Wkraczając w pustkę (2009)

Na moment pisania tej recenzji nie przejdzie mi przez gardło twierdzenie, że narkotyki to coś złego. W sumie, gdyby się tak zastanowić, to w moim przykrym i samotnym życiu większość wyrzutów endorfiny była skutkiem zarzucenia różnych substancji. Ale nie będziemy tutaj rozmawiać o mnie, bo przecież nie ma za bardzo o czym. Pogadajmy zatem o jednym z najlepszych filmowych doświadczeń, jakie to medium zna, czyli o najwierniejszym przedstawieniu wędrówki ludzkiej duszy i psychodelicznej „fazy” – Wkraczając w pustkę Gaspara Noé.

Reżyser w swoim trzecim pełnometrażowym filmie wziął na warsztat nie tylko własne doświadczenie psychodeliczne, ale punktem wyjściowym dla jego dzieła jest Tybetańska Księga Umarłych, w zasadzie praktyczny poradnik na temat tego, jak radzić sobie w pośmiertnej wędrówce dusz. Brzmieć może to nieco pretensjonalnie, ale uwierzcie mi, jest to jeden z najlepszych przykładów na to, jak przełożyć autorską wizję na ekran. Film przesuwa się wzdłuż nieprzerwanego strumienia świadomości, między prawdziwym życiem, pamięcią i jakimś stanem między naszym światem a istnieniem pozagrobowym.

Oscar (Nathaniel Brown) mieszka w Tokio ze swoją młodszą siostrą Lindą (Paz de la Huerta). Ona jest striptizerką, podczas gdy on utrzymuje się z handlu narkotykami. To ryzykowne zajęcie jest sprzeczne z filozofią jego przyjaciela Alexa (Cyril Roy), który próbuje zwrócić zainteresowanie chłopaka na wspomnianą Tybetańską Księgę Umarłych, buddyjską książkę o życiu pozagrobowym, która mówi, że duch zmarłej osoby czasami pozostaje wśród żywych i stara się osiągnąć wyższy poziom egzystencji. Wszystko to w nie tak prostej linii ma prowadzić do reinkarnacji.

Podczas nieudanej transakcji narkotykowej w barze o nazwie The Void, nasz bohater zostaje niefortunnie postrzelony przez policję, tracąc ówczesne życie. W tym momencie jego duchowa emanacja wznosi się w powietrze, patrząc na swoje martwe już ciało z góry, jednocześnie przypominając sobie części swojego życia. Oscar rozpoczyna duchową podróż przez zalane neonami Tokio, obserwuje życie swoich bliskich i sam, świadomie czy nie, przeprowadza dogłębny rachunek sumienia w chęci ponownego połączenia się z rodziną.

Wkraczając w pustkę było naturalnym rozwinięciem Gasapra jako twórcy, bo on sam interesował się śmiercią i życiem pozagrobowym, odkąd był nastolatkiem. Jak sam chętnie wspominał, największą inspiracją do nakręcenia historii Oscara było obejrzenie filmu noir Lady In The Lake z 1947 roku pod wpływem magicznych grzybów. Zdecydował, że jeśli kiedykolwiek nakręcił film o życiu pozagrobowym, to właśnie w taki sposób, jak pokazywało to tamto dzieło, z perspektywy pierwszej osoby. Pracował nad różnymi wersjami scenariusza już od 1992 roku, a historia była pierwotnie bardziej liniowa i rozgrywała się w innych sceneriach. Projekt był krótko rozwijany przez niemiecką firmę Toma Tykwera X-Filme Creative Pool w 2001 roku, ale został uznany za zbyt drogi i producenci odpadli. Perspektywy zmieniły się, gdy jego Nieodwracalne (2002) stało się komercyjnym sukcesem.

Noé ukazuje pierwszą połowę swojego filmu w płynnym ujęciu „z oczu” głównego bohatera. My, widzowie, poprzez kreatywną pracę kamery, jesteśmy Oscarami. Doświadczamy ulic Tokio, głównie rządzonej przez Jakuzę dzielnicy Kabukicho, dosłownie z jego punktu widzenia. Jest to, wedle wszystkich intencji i celów, film subiektywny, rzadkość w kinie. Klasyczny sposób tworzenia filmów obejmuje złożoną serię stylistycznych narzędzi, które zapewniają, że widowni nigdy nie jest dane takie mocne osadzenie się w świecie filmu. Tutaj kamera pozostaje w wiecznym ruchu i jesteśmy wraz z nią zmuszeni unosić się nad ciasnymi przestrzeniami tokijskich mikrokawalerek. Kiedy następuje cięcie, nie ono spowodowane tworzeniem łańcucha przyczyn i skutków, ale psychologicznego przejścia między kolejnymi sekwencjami.

Już sama historia jest nie tylko wciągająca, ale emocjonalnie drenująca widza. Pomaga w tym dość naturalistyczna gra aktorska, będąca zaskakująco dyskretną w tym intensywnym, neurotycznym otoczeniu. Brown ma trudną rolę, bo jego twarz jest widoczna zaledwie kilka razy przez cały film i można mieć zastrzeżenia, że brakuje mu nieco charyzmy. Jednak jego cicha, uprzejma natura ułatwia nam przyjęcie faktu, że dosłownie widzimy film jego oczami. Paz de la Huerta swoją grą rodzi największe kontrowersje, ale w pełnym obrazku radzi sobie doskonale. Jej naturalna uroda i urok sprawiają, że jest niezwykle wiarygodna jowialna, widocznie zaburzona bohaterka z nieprzepracowaną traumą.

Gdyby nie Love (2015), który dotyka mnie w bardzo osobisty sposób, Wkraczając w pustkę byłoby zdecydowanie moim ulubionym filmem Francuza skandalisty. To wciąż jedno z najbardziej intensywnych doświadczeń, jakie dało nam kino i w pełni rozumiem, że wielu może się od niego odbić, będąc przytłoczonym emocjonalnym i wizualnym ciężarem. Nigdy nie powstało dzieło, które tak dobrze oddało na ekranie piękno i horror psychodelicznego tripu. Stanowi to wszystko naprawdę dobry punkt wyjścia do dyskusji nad nieco wypaczonym w dzisiejszym, pogrążonym w przebodźcowaniu świecie, spojrzeniu na życie i percepcję. Wkraczając w pustkę nie jest filmem łatwym, ale jeśli damy się poprowadzić za rękę jego twórcy, wynagrodzi on nam wszystko z nawiązką.

Oryginalny tytuł: Enter the Void

Produkcja: Francja/Niemcy/Włochy/Kanada/Japonia, 2009

Dystrybucja w Polsce: playnow.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *