Mam takie przemyślenia, po rozmowach z ludźmi czy z lekturą, że filmografia Kieślowskiego sprzed tak mniej więcej Przypadku z 1981 roku, leży trochę odłogiem. Być może nie są to filmy interesujące dla przeciętnego widza przez ich mocno ugruntowany, polityczny wydźwięk, a może po prostu nie trafiły w dobry marketing. Sprawa do zgłębienia się, ja wiem natomiast, że fascynuje mnie poznawanie filmografii Krzysztofa Kieślowskiego w każdym jej wymiarze.
Mająca premierę w 1976 roku Blizna jest kinem, które można spokojnie nazwać społecznie zaangażowanym. Kieślowski dziełem tym zagłębia się w wyjątkowo ponure realia socjalizmu robotniczo-chłopskiego, tym razem z perspektywy dyrektora Bednarza (Franciszek Pieczka). Zostaje on oddelegowany do nadzoru nad powstającym właśnie kombinatem chemicznym.
Inwestycja została zlokalizowana na terenie prastarej puszczy. Skutki tej decyzji szybko okazują się fatalne, cofnąć jej jednak już nie można. Dochodzi do coraz częstszych i ostrzejszych konfliktów z mieszkańcami i robotnikami. W czasie dramatycznych wydarzeń 1970 roku Bednarz staje po stronie robotników, ale – zmęczony i rozgoryczony – odchodzi i wraca na Śląsk do żony i córki wychowującej samotnie swoje dziecko.
Zobacz cały film poniżej:
Kieślowski prezentuje nam szary, pozbawiony koloru świat socjalistycznej biurokracji, nudnej bezczynności i pozbawionych owoców spotkań na wyższych szczeblach. Ta beznadzieja realiów głębokiego PRL-u oddana została wyjątkowo dobrze, co jest zasługą jedynie ambicji młodego reżysera, który przeszedł od krótkich filmów dokumentalnych do kina fabularnego. Blizna to prawdziwy kawałek realizmu, który bez oceniania pokazuje polityków, publicystów i przesiedlonych mieszkańców w gorącej bitwie o ziemię, domy i pracę. A pośrodku tego funkcyjny pracownik, który zostaje złapany w wewnętrzne sidła, starając się pogodzić swoje obowiązki z coraz mocniej palącym sumieniem.
Film daje nam okazję wysłuchać argumentów wszystkich zaangażowanych stron, niczym mucha na ścianie zakładowego biura, pokazując, jak złożona jest ta cała sytuacja. Szczere chęci tlą się w naszym bohaterze, nawet gdy chciwość i spiski czają się za każdym rogiem. Kieślowski nie opowiada się po jednej ze stron, po prostu przedstawia konflikt, pozostawiając ostateczny werdykt nam, widzom. Jest to niezwykle silny, uczciwy portret relacji między władzą polityczną a społeczną, między środowiskiem a rozwojem przemysłowym.
Refleksji z filmu płynie dużo, dla mnie jednak najważniejsza jest ta, wedle której nie ma prawdziwego komunizmu bez wspólnoty. Dlatego też oglądając kolejne filmy Kieślowskiego, coraz bardziej bawią mnie te wszystkie wspomnienia o „złej komunie”. Mówił to Kuroń, mówi to Krzysztof Kieslowski, w Polsce nigdy nie było komunizmu! Ale wracając do filmu, być może nie jest to najlepszy wstęp do filmografii mistrza, bo choć na poziomie społeczno politycznym okazuje się nie lada gratką, tak sama narracja wydawać się może nieco jałowa. Mi tam jednak bardzo się podobał!
Oryginalny tytuł: Blizna
Produkcja: Polska, 1976
Dystrybucja w Polsce: flixclassic.pl

Życiowy przegryw, który swoje kompleksy leczy wylewaniem żalu w internecie. Nie zawsze obiektywnie, ale za to szczerze.