Riki-Oh: The Story of Ricky (1991)

Filmy sztuk walki to specyficzny rodzaj kina. Popularność zdobyły dzięki Bruce’owi Lee, by później zawładnąć na lata umysłami widzów. Ostatnio nie jest o nich może tak głośno, ale fani wciąż mogą wybierać wśród wielu starszych produkcji, głównie z Azji.

Innym charakterystycznym dla tego rejonu świata gatunkiem jest anime. Co zatem powstanie z połączenia tych dwóch światów? Odpowiedzią jest powstały w 1991 roku twór o nazwie Lik Wong. Na świecie bardziej jest on znany jako Riki-Oh: The Story of Ricky. Pozycja ta to istna mieszanka wybuchowa dla wszystkich miłośników kina kopanego w hardcorowym wydaniu.

Bohaterem filmu jest tytułowy Riki (Louis Fan), który jest gościem nie do zdarcia. Trafia on do prywatnego więzienia za zabójstwo szefa mafii odpowiedzialnego za śmierć dziewczyny Rikiego. Placówka jest podzielona na rejony rządzone przez czterech różnych bandziorów.

Riki szybko przekonuje się, że w więzieniu to oni właśnie sprawują władzę za przyzwoleniem zdeprawowanego naczelnika „Cyklopa”. Bohater jest świadkiem przemocy i staje w obronie poszkodowanych. W rewanżu wydany zostaje na niego wyrok. Riki pokonuje przeciwnika, a naczelnik, bojąc się, że może to być powodem do buntu osadzonych, zleca szefowi jednego ze skrzydeł jego publiczną egzekucję. Dochodzi do pierwszego pojedynku Rikiego z bossem.

Riki-Oh: The Story of Ricky to nie obraz dla ludzi o słabych nerwach. Trup ściele się tutaj gęsto, a każda śmierć jest bardziej kreatywna od poprzedniej. W uniwersum Rikiego nie działają znane nam prawa fizyki i biologii. Ludzie plują tu żyletkami, podduszają się własnymi jelitami, rozbijają ściany i metalowe drzwi pięściami, kroją się i mielą na kawałki oraz podtrzymują sobą całe sufity.

Walki są wielce efektowne, a to, co się podczas nich wyprawia to prawdziwe szaleństwo. Jest też cała masa efektownych scen gore w postaci ucinania kończyn, czy obcinania głów. I, mimo że rekwizyty mające je imitować są najczęściej gumowe, co jest widoczne, to w żadnym stopniu nie przeszkadza to w seansie, dodając mu tylko charakteru taniej rozrywki.

Film ma ciekawą konstrukcję. Przypomina bowiem nieco grę komputerową, w której pokonujemy kolejne poziomy, a na końcu każdego czeka nas walka z jakimś bossem. Warto zwrócić uwagę, że jeden z nich jest grany przez Jackiego Chana w spódnicy, czyli japońską aktorkę Yukari Oshimę. Jedna scena z jej udziałem stała się znanym memem tak jak kilka innych kadrów z filmu.

Podobnie jak ma to nieraz miejsce w grach, finalny boss nie jest najtrudniejszym przeciwnikiem. Riki wrzuca go po prostu do wielkiej maszynki do mięsa. Mimo to warto na niego poczekać, ponieważ jego wygląd oraz transformacja to ewidentnie jeden z jaśniejszych punktów produkcji. Riki-Oh: The Story of Ricky z pewnością zadowoli każdego fana bijatyk, jak również filmów, które bazują na przerysowanej ponad miarę brutalności.

Oryginalny tytuł: Lik Wong

Produkcja: Hongkong/Japonia, 1991

Dystrybucja w Polsce: BRAK

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *