
Ci, którzy interesują się demonologia, ale także historią, czy religią na pewno zetknęli się niejeden raz z terminem inkub. Jest to nazwa, którą zwykło się określać istoty atakujące nocami śpiące kobiety celem odbycia z nimi stosunku płciowego. Inkuby to inaczej demony rodzaju męskiego, które nawiedzają kobiety w sennych koszmarach.
Żeńskimi odpowiednikami ich są sukuby, które znowuż wysysają energię z mężczyzn w podobny sposób. Nas jednak interesuje inkub, jako że taki właśnie tytuł nosi w oryginale amerykański horror z 1981 roku w reżyserii Johna Hougha. Polskie tłumaczenie produkcji to Demon i również pasuje ono do przedstawionej historii.
A w jej centrum znajduje się pewien lekarz Sam Cordell (John Cassavetes). Właśnie zaczął on pracę w pewnym prowincjonalnym szpitalu mieszczącym się w małym miasteczku. W jego obrębie zostaje popełnioną pewna brutalna zbrodnia. Młody mężczyzna zostaje zabity, a jego partnerka staje się ofiarą napaści seksualnej.
Niedługo potem pojawiają się kolejne ofiary. Są to wszystko kobiety, a gwałtowność ataków sugeruje, że albo musiało ich dokonać grupa napastników lub ktoś o niebywałej sile. Tymczasem pewien lokalny nastolatek zaczyna mieć dziwne wizje i sny, w których widzi potworną istotę atakującą kobiety. Doktor Sam, którego córka romansuje z chłopakiem, zaczyna podejrzewać, że obie sprawy mogą być powiązane.
Zobacz cały film poniżej:
Cenię sobie sytuacje, gdy film potrafi stworzyć na ekranie specyficzną atmosferę. Demon jest tego bardzo dobrym przykładem. Już samo logo firmy produkcyjnej posiada silne wibracje wczesnych lat 80., co nadaje seansowi fajnego klimatu. Potem natomiast wita nas prawdziwie mroczne intro, na które składa się ciemne tło oraz nieokreślonego pochodzenia dźwięki.
Brzmią one, jakby pochodziły z jakiegoś innego świata. Trochę tak jakby ktoś otworzył jakiś między-wymiarowy portal. Być może są to wrota do samego piekła. Taki z resztą zapewne był zamysł twórców, z autorem ścieżki dźwiękowej Stanleyem Myersem, na czele. Trzeba przyznać, że zadanie to powiodło mu się wielce udanie, zwłaszcza że na koniec filmu czeka nas podobne, a nawet jeszcze bardziej intensywne przeżycie.
Wtedy również na ekranie zapada zmrok. Obraz spina klamra, jaką stanowi ten sam kadr na początku oraz na zakończenie dzieła, co jest bardzo ciekawym zabiegiem. Finałowe dźwięki są nawet bardziej złowieszcze i demoniczne. Dobiegają one gdzieś z daleka jakby z jakichś mrocznych czeluści. Idzie to w parze z ogólnym wydźwiękiem filmu.
Nie kończy się on bowiem happy endem, a niespodziewanym i zaskakującym twistem. Ogólnie produkcja cechuje się ponurym nastrojem, wprowadzając jakieś nieokreślone poczucie beznadziei oraz nihilizmu, tak jakby cokolwiek bohaterowie nie zrobiliby w celu zwalczenia zła, to i tak skazane to będzie na porażkę. Demon to zatem dość kreatywny horror, który długo nie odkrywa wszystkich kart. Dzięki temu potrafi utrzymać napięcie oraz uwagę widza do samego końca.
Oryginalny tytuł: The Incubus
Produkcja: Kanada, 1981
Dystrybucja w Polsce: flixclassic.pl

