Nie jestem wielkim fanem filmów i seriali sygnowanych logiem Netflix, bo na przestrzeni lat stajnia ta zdążyła mi obrzydnąć na tyle, że nie jest dla mnie gwarantem żadnej jakości. Nie chodzi tutaj o poszukiwaną przez niektórych zboczonych na prawo „lewacką propagandę”, a po prostu pewną formę, od której jak w fabryce robione były kolejne tytuły. Trudno w tym wszystkim znaleźć jakiś pierwiastek twórczy, grzęznąć raczej w błocie wyrobnictwa i chałtury. Jednak nigdy nie można mówić o regule, bo od czasu do czasu wypływa pośród tego całego chłamu coś, co naprawdę jest warte uwagi. Rzadko bo rzadko, ale jednak.
Musi za nim stać reżyser ze swoją konkretną wizją, taki jak Jeremy Saulnier, twórca takich cudownych przedstawicieli powolnego kina akcji, jak choćby Blue Ruin (2013) czy Green Room (2015). Opiera on swoje prace głównie na odstępstwie od strzelaniny, czarując widza magią oczekiwania i niepewności. Jego filmy są dzięki temu wyjątkowo brutalne, ponieważ spędzamy tak wiele czasu, wyobrażając sobie cały chaos, który ma nadejść. Pod tym względem Rebel Ridge nie odstaje na krok od poprzednich filmów reżysera.
Terry Richmond (Aaron Pierre) zmierza swoim rowerem do małego miasteczka, aby wyciągnąć swojego kuzyna z więzienia. W pewnym momencie zostaje brutalnie zepchnięty z drogi przez radiowóz. Zagrożony oskarżeniem o uchylanie się od przestępstwa za to, że nie reagował na policyjne syreny, pozwala funkcjonariuszom przeszukać plecak, w którym odkrywają 36 000 USD w gotówce. 10 000 USD na kaucję, plus trochę więcej, aby kupić ciężarówkę i założyć firmę przewozową. Policjanci przejmują pieniądze i pozornie puszczają Terry’ego wolno.
Próbuje on zebrać kolejne 10 tysięcy dolarów, aby wpłacić na kaucję, ponieważ jego kuzyn, donosiciel, ma zostać wysłany do więzienia stanowego, gdzie jego życie będzie zagrożone. Zrezygnowany udaje się na komisariat i oferuje szefowi Sandy’emu Burnne’owi (Don Johnson) umowę, jeśli odda wystarczająco, aby uratować kuzyna, Terry nie będzie spinał się o zatrzymanie reszty. Nie muszę chyba mówić, że umowa nie dochodzi do finalizacji, a wspomagany przez pracownicę lokalnego sądu Summer McBride (AnnaSophia Robb) i uzbrojony w umiejętności Marine Corps Martial Arts Program, Terry idzie na otwartą wojnę ze skorumpowanymi, prowincjonalnymi gliniarzami.
Saulnier opisuje swój film jako Rambo: Pierwsza krew (1982) spotykające Michaela Claytona (2007). Wszystko się zgada, ponieważ Rebel Ridge zawiera w sobie klasyczne tropy kina akcji, tak naprawdę jest w czymś rodzaju thrillera prawniczego, przedstawiającego bardzo dokładne systemową patologię. Policja w USA naprawdę może zabrać ludziom pieniądze i mienie, jeśli twierdzi, że pochodzą one z handlu narkotykami. Amerykańscy gliniarze naprawdę dręczą Czarnych, demonizują narkomanów i wykorzystują przywileje, aby usprawiedliwić własne przestępstwa.
Kuzyn Terry’ego zrobił to, co słuszne w oczach systemu, zwracając się przeciwko przywódcy gangu, a następnie wyprostował swoje życie. Zostaje skazany za to, że posiadał przy sobie trochę marihuany, coś, co nie jest nawet przestępstwem w dużej części kraju i jest oczywiście wypadkową długiej tradycji rasistowskiego nonsensu. To nie przypadek, że policjanci w tym próbują zorganizować kulminacyjne spotkanie w tytułowym miejscu, co sugeruje, że jest to pole bitwy o historycznym znaczeniu dla Konfederacji. Te echa wciąż są żywe, mocno odbijając się po amerykańskiej prowincji.
Z tego, czego dowiedzieć się możemy zza kulis, John Boyega zrezygnował z roli w filmie w połowie jego zdjęć, co doprowadziło do zatrudnienia Aarona Pierre’a. I ten nie zasypuje gruszek w popiele, w pełni korzystając ze swojej szansy. Jego niepokojące, niebiesko-szare oczy przebijają obiektyw aparatu, jakby była to dusza tego małego miasteczka, w którym został uwięziony. Tak samo jest z Donem Johnsonem jako twardym, południowym gliną, który swój aktorski blask rozpalił znów w filmach Craiga Zahlera, a tutaj po prostu ciągnie ten spektakl dalej.
Ale do brzegu. Rebel Ridge udanie buduje poczucie napięcie, ale również wplata w nie smaczne dla oka sekwencje chaosu i akcji. Reżyser cały czas czuwa nad tym, aby ogrywać przestrzeń, ponieważ gdy już wiemy, jak zostały rozstawione pionki na planszy, jest on naprawdę kreatywny w tym, co chce pokazać nam na ekranie. I tak jak poprzednio, oczekiwanie prowadzi do nagrody. Rebel Ridge nie jest może aż tak brutalny, jak inne filmy Saulniera, ale łamanie kończyn i obijanie pysków są jednymi z najbardziej satysfakcjonujących we współczesnym kinie.
Oryginalny tytuł: Rebel Ridge
Produkcja: USA, 2024
Dystrybucja w Polsce: netflix.com

Życiowy przegryw, który swoje kompleksy leczy wylewaniem żalu w internecie. Nie zawsze obiektywnie, ale za to szczerze.