Suspiria Dario Argento jest dla mnie filmem bardzo ważnym. Nie dlatego, że wyostrzyła moje poczucie estetyki, lecz otworzyła drzwi na cały wspaniały nurt włoskiego kina gatunku, z którym płynę po dziś dzień. Tak moi drodzy, to właśnie ten tytuł obejrzałem jako pierwszy, sięgając świadomie po polecone mi włoskie produkcje z pogranicza horroru i kryminału giallo. Nic dziwnego, że zaczynając z tak wysokiego progu, już zawsze będzie się spoglądać na Półwysep Apeniński z odpowiednią estymą.
W drugiej połowie lat 70. Dario Argento był już znany dzięki swoim filmom giallo, animalistycznej trylogii. Po krótkiej i niezbyt udanej eskapadzie na terytorium komedii wraz z The Five Days (1973), powrócił do kryminału z Głęboką czerwienią (1975), filmem, który spotkał się z uznaniem zarówno krytyków, jak i widzów. Wszystko wskazywało na to, że Dario w twórczym sztosie pójdzie za ciosem i następny film również będzie przedstawicielem nurtu giallo.
Jednak ambicja młodego reżysera pokierowała go w kierunku czegoś jeszcze bardziej awangardowego, czegoś, co skutkowało oddaniem nam najbardziej imponującego i wpływowego filmu w całej historii europejskiego kina grozy. Tytuł zaczerpnięty ze zbioru esejów Suspiria de Profundis angielskiego pisarza Thomasa De Quinceya był pierwszym z trzech, które Argento określa jako „Trzy Matki”. Ale dziś nie uciekamy w przyszłość, bo piekło czai się tuż za drzwiami…
Suzy Bannion (Jessica Harper) jest młodą, amerykańską uczennicą baletu, która przybywa do Niemiec, aby studiować w prestiżowej Akademii Tańca. Niemal w progu szkoły spotyka ją dziwna sytuacja, gdy widzi, jak inna dziewczyna, Pat Hingle (Eva Axen), ucieka szaleńczo, krzycząc coś opętańczego. Pat zostaje makabrycznie zamordowana jeszcze tej samej nocy.
Tymczasem Suzy zaczyna doświadczać bólów głowy i notorycznych omdleń, gdy coraz więcej osób, zarówno uczennic, jak i nauczycielek, zaczyna tajemniczo tracić życie lub po prostu znikać. Gdy dochodzi do coraz dziwniejszych oraz niepokojących sytuacji, Suzy zaczyna zdawać sobie sprawę, że szkoła jest prowadzona przez sabat złych czarownic.
Jak większość baśni, również Suspiria zaczyna się od wprowadzającego nas narratora. Niewymieniony w czołówce William Kiehl chłodnym głosem opowiada o tym, jak Suzy Bannion „postanowiła doskonalić swoje umiejętności baletowe w najsłynniejszej szkole tańca w Europie„. Ton głosu Kiehla emanuje cierpliwością i spokojem, jak lektor, który czyta dziecku Bajku na dobranoc. Dlatego też jeszcze zanim zobaczymy niewinną Bannion na niemieckim lotnisku, jesteśmy przygotowani do postrzegania jej jako bohaterki fantastycznej. Dlatego też nie powinno dziwić nas, że spotyka na swojej drodze istoty wręcz utożsamiane z klechdami.
Daria Nicolodi, ówczesna partnerka życiowa Argento, z którym współtworzyła Suspirię, często wprost odnosiła się do bajek w kontekście inspiracji, takich, jak bajki, takie jak Alicja w Krainie Czarów. Łącząc te baśniowe referencje z zamiłowaniem Dario do okultyzmu i wspomnianej twórczości Thomasa de Quincey, oboje stworzyli coś tak przenikliwie nawiedzającego nasze ciało, dziwacznie hipnotycznego, że dla wielu ludzi może być to tytuł kanoniczny względem gustu. Dla mnie był.
W artykule dla American Cinematographer zauważono, że Argento chciał uzyskać paletę bogatą w podstawowe kolory oraz głęboką czerń i aby to osiągnąć, zatrudnił w tym celu operatora Luciano Tovoliego. Początkowo niezaznajomiony z etyką pracy włoskiego reżysera, a także niebędący największym fanem kina grozy, Tovoli postawił sobie za cel zrozumienie tego nowego świata, w który wkraczał. W końcu poczuł się komfortowo w świecie czarownic, więc pomógł ucznić film arcydziełem, jakim jest dzisiaj. Okazuje się, że Tovoli, pomimo braku doświadczenia w horrorach, był idealnym człowiekiem do tej roboty.
Aby uzyskać kolorową atmosferę Suspirii, konieczne było zastosowanie szeregu unikalnych technik. Często aktorzy stawali twarzą w twarz z gorącymi lampami pokrytymi różnymi tkaninami i materiałami, które miały nadać określony kolor. W takich momentach Tovoli chciał „utopić” twarze aktorów w określonym odcieniu, a jedynym sposobem na osiągnięcie tego celu było niemożliwie bliskie zbliżenie w ich kierunku lampy. W wywiadzie dla American Cinematographer powiedział, że „podczas kręcenia nasi aktorzy bardzo często słusznie obawiali się, że mogą się poparzyć!”. Tovoli używał również luster, aby stworzyć wiele kolorowych efektów wizualnych.
Ostatecznie Argento i jego ekipa zdecydowali się na Technicolor, który był znany ze specjalnego procesu transferu barwnika, który miał sprawić, że kolory na ekranie będą bardziej żywe. Ten zabieg był używany w innych filmach słynących z koloru, takich jak Czarnoksiężnik z krainy Oz (1939) i Przeminęło z wiatrem (1939), ale to Suspiria Argento była jednym z ostatnich tytułów, który wykorzystał tę technikę na taką skalę. Bez tego opus magnum Dario mogłoby nie wyglądać tak żywo i pięknie, jak wygląda nawet dzisiaj.
Chociaż od pierwszych chwil uderzających w nas ikoniczną już ścieżką dźwiękową zespołu Goblin wiemy, że będzie to dziwaczny film z motywem fantastycznym, czarownice, czy przynajmniej ich tożsamość, nie ujawniają się aż do ostatnich momentów trwania filmu. Trzymają się cienia, manipulując światem wokół swoich ofiar i zmuszeni jesteśmy do konfrontacji z nimi dopiero pod koniec opowiadanej historii. Tworzy to lawinę naprawdę brutalnych zabójstw i mrożącą krew w żyłach sekwencji, które stanowią dla mnie już kanon europejskiego kina grozy. Nie wiemy, kiedy ani gdzie czarownice uderzą ponownie, a wspomniana plastyka i muzyka tylko działają w ich interesie.
Wiele jest tutaj momentów, które z gracją rzeźniczego noża wchodzą pod skórę widza, jak pościg czarownic za przyjaciółką Suzy, Sarą (Stefania Casini) czy pamiętna noc, w której z sufitu zaczynają sypać się tłuste larwy. Jednak to śmierć niewidomego pianisty pracującego w szkole, Daniela (Flavio Bucci), jest dla mnie tą najbardziej przerażającą i pokazującą najdobitniej złowrogi wymiar czarnoksięstwa. Nakręcona na placu Königsplatz w Monachium sekwencja ukazuje Daniela i jego psa przewodnika stojących samotnie pośrodku ogromnego, pustego dziedzińca. Atak jest nagły, brutalny i zupełnie niespodziewany, czysta magia kina (heh).
Suspiria jest filmem, który można odbierać i interpretować na wiele różnych sposób. Jak każda baśń otwarta jest na odbiorcę oraz jego własne przemyślenia. Czy jest to spowodowane jej wielowarstwowym kunsztem, czy też prawdopodobnie dość luźną fabułą, zależy od obserwatora. Jednak żywy, wyrazisty styl i poruszający duszę suspens pozostały ponadczasowe, nic więc dziwnego, że szybko zyskała status kultowej wśród miłośników horrorów.
Bibliografia:
1). How Dario Argento Masterfully Used Lighting In Suspiria, Miyako Pleines/
2). Witchcraft Month: “Suspiria” (1977), Calum Cooper/
3). “Hell is behind that door!”: Revisiting Dario Argento’s ‘Suspiria’, the silver kid/
4). Skin suits and black magic: Suspiria and the true stories behind classic horrors, Alex Rayner/
Oryginalny tytuł: Suspiria
Produkcja: Włochy, 1977
Dystrybucja w Polsce: redgo.film

Życiowy przegryw, który swoje kompleksy leczy wylewaniem żalu w internecie. Nie zawsze obiektywnie, ale za to szczerze.