W Polsce nie ma powszechnego dostępu do broni. Co innego w Ameryce gdzie każdy noworodek od razu dostaje przydział na miniguna. By jednak skutecznie zabijać ludzi, nie jest wcale potrzebna amunicja. Innym narzędziem zbrodni, które jest szeroko dostępne dla każdego, jest samochód. W samym tylko województwie suwalskim co roku ginie około 13 milionów ludzi.
Auto idealnie nadaje się do szybkiego i sprawnego mordowania. Proceder ten uskuteczniany jest na całym świecie. Także w USA. Odpowiedzialna za to jest głównie ludzka ułomność. Bywają jednak przypadki, że za śmiercionośnymi dwuśladami kryje się coś więcej. Jakaś złowroga siła, która nie pochodzi z tego świata. O takim właśnie przypadku opowiada horror Samochód z 1977 roku.
Akcja dzieła rozgrywa się gdzieś na amerykańskich pustkowiach. Kraj ten znany jest z bezkresnych przestrzeni i ciągnących się aż po horyzont autostrad, na których łatwo paść ofiarą jakiegoś seryjnego mordercy. W okolicy miasteczka Santa Ynez zaczynają ginąć ludzie. Za rozwiązanie zagadki odpowiedzialny jest miejscowy szeryf Wade Parent (James Brolin). Podejrzenie pada na czarne auto widziane przez świadków w pobliżu incydentów. Pewnego dnia wehikuł pojawia się w centrum miasta i atakuje grupę uczniów.
Znajdują oni schronienie na pobliskim cmentarzu. Samochód z niewyjaśnionych względów nie decyduje się na wjazd na ten poświęcony teren. Szeryf organizuje obławę, która jednak nic nie daje, a kosztuje jedynie życie kolejne ofiary. Ku zdziwieniu stróżów prawa wszystkie kule posłane w kierunku napastnika nie robią na nim żadnego wrażenia. Co więcej, wiele wskazuje na to, że wóz porusza się samoistnie, bez siedzącego w środku kierowcy. Budzi to spore wątpliwości wśród współpracowników szeryfa. On jednak uparcie wyklucza wszelkie nadnaturalne pochodzenie morderczego pojazdu. Gdy jednak z rąk maszyny, a właściwie kół, ginie dziewczyna Wade’a, Lauren (Kathleen Lloyd), mężczyzna postanawia ostatecznie rozprawić się z pojazdem. Plan zakłada zwabienie go w pułapkę i wysadzenie w powietrze.
Obraz powstał ponoć na fali zachwytów nad innymi filmami drogi z lat 70. Wymienić tu można przede wszystkim Pojedynek na szosie (1971) Stevena Spielberga. W istocie obie produkcje posiadają wiele wspólnych cech. Samochód jednak skręca bardziej w stronę horroru niż dreszczowca. Z perspektywy czasu może budzić mieszane uczucia. Nie jest to na pewno kino najwyższej próby, ale nigdy nie starało się też takim być. Są tu momenty nieporadne oraz takie, które karzą wątpić w umiejętność logicznego myślenia bohaterów.
Czego jednak można się spodziewać po niskobudżetowym straszaku sprzed blisko 50 lat. Na pewno film ratuje w dużym stopniu obsada. Grający główną rolę James Brolin nie bez przyczyny zaliczał się do jednego z popularniejszych aktorów dekady. Na ekranie partneruje mu nieco mniej znana Kathleen Lloyd. Warto zwrócić na nią uwagę. Pomimo niepozornego wyglądu obdarzona była niewątpliwym urokiem osobistym. Dzięki temu, jej śmierć na ekranie wzbudzać może żal i smutek, nawet jeśli jej postać nie należała do tych pierwszoplanowych. Sama sekwencja morderczego ataku na jej osobę także zasługuje na chwilę uwagi. Jest to prawdopodobnie najbardziej efektowny oraz zapadający w pamięć moment filmu. Reżyser umiejętnie buduje w nim napięcie, poprzez kreatywne skomponowanie kadru. Kulminacja zaś to już prawdziwa eksplozja.
Samochód jest oryginalnym połączeniem horroru z wątkami nadprzyrodzonymi, skupiającymi się wokół satanistycznych klimatów oraz survivalu, budzącego skojarzenia z wielce udanym debiutem Stevena Spielberga. To barwny przykład kina klasy B rodem z dekady lat 70. obfitującej w karkołomne rozwiązania fabularne. Jest też być może pierwszym wykorzystaniem samochodu jako morderczego narzędzia. Sławą na pewno przerósł go, chociażby Christine (1983) na podstawie prozy Stephena Kinga, lecz to właśnie Samochód przecierał szlaki dla tego typu złoczyńców. Auto występuje tu w roli niemego sługi złych mocy, które wymykają się ludzkiemu pojmowaniu. Jedną z głównych cech horrorowych zabójców, którą skutecznie straszą publikę, jest ich pozorna anonimowość oraz wymowne milczenie.
Efekt ten wyjątkowo dobrze wygrywa właśnie w przypadku dzieła reżysera Elliota Silversteina. Aura tajemnicy otaczająca pojazd jest jedną z zalet produkcji. Mimo że fabułazdaje się sugerować, jakie może być pochodzenie drogowego bandyty, to jednak nie stwierdza tego jednoznacznie. Również sam finał daje widzom do myślenia, stawiając na otwarte zakończenie. Czarny samochód jest tutaj ukazany jako ostateczne narzędzie zniszczenia. Nie posiada ono duszy ani żadnego innego elementu umożliwiającego jego identyfikację, czy też zdefiniowanie. Walka z nim przypomina poruszanie się po omacku, a jego nieuchwytność wywołuje poczucie bezradności i nieuchronnej zagłady. Jest to na pewno ciekawa propozycja filmowa przeznaczona głównie dla miłośników surowych klimatów i nie do końca perfekcyjnych pozycji rodem z lat siedemdziesiątych.
Oryginalny tytuł: The Car
Produkcja: USA, 1977
Dystrybucja w Polsce: BRAK
