Ash (2025)

Horror jako gatunek nie jest jakiś super elastyczny, dlatego tak ciężko znaleźć coś wartego uwagi, co wykorzystuje tropy innego, popularnego nurtu, a przy tym po prostu chce nas wystraszyć. Wiadomo, jeśli chodzi o science fiction,  do głowy od razu przychodzi Obcy – 8. pasażer „Nostromo” (1979), Coś (1982), Pod skórą (2013) czy Possessor (2020). Co jakiś czas jednak pojawia się film, który może nie aspiruje do grona wyżej wymienionych, ale przynajmniej stara się zapaść na w pamięci czymś innym. Czymś, co ewidentnie czują jego twórcy.

Ash popularnego muzyka Flyinga Lotusa to bardziej jednak kino grozy niż science fiction. W zasadzie cała otoczka science to po prostu osadzenie akcji w futurystycznej bazie kosmicznej, gdzie nasi bohaterowie używają jakiejś niezrozumiałej dla nas technologii. Naszymi oczyma w tym dziwnym, dość mocno psychodelicznym krajobrazie, jest Riya (Eiza González), kobieta, która pozbawiona pamięci budzi się w tytułowej placówce badawczej.

Jako że jest to horror, wszystko zaczyna się od wysokiego, gatunkowego C, gdzie na naszych nerwach grają obrazy opuszczonych korytarzy bazy, walających się ciał oraz ścian dosłownie zalanych czerwoną krwią. Jest w tym wszystkim oczywiście jakiś klucz, który stanowi rozwiązanie zagadki. Czy jest nim inny członek załogi, Brion (Aaron Paul), który przybywa na stację? O tym oczywiście mówić nie będę, przekonać się musicie sami.

Ale fabuła, jak to w kinie grozy, wcale nie jest taka ważna i również Ash jest filmem, który polega w głównej mierze na atmosferze, poczuciu niepokoju czy epatowaniu przemocą. Dość groteskową muszę przyznać, bo jest to jeden z tych filmów, które ludzkie ciało i zawarte w nim płyny traktują bardzo umownie i nad biologię kładą eskapizm. I bardzo dobrze! Przecież kino wymyślił człowiek po to, żeby się od tej szarej rzeczywistości oderwać i wyłączyć mózg, a Ash może się w tej materii sprawić bardzo dobrze!

Lotus zdecydowanie kocha ładne rzeczy, ale na całe szczęście nie powstrzymuje go to od epatowania gore. Efekty specjalne są żywiołowe i chociaż nie są jakoś specjalnie innowacyjne, jak zdają się sądzić niektórzy krytycy, robią wrażenie. Małe szczegóły potrafią wypełnić nam ten świat przedstawiony. Używane przez główną bohaterkę apteczki, plastry łagodzące na szyję czy mikrokosmosy zdające się zamknięte w tych dziwacznych skafandrach kosmicznych są ciekawe, ale działają głównie jako kusząca dla oka fasada.

Ash to przede wszystkim uczta wizualna, choć momentami tak intensywna, że wygląda to wszystko tak, jakby ktoś wpisał do AI, aby wypluło mu film będący jeszcze bardziej podkręconym remakiem Planety wampirów (1965) Mario Bavy, najlepiej nakręcony przez nawalonego kwasem Nicolasa Winding Refna. Kosmos tutaj wygląda jak rozlewająca się ciągle paleta farb malarza z ostrym daltonizmem. Mi się tam jednak podoba, bo ciekawsze to od klasycznej wizji czarnej pustki i choć czasami potrafi to wizualnie przytłoczyć, stanowi tylko punkt na korzyść filmu.

Z poczucia obcowania (heh) w fantazyjnym kosmosie wytrącić może jednak gra aktorska. A co w wypadku filmu praktycznie opartego w całości na dwóch postaciach, stanowi poważny problem. Rola Eizy Gonzalez wydaje się trudnym wyzwaniem aktorskim, więc niech nie dziwi fakt, że aktorka nie udźwignęła go do końca tak, jak pewnie było to planowane. Jest też Aaron Paul, z którego aparycją mam jakiś tam swój problem, więc aktorsko Ash nie jest do końca moją bajką. Na szczęście nie jest to nic tak kłującego w oczy, że nasze skojarzenia powędrują w stronę filmów wytwórni Troma czy innego Sy-Fy.

Zapowiadany jako skromny thriller psychologiczny z kilkoma sekwencjami akcji Ash okazał się ociekającym w mocno sugestywny strach horrorem, któremu udaje się wykształcić swoją własną, autorską atmosferę. Ponieważ film jest napędzany przez takie właśnie dość pierwotne i proste instynkty, obiecany dramat nie wybrzmiewa odpowiednio głośno, co sabotuje również wspomniana obsada. Jeśli nie oczekujecie niczego przełomowego, po prostu rozrywki, film Lotusa może okazać się ratunkiem przed perspektywą nudnego wieczora.

Oryginalny tytuł: Ash

Produkcja: USA, 2025

Dystrybucja w Polsce: primevideo.com

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *