Czasami mówi się, że ktoś nie ma nic między uszami. Ma to być aluzja to jego rzekomego braku pomyślunku. Prawda jest jednak taka, że niemożliwym jest nie mieć nic między uszami. Mózg nie odpowiada bowiem tylko za inteligencję, ale za wszystkie funkcje organizmu. Jest niczym centralny komputer, który steruje całym ciałem. Gdyby nie on to ludzie byliby tylko śliniąca się kupą mięsa. W sumie i tak tym są, ale przynajmniej mogą oddychać. Ludzki mózg waży przeciętnie około 45 kilogramów. Na innych planetach potrafi jednak osiągać większe rozmiary. Głównie z uwagi na inną grawitację. Taki wielki narząd nie potrzebuje właściwie ciała, tylko może funkcjonować jako samodzielna jednostka. Dowodem na to jest kanadyjska produkcja z 1988 roku zatytułowana zwyczajnie Mózg.
Często się o tym zapomina, ale kinematografia rodem z kraju Klonowego Liścia, zapisała całkiem udaną kartę w nurcie horroru, zwłaszcza w latach 80. Co ciekawe akcja tych produkcji często rozgrywa się u najbliższego sąsiada, czyli w USA. W omawianym przypadku nie jest to do końca określone, chociaż w tle widać tu i ówdzie amerykańskie flagi. Nie ma to w sumie większego znaczenia, ponieważ tematyka, jaką porusza obraz reżysera Edwarda Hunta, jest uniwersalna i dotyczy właściwie każdej nacji na naszym globie.
Bohaterem filmu jest łebski, lecz krnąbrny nastolatek Jim Majelewski (Tom Bresnahan). Wprawdzie jest już grubo po dwudziestce, ale nadal uczęszcza do liceum. Chłopak jest, jakbyśmy to dziś ujęli, pranksterem. Lubuje się w płataniu figli. Jego ostatnim wybrykiem jest wpuszczenie do szkolnego systemu wodnego roztworu sodu. W ramach kary zostaje oddelegowany do ośrodka doktora Anthony Blake’a (David Gale). Ma być tam poddany specjalnemu programowi, który najprościej mówiąc, opiera się na robieniu wody z mózgu pacjentom. Jednym z jego elementów jest na przykład szczucie cycem asystentki doktora.
Jim jednak posiada zbyt wybujałą wyobraźnię, by dać się zbałamucić. Przy pomocy dziewczyny i przyjaciela ucieka z ośrodka, ze świadomością, że dzieje się tam coś bardzo nie w porządku. Oprócz swoich eksperymentów Blake prowadzi także program w lokalnej telewizji, w którym szerzy swoje poglądy z pogranicza psychologii, religii i pseudonauki. Jego publika tworzy coś w rodzaju sekty, tym bardziej że Blake w istocie robi widzom pranie mózgu, by zdobyć kontrole nad ich umysłami. Działa we współpracy z monstrualnych rozmiarów istotą, przypominającą mózg, która prawdopodobnie pochodzi z kosmosu. Razem chcą przejąć władzę na Ziemi. Jim odkrywa ich spisek i postanawia sabotować te plany.
Mózg zaliczyć można w poczet tych filmów grozy z lat 80., które może nie odniosły wielkiego sukcesu kasowego, ale na przestrzeni lat dorobiły się statusu dzieła w jakimś tam stopniu kultowego. Film zawiera wszystkie elementy znane z owej dekady. Akcja rozgrywa się na przedmieściach małego miasteczka, bohaterami są domniemani nastolatkowie, a przeciwnikiem złowrogi kosmita. Co więcej, występuje tu także wątek alienacji i zaszczucia protagonisty przez pozbawioną własnej woli społeczność, w tym najbliższych.
Jest też oczywiście nieco golizny i humoru. Efekty specjalne nadal wyglądają nieźle. Projekt złego mózgu jest obrzydliwy i może co wrażliwszych przyprawić o dyskomfort. Wszędobylskie macki także robią robotę, tak samo, jak krwawe sceny. Zasadniczo jest to zatem porządna produkcja, której głównym atutem jest fakt, że sama nie traktuje się zbyt poważnie. Dostarcza dzięki temu lekkiej i przyjemnej rozrywki, posiadając jednocześnie pokaźny ładunek nostalgii.
Produkcję można łatwo scharakteryzować jako prostą i niepoważną. Gdyby jednak ktoś chciał się bardziej wgłębić w fabułę, mógłby doszukać się jakiegoś głębszego znaczenia i sensu. Motywem przewodnim filmu jest bowiem manipulacja opinią publiczną i rola, jaką w tym procesie odgrywają mass media. W tym przypadku chodzi o telewizję, ale przyrównując tematykę filmu do naszych czasów, funkcję tą równie dobrze pełnić może Internet. Mózg ukazuje jak w sumie prosty sposób, można wpływać na myślenie ludzi i mimochodem narzucać im określony sposób postrzegania rzeczywistości. W zasadzie sprowadza się to do stwierdzenia, że ludzie uwierzą we wszystko, co usłyszą ze srebrnego ekranu.
Obecnie został on zastąpiony monitorem laptopa, bądź telefonu, a samo zjawisko nabrało jakby na sile. Jest to mało pocieszająca wizja, ukazująca niebezpieczeństwa płynące z ludzkiej łatwowierności i umysłowej stagnacji. Niestety, ale rozwój technologii oprócz swych dobrodziejstw zawsze niósł ze sobą zagrożenie bycia wykorzystanym w niecny sposób. A przyszłość raczej nie nastraja optymistycznie, bo już teraz trudno stwierdzić, które informacje i obrazy udostępniane publice są prawdziwe, a które nie. Granica między tym, co sztuczne a prawdziwe może już niedługo zostać całkowicie zatarta.
Oryginalny tytuł: The Brain
Produkcja: Kanada/USA, 1988
Dystrybucja w Polsce: BRAK