W życiu sam z siebie nie zainteresowałbym się filmem, który nosi tak bardzo kipiący od egzaltacji tytuł, jak Humanitarna wampirzyca poszukuje osób chcących popełnić samobójstwo. Na kilometr pachnie mi to pseudointelektualną paszą dla współczesnej hipsterki, która tak bardzo lubi upajać się drenującą ponowoczesne społeczeństwo depresją. Na całe szczęście tytuł to tylko tytuł, a sam film do palących problemów podchodzi z odpowiednim wyczuciem, subtelnością i całą masą autorskiego humoru.
Jest to małe dzieło, które zaczynając jako krótki metraż, rozrosło się do kompaktowego formatu półtorej godziny. I trochę to czuć, choć przerwy między ważniejszymi punktami historii kanadyjska reżyserka Ariane Louis-Seize wypełnia watą melancholii, na wzór cudownych opowieści wampirycznych spod znaku Tylko kochankowie przeżyją (2013) czy O dziewczynie, która wraca nocą sama do domu (2014). Ja taką formułę kupuję całkowicie, bo choć nastoletnie inicjacje mam już za sobą, łasy wciąż jestem na takie czułości.
Sasha (Sara Montpetit) jest wampirem, co ciekawe, jak na swój gatunek zbyt empatycznym, by pić krew wprost z ludzkiej tętnicy. Od dziesięcioleci mieszka w domu rodziców, nie mogąc zmusić się do zabójstwa z powodu traumatycznego incydentu z dzieciństwa. Z drugiej strony jest Paul (Félix-Antoine Bénard), pracownik pobliskiej kręgielni, zmagający się z depresją i wiecznie przygnębiony chłopak z rówieśniczego marginesu. Jeśli ta dwójka nie będzie razem, nie wierzę w miłość.
Oczywiście, to musi się wydarzyć. I nie, nie jest to żaden spoiler. Kiedy światy tej outsiderskiej dwójki zderzają się na placu pełnym kontenerów, obydwoje odkrywają, że mogą sobie nawzajem pomóc. Paul chce śmierci, ale takiej, która może kogoś usatysfakcjonować, Sasha pragnie stać się w końcu być pełnowartościowym wampirem, choć to raczej naciski jej krwiopijnej rodziny. Para razem wyrusza w osobliwą podróż, aby spełnić ostatnie życzenie Paula, zanim Sasha pozbawi go życia.
Jak w wielu wampirycznych opowieściach, czy to literackich, czy to filmowych, krew jest prostą analogią do stosunku seksualnego. Akt wysysania ofiary to nie tylko czynność niezbędna do przeżycia dla wampira, ale również sposób na stymulację. Nic więc dziwnego, że wciąż nieco niedojrzała Sasha ucieka od tego nawet wzrokiem, dostając już krew w sterylnie zapakowanym woreczki ze wciśniętą do niego słomką. Dopiero gdy wampirzyca poznaje chłopaka, który z początku intryguje, a później rusza jej martwe serce, doznaje przebudzenia. Jej kły zaczynają wyrzynać się na widok obiektu swojego zainteresowania symbolicznie niczym ciasne spodnie u chłopaków w wieku dojrzewania.
Bardzo podoba mi się to skupienie na nastoletnich problemach, które przecież nawet poważne, mainstreamowe kino stara się omijać szerokim łukiem. Wiecie, samobójstwa wśród młodych ludzi to istna plaga, na całe szczęście Ariane Louis-Seize podchodzi do tematu z taką lekkością, że widz nie czuje się ani moralizowany, ani zmuszony do jakiegoś poczucia wina. Zarówno Sasha, jak i Paul mają rodziców, którzy nie do końca radzą sobie z tym, co dzieje się w życiu ich dzieci. Te mają swoje problemy, wewnętrzne lub zewnętrzne, oboje mierzą się z dość tradycyjnymi dla swojego wieku wyzwaniami: zastraszaniem, zarówno fizycznym, jak i emocjonalnym, zaburzeniami odżywiania, poznawaniem własnej wartości i seksualności. Ta relacja, która naturalnie rodzi się między Sashą i Paulem, jest naprawdę ujmująca, więc wszyscy spragnieni choćby popatrzenia na pełen melancholii i subtelnej namiętności związek, powinni być usatysfakcjonowani. Ja byłem.
Podkreślam to wyczucie pani reżyser, bo Humanitarna wampirzyca poszukuje osób chcących popełnić samobójstwo okazuje się, przynajmniej dla mnie, filmem o bardzo mocnym zabarwieniu komediowym. Czy to źle? Może gdzieś mi to chrupie między kłami, bo spodziewałem się czegoś bardziej na wzór irańskiego O dziewczynie, która wraca nocą sama do domu (2014), a dostałem takie bardziej hipsterskie Co robimy w ukryciu (2014). Zaskakująco dużo tutaj humoru, wampiry nie są straszne, a wręcz karykaturalne, a ich wampirze sprawy zakrawają o slapstick. Ale to dobrze, bo przecież nie wszystko musi być smętne, natchnione, z kijem wiadomo gdzie i napawające się własnym stylem. Najważniejsze, że ten film wchodzi lekko, jak wakacyjny romans z czasów szkolnych.
Malkontenci będą narzekać, że znów w zasadzie o tym samym, że kolejny raz kinowa para musi oznaczać dwójkę heteryków, że mogło to zostać w formie krótkiego metrażu. A ja powiem jedno, jeśli film działa jako nastoletni dramat, który gdzieś tam przy okazji rozleje trochę krwi, to nie ma co mówić o powtórce z rozrywki. Takie filmy zwyczajnie muszą powstawać raz na jakiś czas. Jeśli jest on ujmujący na każdym poziomie, od produkcji, aktorstwa, vibe’u czy zainicjowania refleksji, to jest to ten rodzaj nowoczesnego wykorzystania koncepcji wampira, którego chciałbym widzieć więcej. Nie przegapcie, będziecie później żałować.
Oryginalny tytuł: Humanist Vampire Seeking Consenting Suicidal Person
Produkcja: Kanada, 2024
Dystrybucja w Polsce: aurorafilms.pl
Nałogowy pochłaniacz popkultury, po równo darzy miłością obskurne horrory, Star Wars i klasykę literatury.