Filmowe trylogie mają często tę przypadłość, że stanowią widoczną tendencję spadkową formy. Jednak kiedy twórca decyduje się na opowiadanie różnych historii w przestrzeni tego samego uniwersum, sytuacja ulega znaczącej poprawie. Dlatego też po historii niższego szczebla dealerze w pierwszym Pusher (1996) oraz średniej klasy przestępcy w Pusher II (2004), przyszedł czas spojrzenie na kopenhaski półświatek okiem kogoś postawionego w nim bardzo wysoko.
Trzecia część Pushera Nicolasa Winding Refna to również próba odkucia się twórczego po kasowym niewypale, jakim okazał się jego mocno artystyczny, przesiąknięty Lynchem Fear X z 2003 roku. Nic więc dziwnego, że postanowił wrócić do środowiska, w którym czuł się najlepiej i które de facto stworzyło go jako twórcę. Zachowując ciągłość uniwersum, naszym przewodnikiem po Kopenhadze zostaje tym razem Milo (Zlatko Buric), który przechadzał się już z klasą w poprzednich filmach.
Tutaj poznajemy go w widocznym dołku, próbuje rzucić heroinę, uczestnicząc w spotkaniach Anonimowych Narkomanów, przesyłka, która miała zawierać browna, okazuje się 10 000 tabletkami ecstasy, a jego córka Milena (Marinela Dekic) obchodzi 25. urodziny, na które ojciec obiecał ugotować jedzenie. Mały Muhammed (Ilyas Agac) zajmuje się handlem ecstasy, ale wkrótce zapada się pod ziemię, a albańscy gangsterzy, którzy przemycili tabletki do Danii, naciskają na Milo z powodu swoich pieniędzy. Milo w tajemnicy spotyka Kusse Kurta (Kurt Nielsen), który podaje mu niewielką ilość heroiny. Wkrótce nasz baron wpada w spiralę złych decyzji, pali heroinę, wciąga amfetaminę i morduje gangsterów. Wszystko wskazuje na to, że jego narkotykowe imperium nieuchronnie się rozpada.
Podobnie jak w poprzednim filmie trylogii, jej zwieńczenie również opowiada o mocno dysfunkcyjnej rodzinie, umoczonej w kopenhaski półświatek. Bardzo podoba mi się i poniekąd bawi, jak Milo tłumaczy wszystkim wokoło, dealerom i bandziorom, że jego córka ma właśnie urodziny, które musi sam ogarniać, więc oczekuje od nich pewnego zrozumienia. Można odnieść mylne wrażenie, że Milo jawi się jako miły i uważny ojciec pomimo dość kontrowersyjnych wyborów zawodowych. Jego przemówienie na przyjęciu daje dość głęboki wgląd w jego motywacje: „Dbałem o nią przez całe życie… zawsze może na mnie liczyć. Mam nadzieję, że wszystkie twoje marzenia się spełnią”. To po raz kolejny udowadnia tylko, jak złożone charakterologicznie postacie oferuje nam seria Pusher.
Buric znakomicie wydobywa dwulicowy charakter Milo i jednocześnie wrażliwość starzejącego się mężczyzny w ciągle zmieniającym się środowisku. Refn daje także możliwość wykazania się totalnie amatorskiej obsadzie, również z przeszłością kryminalną, co jest po prostu świetne. Wszyscy dodają filmowi tego szorstkiego realizmu i autentyczności. Bo choć nieco ucieka on gangsterskich korzeni swoich poprzedników na rzecz bycia ponurym dramatem rodzinnym, Pusher 3 wciąż w pełni osadzony jest w tym zimnym świecie, stanowiąc naturalną ciągłość historii.
Mówiąc o tym, że więcej tutaj rodzinnego dramatu niż mafijnych porachunków, odnoszę się tak do 2/3 filmu, bo jego ostatni akt… no to już jest pieprzone arcydzieło trzymania widza na krawędzi fotela, by ostatecznie przywalić w jego głowę i żołądek z mocą rzeźniczego młota. Nie będę tutaj mówił za wiele, bo całą sekwencję z polskim sutenerem i prostytutką należy obejrzeć samemu, w zaciszu ciemnego pokoju, ale ten, kto ma ją już za sobą, wie, że Refn się kolokwialnie mówiąc, nie pierdoli. Twórca, który dzisiaj kojarzony jest bardziej z kinem jako sztuką, kiedyś uciekał się do wręcz eksploatacyjnego przedstawienia przemocy. Fajnie, że motyw ten powraca raz na jakiś czas nawet w jego nowszych dziełach, vide cudowny Neon Demon (2016).
Można jednak trzeciego Pushera, tak, jak i część pierwszą, brać jako szaloną, ponurą komedię pomyłek. Sam główny bohater jest jednocześnie baronem narkotykowym, jak i człowiekiem próbującym się wyrwać ze szpon uzależnienia poprzez meetingi i terapię. Otrzymuje dostawę ekstazy zamiast dostawy heroiny i musi znaleźć kogoś, kto wie, co zrobić z ekstazy. Milo próbuje ugotować tradycyjne jedzenie na przyjęcie swojej córki, ale zatruwa nim wszystkich swoich popleczników. Milo chce zmusić narzeczonego swojej córki (Levino Jensen) do wejścia we współpracę, ale to Milena zaczyna się z nim targować o udziały. Milo traci całą ekstazy i musi gościć handlarzy prostytutek, aby to zrekompensować. Brzmi zabawnie? Na swój sposób tak.
Refn dał nam jedną z najlepszych trylogii kryminalnych, jakie kiedykolwiek powstały. Zwieńczenie trylogii jest prawdopodobnie najbardziej poważnym z filmem, polegając w dużym stopniu na powtarzalności ujęć, lokalizacji i rytmów narracji. Poza kilkoma kluczowymi momentami nie jest wcale tak gorączkowy, jak pozostałe, i chociaż tkwi w tym samym brudnym świecie, wcale nie jest tak cuchnący. Ale to przywileje bycia szefem. Milo nie żyje na ulicy i poza trzecim aktem nigdy tak naprawdę nie musi babrać się w obrzydliwości, która była całym światem Franka czy Tonny’ego. To kino surowe i okrutne, nazwałbym je nawet nieprzyzwoicie wręcz nihilistycznym, a to tylko wyraz uznania dla wielkiego filmowca, jakim jest Refn.
Oryginalny tytuł: Pusher 3
Produkcja: Dania, 2005
Dystrybucja w Polsce: cda.pl
Nałogowy pochłaniacz popkultury, po równo darzy miłością obskurne horrory, Star Wars i klasykę literatury.