Trzeba zadać sobie ważne pytanie, czy Pingwin to najlepszy serial roku 2024? Jeśli uznamy, że wybitne The Curse to serial jeszcze z tamtego roku (w Polsce emitowany był na przełomie), a zagrozić mu może jedynie nadchodząca Diuna: Proroctwo, to tak. Zdecydowanie! Powiedziałbym nawet, że dawno nie miałem takie kulturowego doświadczenia, w którym raz ze znajomymi czekamy na kolejne odcinki, komentujemy i snujemy własne domysły. A to, jak zawsze, jest wartością najwyższą.
Paradoksalnie nie byłem wielkim fanem Batmana z 2022 roku. Tamtem film był dla mnie zbyt mroczny, przegadany i zawalony wręcz ekspozycją, która sprawiała, że zwyczajnie się w tym świecie gubiłem. Dlatego też do telewizyjnego spin-offu podchodziłem z lekką dozą ostrożności. Na całe szczęście można zapomnieć o latającym gdzieś tam po Gotham nietoperzu, bo historia ta stoi dumnie na własnych, koślawych (aluzja do postaci, nie do jakości) nogach.
Mimo wszystko jednak dobrze jest znać dzieło Matta Reevesa, bo fabuła serialu wyrasta bezpośrednio z tamtego korzenia. Gotham zostało zniszczone przez terrorystyczne ataki Riddlera, więc jeden z mafijnych bossów, Oswald Cobb (Colin Farrell), postanawia wykorzystać chaos i przejąć przestępcze podziemie. Aby to zrobić, musi postawić na wojenną drogę własną rodzinę, Falcone, kierowaną przez Alberto Falcone (Michael Zegen), przeciwko Maronim, prowadzonym przez Salvatore Maroni (Clancy Brown) i Nadię Maroni (Shohreh Aghdashloo).
W tym przedsięwzięciu pomaga mu, początkowo niechętnie, Victor (Rhenzy Feliz), niedoszły przestępca, który stracił dom i rodzinę w powodzi. Jednak plany tytułowego Pingwina krzyżuje przybycie siostry Alberto, Sofii Falcone. Grana przez wspaniałą Cristin Milioti kobieta wnosi całą gamę surowych emocji i niezbędny element żeński do tego mizoginistycznego, samczego półświatka. Ciągnie się za nią makabryczna historia morderstw, zakładu psychiatrycznego Arkham i rodzinnych spisków.
Twórcom serialu udała się sztuka trudna, nawet bardzo trudna i dla wielu nieosiągalna. Wykreowali oni bowiem postać do cna złą, przesiąkniętą cynizmem i ociekającą toksyczną egocentrycznością. Mimo wszystko przez większość serialu widz ma wszelkie prawo, by z nim sympatyzować. W końcu staje się on ludowym bohaterem rewolucji przeciwko możnym władcom Gotham, biorąc sobie na sztandary równościowe, kolektywne hasła. Na wielu poziomach może wydawać się on postacią złożoną, jednak ostatecznie nie ma w nim nic innego, niż patologiczne samolubstwo. Serial dość jednak brutalnie obchodzi się zarówno ze swoimi bohaterami, jak i widzami.
UWAGA, SPOILERY!
Nikt tutaj nie ma immunitetu na bycie nieśmiertelnym, a Pingwin, jako postać toksyczna, nie potrafi docenić żadnych emocji kierowanych w jego stronę. To postać, która przez cały czas zdolna jest mamić oczy, traktować kogoś jak własnego syna, by finalnie udusić go tylko dlatego, że ten nie pasuje do jego chorej wizji władzy. Tak, finał, w którym Oz dusi Victora po odbyciu z nim ojcowskiej rozmowy jest dla mnie, i dla wielu widzów, najcięższym doświadczeniem filmowym roku. Dawno mój suwak nienawiści do fikcyjnej postaci tak szybko nie zmienił pozycji z umiarkowanej do totalnego obrzydzenia. Teraz czekam na moment, aż w końcu pojawi się Mroczny Rycerz i wymierzy mu sprawiedliwą karę. Wszystko to zależy już jednak od pomysłu, jaki na postać tę mają twórcy uniwersum.
Jednak Pingwin to nie tylko Pingwin (heh), ale również zawalająca z nóg rola Cristin Milioti w roli mafijnej matrony. Jej postać jednocześnie zachwyca swym wdziękiem, jak i przeraża nabytym w Arkham szaleństwem. Jest nieprzewidywalna, kiedy trzeba brutalna, ale przez większość czasu po prostu kibicujemy jej w walce o swoją pozycję w tym zdominowanym przez facetów środowisku. To jakże potrzebny wentyl spuszczający nieco nadętej powagi i odważny głos współczesnego feminizmu. Wojna Sofii z Pingwinem jest krwawa, ma swoje ofiary, jednak nie sposób jej odmówić w tym wszystkim empatii, nawet dla swoich szeregowych gangusów. Mam nadzieję, że Milioti zgarnie wszystkie możliwe nagrody za tę rolę, bo po prostu lepszej bohaterki w tym roku na ekranie nie zobaczycie.
Trudno dołożyć swoją cegiełkę do powszechnej opinii, że Pingwin jest serialem wybitnym. Zapomnijcie o facetach w trykotach bijących się w powietrzu na tle wystrzelonej w niebo strugi energii. Wszelkie porównania do kultowej Rodziny Soprano (1999-2007) nie są w końcu przypadkowe. Gdzieś w tle czuć, że to ten sam świat, w którym na swoich skrzydełkach lata facet przebrany za nietoperza, ale wszystko dzieje się na ziemi, pośród zapyziałych kamienic i wewnątrz luksusowych apartamentów Gotham. Mógłbym jeszcze pochwalić postać Deirdre O’Connell i sposób, w jaki twórcy podeszli do trudnego tematu demencji, ale po co? To po prostu serial, który musicie zobaczyć, bo nic lepszego Was w tym roku prawdopodobnie nie spotka.
Oryginalny tytuł: The Penguin
Produkcja: USA, 2024
Dystrybucja w Polsce: max.com
Nałogowy pochłaniacz popkultury, po równo darzy miłością obskurne horrory, Star Wars i klasykę literatury.