Przed seansem francuskiego Mads wzbraniałem się rękoma i nogami, bo tu i ówdzie dochodziło mnie hasło będące moim największym red flagiem: „artystyczny”. Dla mnie terminy „horror” i „artystyczny” zwyczajnie się ze sobą mijają i staram się omijać najszerszym łukiem wszelkie wykwity recenzowane właśnie tymi słowami. Ale w końcu coś we mnie pękło, chyba ciekawość mnie ku temu pchnęła, i obejrzałem Mads. Cholera, jeśli macie takie same obawy i uprzedzenia jak ja, to w tym wypadku schowajcie je głęboko w kieszeń.
Pamiętam, że gdy wyszły jakieś pierwsze zwiastuny omawianego tutaj filmu, myślałem sobie „eeee, przecież już nic nowego nie można powiedzieć w tematyce horroru o zombie, a obietnica nagrania całego filmu jednym ujęciem zaciekawić może jedynie jakichś kipiących od egzaltacji, pseudointelektualnych odbiorców”. Ot trochę tak, jakby nagle Gaspar Noé postanowił nakręcić swoje własne kino z zombie. Żyłem w tym przekonaniu do momentu seansu, bo Mads ma w sobie o wiele więcej z surowości francuskiej fali ekstremy niż quasi artystycznych dokonań współczesnej, filmowej hipsterki.
Pierwszą postacią napotkaną w tej szalonej jeździe jest Romain (Milton Richie), obchodzący swoją osiemnastkę chłopak właśnie odwiedza dilera, który ma mu zapewnić odpowiednią rozrywkę. W drodze do domu do jego samochodu wpada pokryta krwią kobieta, która w dzikiej furii zalewa solenizanta własną krwią. Kiedy Romain wraca do domu, w panice próbując przygotować się na imprezę, spotykamy dwie kolejne postacie, Anais (Laurie Pavy) i byłą Romaina, Julię (Lucille Guillaume).
Od momentu, gdy Anais i jej przyjaciółka biorą nowy i dziwny narkotyk, świat zaczyna się rozpadać, a reżyser David Moreau z dziecięcą energią bawi się tropami nurtu zombie. Dzięki temu publiczność może doświadczyć przeszywającego poczucia niepokoju, przez który przechodzą wszystkie trzy ekranowe postacie, będące takimi umownymi rozdziałami filmu. Pomimo faktu, że dzieje się tutaj dużo i energicznie, Mads ma w sobie coś niekomfortowego, coś, co sprawia, że czujemy się podskórnie naprawdę przerażeni.
Od surowej, mocno obrazowej przemocy przez poczucie ciągłego zagrożenia, Mads z oceną celującą zdaje egzamin z bycia współczesnym kinem grozy. To w sumie właśnie taki horror, jaki chcę dziś oglądać! Przez ten jakże ciekawy zabieg z nakręceniem wszystkiego na jednym ujęciu, choć mam podejrzenia co do tego, akcja pędzi na złamanie karku już od pierwszych chwil, nie zanudzając nas niepotrzebnymi przestojami. Powiedziałbym nawet, że żwawe tempo idealnie oddaje poczucie obcowania z historią na koksie. Ale w takiej konfiguracji, że nawąchani jesteśmy my i osoba, która ją nam opowiada.
Jednak prócz bycia po prostu kompetentnym horrorem film Moreau sprawdza się również jako dość jasna, lewicowa krytyka współczesnej, francuskiej burżuazji. W końcu cała tragedia wychodzi od tych bogatych, białych i mocno uprzywilejowanych dzieciaków, które sprowadziły na świat zagładę, bo chciały się po prostu zabawić. Zmieniający w potwory wirus wychodzi z czystych, strzeżonych przedmieść na widocznie uboższe ulice śródmieścia. Przekaz od reżysera jest jasny, zjedzmy bogatych, zanim oni zjedzą biednych!
Mała i stosunkowo nieznana obsada okazała się dla projektu zbawienna, ponieważ ekranowe postacie nadają filmowi jakiś taki alternatywny charakter, jednocześnie napędzając całą historię. Chociaż stworzenie filmu, który sprawia wrażenie jednego, ciągłego ujęcia można scharakteryzować jako chwyt marketingowy lub dość tani zabieg, tutaj jest on wspominanym już sercem produkcji. Jest to jeden z całej masy trafionych wyborów stylistycznych ze strony Moreau, który, choć żadnym artystą nie jest, rzemieślniczo wyprzedza wielu innych twórców o lata świetlne.
Mads okazało się dla mnie wielkim zaskoczeniem i gdyby nie fakt, że tak bardzo ociągałem się z jego obejrzeniem, to zdecydowanie trafiłby na moją listę najlepszych filmów grozy roku 2024. Reżyserska forma Moreau jest spektakularna i tylko przypomina mi, że bez względu na to, jak bardzo sztampowy mamy punkt wyjścia, wystarczy tylko ktoś z pomysłem, by nadać mu zupełnie nową jakość. Może w rękach innego twórcy film ten przepadłby w odmętach wielu innych mu podobnych, na całe szczęście tak się nie stało i dostaliśmy być może jeden z najciekawszych horrorów ostatnich lat!
Oryginalny tytuł: MadS
Produkcja: Francja, 2024
Dystrybucja w Polsce: BRAK

Życiowy przegryw, który swoje kompleksy leczy wylewaniem żalu w internecie. Nie zawsze obiektywnie, ale za to szczerze.