Silent Night (2012)

Okres świąteczny, gdzieś tak od Mikołajek do Sylwestra, to najbardziej eksploatowany przez popkulturę czas. Pomijając już cały ten familijny kontekst służący do wyciągania kolejnej porcji gotówki z kieszeni naiwniaków, to Boże Narodzenie również bardzo mocno zakotwiczyło się w kinie grozy. Bo znacie jakieś inne święto, które było tłem dla tak wielu makabrycznych rzeczy, jakie fundowali nam ich twórcy? Niektórzy z nich łapali się czegoś ambitniejszego, wracając choćby do pogańskich korzeni, inni… Inni no cóż, przebrali psychopatę w kostium Świętego Mikołaja i dali mu w łapy siekierę.

Prym wiedzie tutaj oczywiście klasyczna Cicha noc, śmierci noc z 1984, która utrwaliła w popkulturze grozy figurę mordercy Mikołaja. Amerykański reżyser Steven C. Miller chyba naprawdę mocno kochał tamten film, bo w 2012 roku nakręcił on jego dość luźny remake. Oczywiście, prawie trzydzieści lat po premierze oryginalnego filmu nikt już nie protestował przeciwko obrazoburczemu przedstawieniu ikony świątecznej reklamy Coca-Coli, więc Miller musiał zagrać inną kartą. I zagrał, bo film to wręcz slasher doskonały, który powinien spodobać się wszystkim miłośnikom nurtu.

Jak na gatunkowe prawidła przystało, film zaczyna się od wstępnego morderstwa i przedstawienia nam głównego antagonisty. Jurny facet zostaje usmażony choinkowymi lampkami przez ogromnego gościa w kostiumie Mikołaja i plastikowej masce z doczepioną brodą. Brzmi dobrze? A uwierzcie mi, to tylko czekadełko przed główną, krwawą kolacją, w której mięso będzie latać na prawo i lewo. Jeśli akurat nie jest nabijane na naostrzony pręt niczym szaszłyk.

Naszą bohaterką jest zastępca Aubrey Bradimore (Jaime King), która właśnie zaplanowała sobie wspólne spędzenie Wigilii z rodzicami. Jej plany biorą w łeb, kiedy w tajemniczych okolicznościach znika inny funkcjonariusz, a na stanowisko wzywa dość stanowczy szeryf Cooper – w tej roli Malcolm McDowell. Aubrey  rusza w miasto, odwiedzając różne przybytki publicznego użytku. Wraz z nią widz przekonuje się, że cała społeczność pogrążona jest w grzechu, a ufać nie można nawet lokalnemu księdzu. Tymczasem z każdą godziną padają kolejne trupy…

Trudno mówić o fabule w slasherze, bo też nikt nie przychodzi tutaj dla niej. Jest oczywiście pretekstowa, w pewien sposób nawiązując do motywu traumy znanego z oryginalnego filmu. Jednak tam wszystko było nieco głębsze niż w innych tego typu produkcjach, bo choćby dość duża część narracji starała się podbudować psychologiczne późniejsze wybryki naszego (anty)bohatera. Tutaj nikt nie bawi się w tego typu rzeczy, a całe rozwiązanie zagadki tak naprawdę sprowadza się do ukazanego w finale, krótkiego montażu dwóch scenek. Tyle że nikt też nie wymaga wspinania się na scenariuszowe wyżyny.

Bo film ten wchodzi idealnie jako właśnie w pełni świadomy swojej konwencji slasher. Jedyne, czego wymaga od widza, to założenia gatunkowych okularów i przymknięcia oka na wszystkie te głupotki, typu wyjątkowo niekompetentna policja czy ciała ofiar zrobione z gumy, które bez trudu ulegają pod pierwszym ciosem siekiery naszego killera. A ten robi fantastyczną robotę, eliminując kolejnych grzeszników! Nie będę tutaj robił spisu wszystkich ekranowych morderstw, ale uwierzcie mi, nigdy już nie spojrzycie tak samo na rozdrabniarkę do gałęzi. Przemoc, choć przerysowana, bywa naprawdę mocna i odrzucająca, co mi osobiście od razu skojarzyło się z popularną dziś serią Terrifier.

Warto również mieć na uwadze, że film Millera nie bazuje tylko na dziele z 1984 roku, ale również czerpie z całego dziedzictwa nurtu. Scena z rogami na ścianie czy kultowe już tu i ówdzie „It’s garbage day!” oczywiście się tutaj pojawiają, ale obyty widz wyłapie również liczne nawiązania do Halloween (1978) czy innych filmów z epoki. Bo Silent Night w swej konstrukcji i bazowych założeniach jest filmem bardzo staroszkolnym, niewnoszącym do nurtu nic nowego, ale też przetwarzającym jego założenia w godny szczerej rozrywki sposób.

Ja bawiłem się podczas seansu przednio, ale też nie jestem widzem wymagającym, więc taka, nomen omen, prostacka rozrywka zwyczajnie do mnie trafia. Więc jeśli szukacie po prostu mocno osadzonego w swoim gatunku kina z całą tą świąteczną otoczką, to polecam z czystym sercem. Dla tych, którzy nie widzieli jeszcze omawianego tutaj filmu, a czują się fanami slasherów, mogą dostać niespodziewanie udany prezent pod choinkę!

Oryginalny tytuł: Silent Night

Produkcja: USA/Kanada, 2012

Dystrybucja w Polsce: BRAK

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *