Przyznam szczerze, że nie znoszę, gdy kino zmusza mnie do samodzielnego myślenia i topi mój mózg w zalewie alegorii czy wymaga ode mnie pewnej wiedzy niezbędnej w jego rozumieniu. Jestem tradycyjnym widzem, który woli mieć wszystko podane ładnie na tacy i częstować się bez obawy, że się czymś zaktrzuszę. Ale zdarzają się i takie przypadki, kiedy dziwię się sam sobie! Jednym z nich jest austriacka Kąpiel Diabła, która, choć należy do tak bardzo lekceważonego przeze mnie nurtu horroru artystycznego, zwyczajnie mnie zachwyciła.
Do filmu duetu Veronik Franz i Severina Fiala podchodziłem niechętnie i jak zawsze z dość zamkniętą głową. Myślałem sobie, że to taka ósma woda po Czarownicy (2015) Eggersa, tyle że historycznie zakotwiczona w XVIII wiecznej Austrii. A ja szczególnie nie lubię, jak ktoś wmawia mi, że jest powiewem świeżości, w tym samym czasie inhalując się powietrzem dawno już przefiltrowanym przez innych. Na całe szczęście to tylko moje totalnie błędne założenia, bo opisywany tutaj film w zasadzie nawet nie jest horrorem, a kronikarskim zwróceniem uwagi na pewien poważny społecznie problem.
Film opowiada historię młodej kobiety stojącej u progu nowego życia. Agnes (Anja Plaschg), podobnie jak wszyscy wokół niej, jest osobą głęboko wierzącą. Jest mocno zakotwiczona w swoim rodzinnym domu i zauroczona otaczającą go natura. Zbiera zasuszone ciała motyli, ciem, ważek i pająków, z którymi bawiła się jak zwierzętami domowymi, delikatnie je gładząc i pozwalając kołysać się po swojej twarzy. Zmuszona zostaje do opuszczenia rodziny, ponieważ wychodzi za mąż za Wolfa (David Scheid), który mieszka w sąsiedniej wiosce. Zebrane po kryjomu owady, żywe i te martwe, pocieszają ją niczym starzy przyjaciele czy pamiątki minionych chwil szczęścia.
Życie małżeńskie bardzo rozmija się z tym, czego oczekiwała Agnes. Chociaż ślub był radosnym wydarzeniem, codzienne życie z Wolfem i jego nadopiekuńczą matką, Matką Gänglin (Maria Hofstätter) jest dla Agnes czymś więcej niż rozczarowaniem. Jedynym celem życia kobiety, podobnie jak wielu innych wokół niej, jest bycie dobrą żoną dla swojego męża, przy czym dobra żona jest definiowana jako taka, która przede wszystkim rodzi dzieci, gotuje jedzenie i rychło wykonuje codzienne obowiązki. Wszystko jednak sypie się w posadach, gdy Agnes odkrywa brak seksualnego zainteresowania ze strony męża, a jego matka okazuje się osobą o wyjątkowo surowym przysposobieniu. Cena, jaką przyjdzie zapłacić jej za wolność, będzie bardzo wysoka.
Kąpiel Diabła, mimo swego nadprzyrodzonego tytułu, nie jest kolejnym horrorem, w którym ludyczne wierzenia inkarnują się w diabelską ingerencję. Trudno nawet mówić tutaj o jakimś realizmie magicznym, ponieważ cała groza ma bardzo przyziemny wymiar, społeczny i jednostkowy. To, co złe i straszne, wywodzi się tutaj bezpośrednio z poturbowanej psychiki głównej bohaterki, jej wrodzonych problemów podsycanych przez napędzany religijnym fanatyzmem patriarchat. Mimo że film patrzy w przeszłość, nie trudno jest w nim odnaleźć analogię do naszej rzeczywistości, zwłaszcza żyjąc w kraju, który jeszcze do niedawna tak bardzo bagatelizował temat problemów natury psychologicznej.
To ciężki kawałek filmowego chleba, by nakręcić film o depresji bez popadania w pretensjonalizm czy stygmatyzację. Na całe szczęście wyczucie Franz i Fiala oddaje całą sprawiedliwość głównej bohaterce, kreśląc jej dramatyczną historię z odpowiednią lekkością, realizmem i poetyckim wręcz pięknem. To, przez co przechodzi Agnes na przestrzeni swojego życia, nie jest szczególnie złe ani nietypowe, jest to dla niej po prostu nowe. Kobieta po raz pierwszy rozpoczyna życie bez komfortu rodzinnego domu, a dyskomfort, zamieszanie i frustracja są przecież wpisane w takie decyzje. Jest jednak osobą wyjątkowo wrażliwą, a wyzwania, przed którymi stoi, bardziej niż ranią, palą ją i rozdzierają od środka, a każda porażka z jej strony przybiera rozmiary apokalipsy.
Wielkie wrażenie robi gra Anji Plaschg, austriackiej muzyczki działającej pod pseudonimem artystycznym Soap&Skin. Kąpiel diabła to dopiero jej trzecia rola filmowa, w dodatku pierwsza od ośmiu lat, ale jej warsztat sugeruje raczej bardzo już doświadczoną aktorkę. To bardzo ważne w tego typu dziełach, bo w końcu to na tej jednej postaci ciąży cały bagaż i nie licząc wstępu, każda pojedyncza scena podąża właśnie za nią. Tego filmu nie interesuje widok Agnes krzyczącej o sprawiedliwość życia lub błagającej o uwagę męża. To nie tego rodzaju mechaniczny dramat, ale cichy ból, który twórcy wolą pokazać, niż nam wprost powiedzieć. Patrzymy, jak Agnes popada w swej chorobie coraz bardziej i bardziej, jej twarz ciemnieje z każdą minutą, a krzywizna jej rysów twarzy zwiastuje nieuniknione. Kąpiel diabła się czuje, ogląda, a nie po prostu słucha tego, co chcieli nam powiedzieć twórcy.
Dlatego też nie będę się winił za to, że określę film ten triumfem kina. To dzieło wysoce ponure i emanujące poczuciem beznadziei, ale jeśli dacie mu szansę, istnieje duże prawdopodobieństwo, że odmieni Wasze życie. Nie życzyłbym dzielenia losu Agnes nawet najgorszemu wrogowi, więc trzeba mieć na uwadze, że film ten może się okazać ciężką przeprawą dla niektórych widzów. Ciężki to kawał kina, zarówno od strony realizacji, jak i podejmowanego tematu, ale mówi o rzeczach ważnych. Więc jeśli sam zmagasz się z problemami psychicznymi, takie momenty właśnie powinny Ci uświadomić, że nie jesteś sam i istnieją ludzie, którzy chcą podnosić głos w Twojej sprawie.
Oryginalny tytuł: Des Teufels Bad
Produkcja: Austria/Niemcy, 2024
Dystrybucja w Polsce: velvetspoon.pl
Nałogowy pochłaniacz popkultury, po równo darzy miłością obskurne horrory, Star Wars i klasykę literatury.