Szpon (1957)

Transparentność jest ważna. Zwłaszcza w pracy. Warto wiedzieć co się robi, dla kogo i za ile. Taką też pewnie wiedzę chcieliby mieć aktorzy grający w filmie Szpon z 1957 roku. Niestety albo stety nie mieli takowej. Zależy jak na to spojrzeć. Zgodzili się zagrać w filmie o wielkim potwornym ptaku, tylko że nikt im nie powiedział, jak ów stwór będzie wyglądał.

Końcowy efekt ujrzeli już na dużym ekranie i można przypuszczać, że nie byli do końca zadowoleni. Produkcja przeszła bowiem do historii jako jeden z najbardziej niedorzecznych projektów wielkiego potwora terroryzującego ludzkie miasta w dziejach.

Pewien inżynier lotnictwa oblatywał właśnie samolot w pobliżu Bieguna Północnego, gdy spostrzegł na niebie wielką, czarną plamę. Nie wiedząc, czym jest, zgłosił zauważenie UFO. Z początku nikt mu nie uwierzył, a jego meldunek odebrano jako oszustwo. Wszyscy byli na niego źli, tym bardziej że zniknęła jedna z maszyn wysłanych do sprawdzenia sprawy.

Szybko jednak także inni ludzie zaczęli spostrzegać w powietrzu wielki kształt. Zaczynają też ginąć ludzie. Wojsko jest w końcu zmuszone do przyjrzenia się tym doniesieniom. Okazuje się, że odpowiedzialny za całe zamieszanie jest ogromnych rozmiarów ptak, który prawdopodobnie pochodzi z innej galaktyki. Bohaterowie muszą wspólnie znaleźć sposób na pokonanie intruza, zwłaszcza że kieruje on się na Nowy Jork, dokonując w nim ogromnych zniszczeń.

Jak wiele podobnych produkcji Szpon wraz z upływem czasu doczekał się dość sporej bazy fanowskiej. Wymieniają oni wielkiego kurczaka jako swojego ulubionego kaiju, a sam film otaczają swoistym kultem. I nie można się temu w zasadzie dziwić. Trudno się przecież gniewać na tak sympatycznego potwora, jakim jest Wielki Szpon. To właśnie ta niedoskonałość czyni go wyjątkowym.

Nie chodzi tylko o głupkowaty wygląd facjaty, ale też, chociażby o fakt, że w scenach z jego udziałem wyraźnie widać sznurki, na których się unosi. Pazur nie budzi zatem strachu, lecz bardziej uśmiech. Podobnie jednak jak inna słynna kreatura – goryl Roman – zapisał się tym samym w pamięci widzów jako urocza ramotka z epoki obfitującej w dzieła o olbrzymich rozmiarów monstrach.

Podczas seansu Szpona w oczy rzuca się dysonans pomiędzy ogólnym poważnym nastrojem filmu, a samym wyglądem potwora oraz scenami z jego udziałem. Cała obsada zachowuje śmiertelną powagę. Wszystko jest zresztą całkowicie poważne i wręcz złowrogie. Twórcy chcieli wzbudzić w widzach poczucie grozy oraz prawdziwego niebezpieczeństwa.

Gdy tylko jednak na ekranie pojawia się ptak, cały ten efekt pryska niczym mydlana bańka. Kontrast między tymi dwoma twarzami produkcji tworzy ewidentnie komiczny efekt. Obraz jest dzięki temu wymieniany jako jeden z najgorszych filmów w swoim rodzaju. Na szczęście można go podciągnąć pod kategorie tak złych, że aż dobrych produkcji. Na pewno jest to pozycja, wobec której trudno przejść obojętnie.

Oryginalny tytuł: The Giant Claw

Produkcja: USA, 1957

Dystrybucja w Polsce: BRAK

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *