Ale dno ten serial. I to dosłownie. Nawet jego tytuł tak brzmi. W wersji oryginalnej, czyli angielskiej to Bottom i są tacy, którzy upierają się, że w istocie chodzi tu o Dupsko, a nie Dno. Ja jednak obstaję przy wersji zaproponowanej przez naszych tłumaczy. Był taki czas, że oprócz dwóch głównych kanałów telewizji za przeproszeniem publicznej były też oddziały lokalne. Każdy z nich miał własną ramówkę i pokazywał rzeczy, których nigdzie indziej nie było.
Z tego, co wiem, lokalne TV nadal istnieją, ale ponieważ nie posiadam odbiornika, to nie mam z nimi kontaktu. Kiedyś natomiast stanowiły one godną konkurencję dla głównych kanałów. Ja wychowałem się w Lublinie, więc naturalnie byłem odbiorcą telewizji Lublin. Miała ona miły zwyczaj raczyć widzów mniej znanymi serialami komediowymi produkcji głównie brytyjskiej. To tam właśnie bodajże po raz pierwszy poznałem panią Bukiet z Co ludzie powiedzą? (1990-95), chore przygody załogi Czerwonego Karła (1988-2020) czy grupę wykolejeńców z Wiecznie młodych (1982-84). Najbardziej jednak w mój gust utrafił inny twór, który łączy z tym ostatnim dwa nazwiska – Rik Mayall i Adrian Edmondson. To oni właśnie odpowiedzialni byli za powstanie serialu Dno.
Dno ma dwóch bohaterów. Są to Richard „Richie” Richard grany przez Mayalla oraz Eddie Hitler, w którego wciela się Edmondson. Mieszkają oni wspólnie w pewnej norze na poddaszu. Są już w dojrzałym wieku, nie posiadają jednak stałej pracy ani stałych partnerek. Ich życie mija na bumelowaniu, kłótniach, okładaniu się pięściami i przedmiotami codziennego użytku oraz na szukaniu chętnych na seks panienek. Jak nietrudno się domyślić to ostatnie nie za bardzo im wychodzi.
Zwłaszcza Richie wykazuje oznaki seksualnej obsesji głównie z uwagi na fakt, że nie był jeszcze nigdy z kobietą. Obaj mężczyźni przejawiają wyraźne braki w kontaktach interpersonalnych zwłaszcza z przedstawicielkami płci pięknej. Ich żywot to połączenie monotonii z całkowitym chaosem powodowanym przez irracjonalne zachowania. Mimo otaczającego ich marazmu wciąż żyją nadzieją o lepszym i godnym życiu.
Zobacz przykładowy skecz poniżej:
Dno to w skrócie serial komediowy. Nie używam tu terminu sitcom, ponieważ nie jestem pewien czy jest odpowiedni. Humor ukazany tam różni się bowiem znacząco od tego bezpiecznego pochodzącego zza oceanu. I na pewno nie każdemu będzie odpowiadał. Para komików Mayall i Edmondson znana była z braku hamulców oraz przekraczania norm społecznych. Ich żarty były najczęściej niewybredne, by nie powiedzieć kloaczne. Nawet mnie nie wszystkie się podobały. Na szczęście przeważały te, które cenię. Obejmowały one głównie pamiętne teksty, które z chęcią zapożyczam do prawdziwego życia.
Nieodłączną częścią serii są także żarty sytuacyjne opierające się przede wszystkim na nieskrępowanej i przerysowanej przemocy. Dno wyróżnia się całkowitym brakiem szacunku do uczuć widza, będąc festiwalem dosadności i eksploatacji. Twórcy idą po bandzie, nie cofając się przed ukazywaniem sytuacji ogólnie postrzeganych jako obrzydliwe lub obraźliwe. W tym szaleństwie jest jednak metoda, a seans serialu stanowi miłą odskocznię od politycznie poprawnej rzeczywistości.
Jak wiele komediowych dzieł Dno czerpie potencjał z ludzkiego nieszczęścia i niedoli. Bohaterowie serialu to typowi życiowi nieudacznicy, którym wiatr zawsze wieje w uszy. Nawet gdy już wydaje się, że złapali pana Boga za ogon, to w ostatniej chwili wszystko się wali, kończąc się jedną wielką katastrofą. Lubimy jakoś patrzeć na cierpienie innych, może dlatego, że daje nam to świadomość, iż inni mają gorzej. Jest to jakiś bufor bezpieczeństwa, który daje oddech i formę ulgi. Być może jest to doszukiwanie się sensu, tam gdzie go nie ma. Dno najlepiej chyba jednak traktować jako prostą, czy wręcz prostacką rozrywkę. Tym samym spełnia moje skryte marzenie o byciu chamem. Rik i Eddie to może i gbury, ale oni także mają jakieś emocje i potrzeby.
To, co mnie ujęło w brytyjskiej produkcji, chwytając za kolano, to bezkompromisowość, niepoprawność i teksty, które staram się stosować w prawdziwym życiu. To właśnie dzięki brytyjskiej serii nauczyłem się jak nawiązywać nowe znajomości zapytaniem o umiłowanie do ściągania majtek zębami. Przekonałem się również, że dobrym sposobem na zapoznanie pań jest prośba o pokazanie, jak działa prysznic lub podawanie się za weterana wojny falklandzkiej. A najlepszym tematem do rozmowy z płcią piękną są różne rodzaje swetrów. Dno to specyficzny rodzaj bromance’u, który wymyka się skutecznie ramom dobrego gustu i smaku. Jest to relikt epoki i wspomnienie czasów, w których autorom programów telewizyjnych więcej uchodziło. To pozycja dla lubiących stary, brytyjski humor w nieco hardcorowym wydaniu, a zwłaszcza dla miłośników talentu Rika Mayalla.
Oryginalny tytuł: Bottom
Produkcja: Wielka Brytania, 1991
Dystrybucja w Polsce: BRAK
