Spokój (1976)

Są takie filmy, które ich twórcy kręcą w zasadzie tylko po to, by obsadzić w głównej roli konkretnego aktora. Takim przypadkiem jest Spokój z 1976 roku, o którym sam Kieślowski mówił w swojej autobiografii, że stworzył go, by obsadzić w głównej roli Jerzego Sthura. Z aktorem tym reżyser miał okazje współpracować przy Bliźnie z tego samego roku i widocznie jego sceniczny talent zrobił na nim takie wrażenie, że powstał opisywany tutaj film. Żartobliwie, ale pod żadnym pozorem przyganiania, jest to film „Sthurocentryczny”.

Oglądanie wczesnych fabuł Krzysztofa Kieślowskiego ma w sobie coś z jego pracy jako dokumentalisty. Dokumentalisty szczególnie zainteresowanego szarą rzeczywistości komunistycznych kombinatów i miejsc pracy, w którym dzieją się mniejsze czy większe dramaty. Wiadomo, ówczesny system nie chciał pokazywać kreowanych przez siebie problemów rezonujących na najniższym statusem ludzi, więc do publikacji w oficjalnym obiegu minęły 4 lata. Sam reżyser, za wspomnianą autobiografią, sam nazywał się wtedy twórcą kina „moralnego niepokoju”.

Naszym bohaterem jest Antoni Gralak (Sthur), pracownik fizyczny z kryminalną przeszłością, który właśnie wychodzi z więzienia. Odrzucony przez bliskich postanawia zacząć życie na nowo, po swojemu. W tym celu zatrudnia się na budowie, dzięki której poznaje Bożenę (Danuta Wiercińska), z początku obiekt zauroczenia, później żonę i matkę jego dziecka. Wszystko zaczyna się układać tak, jak chciał Antek…

Robotę mam. Spać, jeść. Dobrze mam, co? Teraz popatrz: kobieta, dzieci, własny kąt, obiad zawsze w domu” – zwierza się przyjacielowi. I właśnie wtedy nad jego głową zaczynają gromadzić się czarne chmury. Na budowie nagle ginie cement i cegła. Kierownik, który bynajmniej nie ma w tej sprawie „czystych rąk”, zaczyna go podejrzewać. Szykanuje też innych robotników. Wybucha strajk. Koledzy patrzą na Antoniego nieufnie. Przypuszczają, że donosi na nich kierownikowi.

Życie Antoniego w zasadzie mogłoby być wycinkiem jestestwa wielu ludzi żyjących w tamtych czasach, choć wydawać by się mogło, że nad jego postacią wisi jakieś fatum. Ale to chyba, bo dopiero poznaję jego filmografię, powtarzający się motyw u Kieślowskiego, który nad wyraz lubuje się w ukazywaniu przypadkowych ludzi wplątanych w serię niefortunnych wydarzeń, czy to osobistych (problemy rodzinne), czy zawodowych (machinacje mające finalnie zadowolić partię).

Spokój w tej materii sprawdza się bardzo dobrze, a wyprana z kolorów estetyka filmu skutecznie zakotwicza nas w ponurej, robotniczej rzeczywistości PRL-u. Choć wciąż mówimy o kinie wręcz dokumentalnym, nie można zapomnieć o kreacji Jerzego Sthura, który wznosi się tutaj na wyżyny aktorskiego kunsztu. Jego bohater, zarazem prosty chłop, z którym od razu się utożsamiamy, jak i postać tragiczna, wydająca się szybować piętro wyżej nad innymi dzielącymi to samo stanowisko, stał się personifikacją człowieka skrzywdzonego przez system. Nawet jeśli sam niespecjalnie pchał się w jego tryby.

Oryginalny tytuł: Spokój

Produkcja: Polska, 1976

Dystrybucja w Polsce: vod.tvp.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *