Jakub Żulczyk to bez wątpienia najjaśniejsza postać naszej literatury gatunkowej oraz nazwisko, które zawsze elektryzuje mnie jako „niedzielnego” odbiorcy seriali. Mimo że w życiu nie przeczytałem choćby zdania z którejkolwiek książki wyżej wymienionego, to zwyczajnie lubię jego seriale. Okej, może Warszawianka (2023) mi specjalnie nie podeszła, ale już Ślepnąc od świateł (2018-) czy Informacja zwrotna (2023) to już rzeczy pierwszorzędne. Gdzie zatem plasuje się najnowsze Wzgórze psów?
Zanim przejdę do przyglądania się kolejnym elementom produkcji, powiem już teraz, że nie będzie to moja ulubiona ekranizacja prozy Żulczyka, ale nie uważam też, by było to dzieło, którego jako Polacy na międzynarodowej platformie streamingowej powinniśmy się wstydzić. Od taki serial kryminalny ze scenariuszem powyżej średniej i z pozoru aspirujący do bycia kąśliwym komentarzem społecznym. Wiadomo, my nad Wisłą takie rzeczy szczególnie lubimy.
Rzecz dzieje się w niejakim Zyborku, prowincjonalnym małym miasteczku, jakich w Polsce wiele. Na jego łono wraca Mikołaj (Mateusz Kościukiewicz), pisarz, który mroczne tajemnice swojej rodzinnej miejscowości przekuł na literacki sukces. Dramatyczne wspomnienia okupił jednak uzależnieniem od narkotyków, z którego wyjść pomogła mu zdecydowanie jego partnerka, Justyna (Jaśmina Polak). Ta jest ambitną dziennikarką śledczą, która czuje pismo nosem i gdy tylko widzi temat warty nagłośnienia, nie waha się zaryzykować wszystkim, by tylko pokazać prawdę.
Prócz zmierzenia się z traumami przeszłości Mikołaj ma też nadzieję na pojednanie z ojcem (Robert Więckiewicz) i bratem Grześkiem (Wojciech Zieliński). Jednak rodzinne pojednanie będzie wystawione na próbę, bo Zybork wzorem polskiej prowincji, toczy choroba korupcji, zaściankowego strachu przed „obcym”, wolnorynkowej samowolki i chłopięcych fantazji o dobrych kowbojach i złych bandytach. Wiadomo, w tle są również narkotyki, romskie mafie i Niemcy, którzy to stoją za wszystkim, co złe.
Wzgórze psów zachwyca przede wszystkim klimatem. Ten jest wyjątkowo gęsty, w pewien sposób oniryczny w swoim mieszaniu brudnego realizmu z jakąś taką magią. Nie chodzi mi o to, że dzieją się tutaj rzeczy wprost ponadnaturalne, raczej zostawia taki posmak czegoś nieco metafizycznego. Ale nie wchodząc w spoilery, bo ostatni odcinek naprawdę potrafi skopać głowę swoim twistem, życie zawsze gniecie naszą naiwną wiarę w jakieś sprawcze dobro. Dlatego spokojnie, to wciąż serial mocno stąpający po ziemi, więc wszystkie jego porównania do Twin Peaks można wyrzucić do kosza.
Mnie jednak od całej kryminalnej intrygi kręci to, jak Żulczyk stawia popkulturową barykadę przeciwko ślepej fascynacji wolnym rynkiem i jego wszystkich patologii. Widać gołym okiem, że właśnie sektor mieszkaniowy w kontekście wolnego rynku interesuje psiarza najbardziej. Tutaj mamy dość mocno odznaczający się motyw wywłaszczania lokalnej ludności z ziemi, która przekazana zostaje zagranicznemu kapitałowi pragnącemu przekształcić ją w plac zabaw dla burżuazji. Wątek ten choć ważny, nie wybrzmiewa jednak tak, jak moim zdaniem powinien, i gdzieś od połowy serialu stanowi już tylko tło dla osobistych doświadczeń bohaterów. Ratuje go finał, który dobitnie pokazuje, że kapitalizm korumpuje nawet najbardziej „prawe” jednostki.
I „prawe” okazuje się niezwykle trafnym określeniem, bo taka postać grana przez Więckiewicza wygląda wręcz jak samozwańczy szeryf wyciągnięty z jakiegoś tradycyjnego westernu z epoki. Nie sposób też nie spodziewać się, że jest to aktorsko najlepszy występ we Wzgórzu psów, który przyćmiewa niestety całą resztę. Jak jeszcze Jaśmina Polak jest fantastyczna w swojej roli, tak jej ekranowy partner, Kościukiewicz, to już postać z licealnej fantazji lewicującej nastolatki. Cała reszta po prostu jest, ale też sam scenariusz nie daje im za wiele miejsca do pokazania się. A szkoda, bo jak pokazał sukces Ślepnąc od świateł, to właśnie często drugoplanowe postacie stanowią o „kultowości” produkcji.
Wiele mówi się fatalnej edycji dźwięku w serialu, ale ja nie będę się tutaj nad tym pastwił – wszyscy powiedzieli już na ten temat wszystko. Nie uważam, żeby czas spędzony z nową adaptacją Żulczyka był jakkolwiek zmarnowany, bo produkcja ta naprawdę mi się spodobała. Nie jest to jednak nic, co zostanie mi w głowie na dłużej, a te chwalone przeze mnie wyżej produkcje spod pióra Żulczyka takie właśnie są, niezapominane. A, nie bierzcie też serialu za jakąś poważną wiwisekcję polskiej prowincji, to bajka, chłopięca fantazja o złych facetach i dobrych kobietach, o spiskach i układach. Nie mówię, że nasza rzeczywistość jest tych ciemnych stron pozbawiona, ale jednak no, świat nie jest aż taki zły. Chyba.
Oryginalny tytuł: Wzgórze psów
Produkcja: Polska, 2024
Dystrybucja w Polsce: filmweb.pl

Życiowy przegryw, który swoje kompleksy leczy wylewaniem żalu w internecie. Nie zawsze obiektywnie, ale za to szczerze.