Ponoć lepsze jest wrogiem dobrego, a im mniej, tym lepiej. Mówi się też, że najlepsza jest prostota. Sam się z tym zgadzam. Zwłaszcza jeśli chodzi o jakąś formę twórczości, to na ogół korzystniej jest nie kombinować zbytnio tylko zdać się na prostą formę.
Treść w sumie też. Dzięki temu nasze dzieło będzie łatwiej przyswajalne dla odbiorców. Oczywiście skomplikowane obrazy również mogą do nich dotrzeć oraz cechować się wysoką jakością, ale trzeba do tego specjalnego talentu i odpowiednich umiejętności. A nie każdy je posiada. Skupmy się jednak na owej osławionej prostocie. Jednym z twórców, który od razu przychodzi mi do głowy na hasło „oszczędność formy” jest niejaki Don Hertzfeldt.
Ten autor, który specjalizuje się w krótkich animacjach, nie jest wcale taki nieznany. Był dwa razy nominowany do Oscara oraz jako jedyny wygrał dwa razy festiwal filmowy w Sundance w kategorii filmu krótkometrażowego. Głównym jednak medium dzięki, któremu jego twórczość zdobyła rozgłos i popularność jest Internet, a dokładniej serwis YouTube.
Stało się tak między innymi dlatego, że filmy Hertzfeldta idealnie pasują do tej platformy, odpowiadając zapotrzebowaniu współczesnego widza na krótkie, acz chwytliwe, a do tego opierające się na prostym humorze treści. Pierwszy obraz, jaki przyniósł mu rozgłos oraz sukces w postaci licznych nominacji na różnych festiwalach ma obecnie ponad 3 miliony wyświetleń na YT.
Mowa tu oczywiście o Rejected, czyli zestawie krótkich animacji rzekomo odrzuconych przez różne firmy jako materiały promocyjne. Jest to do dzisiaj najbardziej chyba udana produkcja filmowca. Przynajmniej w moim mniemaniu. A to dlatego, że jest najbardziej szalona i posiada w sobie największą dozę absurdu. Poza tym wspominana już tutaj forma jest najlepiej dobrana do tego typu animacji. Są to krótkie, kilku lub kilkunastosekundowe fragmenty, niejako wyjęte z kontekstu, które z początku powodować mogą efekt wtf, lecz po wgłębieniu się w ich surrealistyczny klimat nabierają nowego znaczenia.
Hertzfeld wypracował na pewno swój własny, charakterystyczny styl tworzenia animacji. Najczęściej składają się one z bardzo prostych rysunków postaci, przypominających jakieś bazgroły małego dziecka w zeszycie. Nie ma tutaj miejsca na dokładność, czy wiele szczegółów. Bohaterowie są narysowani w sposób bardzo nieskomplikowany, ale przy tym ekspresyjny. Mimo skromnej formy są oni pełni życia, a ich przesadnie wielkie oczy potrafią wiele wyrazić. Te całkiem małe, punktowe z resztą też. Tłem dla ich przygód są zaś na ogół puste, białe kartki. Sprawia to, że obszar akcji jest całkowicie przejrzysty i łatwy do śledzenia. Autor stosuje także czasami różne efekty specjalne, które opierają się na zabawie podłożem. Wykorzystuje do tego możliwości, jakie daje mu materiał, na jakim pracuje. Robi to wszystko w technice analogowej, co jeszcze bardziej zasługuje na pochwałę, jako iż jest to bardzo czasochłonny i trudny proces.
Co ważne Hertzfeldt ma dystans do siebie. Świadczyć o tym może, chociażby jego opis na mediach społecznościowych, gdzie przedstawia się jako dwukrotny przegrany Oscarów. I ten sam dystans można też odnaleźć w jego dziełach. Ich treścią są najczęściej dosyć poważne zagadnienia, takie jak odwieczne pytania o sens życia i odnalezienie w nim jakiegoś celu. Animacje te ocierają się zatem o tematy metafizyczne. Robią to jednak bez zbędnego nadęcia, czy też przesadnej powagi. Zamiast tego dostajemy lekką w wymowie treść, która sprawia wielce sympatyczne wrażenie.
Jako wnikliwy obserwator ludzi, potrafi przedstawić w swych pracach prozaiczne sytuacje, które każdy zna z własnego życia, podpisując je wnikliwym komentarzem. Na okrasę zaś pozostaje specyficzny, nieco czarny, humor, którym operuje rysownik. Opiera się on na abstrakcyjnym podejściu do ukazywanych tematów oraz nie stroni także od sugestywnych obrazów zniszczenia i wszelkiego rodzaju, krwawych naruszeń ciała. W efekcie dostajemy wielce satysfakcjonujący produkt, dostarczający jakościowej rozrywki, która potrafi przy okazji wzbudzić w widzu jakąś odmianę refleksji.
