozy ostatnich lat!

Oryginalny tytuł: Frogman

Produkcja: USA, 2023

Dystrybucja w Polsce: BRAK

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *