
Światła gasną. Zaczynają się Kolorowe sny. Gdzie kończy się teatr? Gdzie zaczyna się rzeczywistość? To, co rozgrywa się na scenie, nie jest fikcją. To żywe doświadczenie młodych osób queerowych, mających w końcu prawo do mówienia własnym głosem. Tu nie ma miejsca na strach, wstyd. Nie trzeba się tłumaczyć.
Kolorowe sny to spektakl nie udający niepotrzebnie niczego. Próżno szukać tu metafor, za którymi można byłoby się schować. To sztuka otwierająca przestrzeń na prawdę, na opowieści, które często wciąż są wypierane z publicznej debaty, a w instytucjonalnym teatrze pojawiające się zbyt rzadko.
Kolorowe sny opowiadają o queerowej codzienności. Pełnej niepokoju, wyobcowania. Ale i nieprawdopodobnej siły. Tytułowe “sny” wcale nie są ucieczką od rzeczywistości, a sposobem na przetrwanie. Na to, by ciągle być w świecie, który nadal nie jest zawsze bezpieczny dla osób LGBTQ+.
Twórcy – Szymon Adamczak oraz Wojtek Rodak – zbudowali świetny spektakl mający strukturę wspólnego śnienia: wspólnotowego, płynnego i zdecydowanie nielinearnego. Wydaje się on być kalejdoskopem emocji, wspomnień i wrażeń. Jest pełen sprzeczności – jak queerowe dorastanie. Czasem czuły, czasem bolesny, czasem – z ogromnym humorem.
Każda osoba performerska wnosi na scenę dużą część siebie – swoją historię, swoje lęki, swój sposób bycia. W rezultacie powstaje nie jedna opowieść o queerowości, ale coś na kształt mozaiki z wieloma równorzędnymi historiami.
Wielką siłą Kolorowych snów jest autentyczność. W sztuce nie grają zawodowi aktorzy, którzy wcielają się w queerowe postacie. Nie. To SĄ queerowe osoby – same stoją na scenie, narażając się na spojrzenia, ocenę, czasem także na niezrozumienie – a mimo teo zostają, trwają i oddychają. W świecie, w którym bycie queer to nadal obciążenie, sama ich obecność na scenie jest niebywałym aktem odwagi. Okazuje się, że wielkie gesty czy patos zupełnie nie są tutaj potrzebne. Że wystarczy spojrzenie, drżenie głosu czy słowo wypowiedziane bez lęku. W tym właśnie tkwi piękno i siła Kolorowych snów – w tym, że spektakl pozwala queerowym głosom zaistnieć i to wreszcie na własnych zasadach.

Dla queerowego widza jest to niemal intymne doświadczenie. Słyszysz, jak jeden z aktorów (Konrad Cichoń, dla ścisłości), grający homofoba, który przechodzi przemianę i po latach mówi do swojej homoseksualnej córki coś na kształt: “… i w końcu bierzesz ślub. Ja – dumny – prowadzę cię do ołtarza. Tańczymy na weselu – jestem taki szczęśliwy. Kilka lat później rodzi się wam dziecko, synek. Zostaję dziadkiem”. I nawet nie wiesz, kiedy łzy zaczynają spływać po twojej twarzy. Bo widzisz w tym siebie. Bo widzisz swoje marzenia.
Orientujesz się, że widzisz na scenie ludzi, którzy przypominają ciebie. I to nie dlatego, że dzielicie identyczne historie, nie. To dlatego, że rozumiesz emocje, które niosą. To teatr nie próbujący tłumaczyć queerowości. Tu nie ma czego wyjaśniać. Kolorowe sny afirmują i normalizują queerowość, pokazując, że jest czymś zupełnie naturalnym i zasługującym na przestrzeń.
Estetyka Kolorowych snów jest wyjątkowa. Scenografia Marty Szypulskiej buduje wyglądającą jak materializacja snu przestrzeń. Miękkie światła, pastelowe kolory, delikatne tkaniny… Scena przypomina bezpieczne miejsce, przestrzeń do współdzielenia. Światło gra tutaj kluczową rolę – ono nie tylko wydobywa bohaterów z mroku. Ono symbolicznie rozświetla ich opowieści. Każda zmiana barw światła jest emocjonalnym akcentem – kolory odpowiadają uczuciom, na przykład błękit jest nostalgią, a róż – czułością. Godna wspomnienia jest także muzyka Karola Nepelskiego, która unosi się nad sceną jak oddech. Nie dominuje, a towarzyszy. Czasem jest rytmiczna, a innym razem pulsująca. Raz subtelna, raz refleksyjna. Dźwięk tworzy tutaj emocjonalne tło spajające wszystkie elementy spektaklu w jedną całość.
W Kolorowych snach poruszająca jest wspólnotowość. Osoba oglądająca spektakl czuje, że nie ogląda tradycyjnego spektaklu, tylko czuje coś, co przypomina spotkanie, coś na kształt “rytuału bliskości”. Na scenie nikt nie pozostaje samotny. Są gesty troski, są uśmiechy między performerami. Jest sieć wsparcia będąca esencją queerowego przetrwania.
Dla wielu queerowych osób Kolorowe sny mogą przybrać postać pierwszego miejsca, gdzie czują się widzialne, zrozumiane i – przede wszystkim – zaakceptowane. Nie dlatego, że ktoś im to wprost mówi, a dlatego, że mogą zobaczyć w czyjejś opowieści samych siebie. Kolorowe sny to zdecydowanie uzdrawiające doświadczenie. To tak, jakby sam teatr mówił: “nie jesteś samx – twoja historia naprawdę ma znaczenie”.

Kolorowe sny nie są dosłownie manifestem politycznym. Nie ma tutaj żadnych haseł czy transparentów, ani manifestowania. Mimo to, spektakl jest głęboko polityczny właśnie dlatego, że skupia się na prywatnej sytuacji osób queerowych w kraju, w którym ich tożsamość wciąż jest przedmiotem sporów. To spektakl nie krzyczący, a leczący. Pokazujący, że queer to nie kontrowersja, tylko fakt. Część ludzkiego doświadczenia. I to właśnie dzięki tej czułej, empatycznej formie Kolorowe sny otwierają przestrzeń do dialogu – zarówno dla osób queerowych, jak i tych, które dopiero zaczynają rozumieć, czym jest różnorodność.
Dlaczego Kolorowe sny to spektakl wyjątkowy?
Bo łączy sztukę z prawdą.
Bo nie boi się emocji.
Bo oddaje scenę tym, którzy przez lata byli poza nią
Bo pokazuje, że teatr może być miejscem, gdzie queerowe życie ma wartość, sens i głos.
Dla mnie – i pewnie dla wielu innych osób queerowych – Kolorowe sny to coś więcej niż spektakl. To wytęskniony moment oddechu. Moment, w którym wreszcie można przestać się tłumaczyć…
Kolorowe sny to wyjątkowe, niepowtarzalne dzieło, które redefiniuje polski teatr publiczny. To spektakl łączący sztukę z aktywizmem, dokument z poezją i codzienność z marzeniem. To teatr nie tylko pokazujący queerowe istnienie, ale czyniące z niego centrum swojego świata. to spektakl, który – jeśli jesteś queer – sprawia, że czujesz się mniej samotnie. A jeśli nie jesteś? Wtedy pozwala zrozumieć, jak wygląda świat oczami tych, którzy przez lata byli niewidzialni.
Tytuł: Kolorowe sny
Twórcy: Szymon Adamczak, Wojtek Rodak
Koprodukcja: Teatr Polski w Poznaniu x Grupa Stonewall
Współpraca: Kolektyw pozqueer
Scenografia i kostiumy: Marta Szypulska
Asystentka scenografii: Hanna Bargielska
Muzyka: Karol Nepelski
Reżyseria światła: Szymon Adamczak
Inspicjent: Karol Gromek
Konsultantka ds. bezpieczniejszej przestrzeni: Dagmara Torłop
Obsada: Hanna Bargielska, Konrad Cichoń, Marcelina Ibron, Julek Makowski, Maria Nowicka, Monika Roszko, Mikołaj Sałek, Atlas Szewczyk
Fanka znaków prozodycznych zarówno w tekstach, jak i w życiu. Umiem robić frytki na wodzie. W czasie wolnym myślę o tym, jak przejąć kontrolę nad światem nie wychodząc z łóżka.
