
Uwielbiam pierwszych Nieznajomych z 2008 roku. To film, który uświadomił mnie, co tak naprawdę przeraża mnie najbardziej – zbrodnia bez żadnego motywu, popełniona tylko z jakiejś abstrakcyjnej potrzeby czynienia zła. Oglądanie tamtego filmu było dla mnie doświadczeniem inicjacyjnym i budującym moją osobę jako odbiorcę kultury. Później to już jakoś poszło i na większość filmów spod znaku home invasion patrzyłem przez pryzmat tamtego, jakże kluczowego dzieła.
Polubiłem się nawet z młodszym o dziesięć lat sequelem, który, choć okazał się filmem zupełnie innym, dostarczył mi podówczas jakiejś takiej samoświadomej, mocno ironicznej rozrywki mającej ubaw z innych produkcji należących do nurtu slasher. Taki skok w bok może nie był serii potrzebny, ale na moje się udał. Czekałem jednak na powrót do korzeni, do czegoś poważnego, czegoś głębszego i zwyczajnie przerażającego…
Nawet nie muszę się Was pytać, czy przy remaku, będącym również wstępem do planowanej od początku trylogii, bawiłem się dobrze, a moje potrzeby zostały zaspokojone. Nie, nie zostały, a serwis VOD, na który trafiło Strangers A.D. 2024, opuszczałem z niekrytym wyrazem zniesmaczenia. Nie ma co ukrywać, ten film to gniot i nie broni się nawet w oderwaniu od swojego dziedzictwa. Ale to już postaram się Wam wytłumaczyć w kolejnych akapitach.
Jedyne, co w miarę trzyma się kupy względem oryginału, to ogólny zarys fabularny. Głównymi bohaterami jest młoda para, Maya (Madelaine Petsch) i Ryan (Froy Gutierrez), którzy szukają szansy na nowe, wspólne życie gdzieś na prowincji północno-zachodniego Pacyfiku. Po drodze zatrzymują się w małej kawiarni, gdzie oboje są „obcinani” przez przerażających miejscowych. Sztampa. Kolejne spojrzenia nasilają się, gdy okazuje się, że pomimo pięcioletniego stażu związku, dalej pozostają niezamężni. Potem idzie jak po sznurku, problemy z samochodem, potencjalnie zaplanowane zakwaterowanie w odległej, leśnej chacie i trzy zamaskowane postacie, które włamują się i terroryzują naszą parkę.
To, czym stał dla mnie pierwowzór, to wspomniana enigma roztaczającą się wokół zbrodni i tych, którzy ją popełnili. Nie mieliśmy żadnych poszlak, a jedynym tłumaczeniem, jakie padło bezpośrednio z ust napastników był fakt, że ofiary po prostu „były akurat w domu”. W tym quasi remaku jasno zostaje nam zasugerowane, że agresorami jest ktoś, kto uosabia konserwatywną część amerykańskiej prowincji, a nasi bohaterowie nie są przypadkowymi ofiarami, a wedle jakiejś pokrętnej logiki zasłużyli sobie na śmierć. To moim zdaniem obdziera całość z głębi, jaka cechuje zło, bo zło jest przeważnie nieodgadnione i pozostaje w sferze domysłu.
No ale rozumiem, że rozpisanie tak prostej historii na trzy pełnometrażowe filmy wymagała pewnego przetasowania w talii i rozłożenia kart w zupełnie innej konfiguracji. Może komuś taki pomysł się naprawdę podoba i ekscytuje go wizja narracyjnie spójnej trylogii, mnie zaś odrzuca od niej myśl, że cała historia rozwodni się, a tym, co może mnie do niej przyciągnąć, jest jakieś totalne pójście w absurd. I tego chyba życzę nowym Nieznajomym, aby znaleźli jakiś abstrakcyjny pomysł na siebie, bo eksploatowanie na przestrzeni trzech filmów wyłącznie motywu zamaskowanych morderców nie może się udać.
Strangers jednak jest filmem zupełnie innym niż oryginał i choć kilka scen przepisuje od swojego starszego kolegi w proporcjach jeden do jeden, to szuka swojej siły w zupełnie innych kierunkach. Dlatego też jest o wiele bardziej „żwawy”, nasi bohaterowie uciekają, strzelają, stają do bezpośredniego starcia ze swoimi oprawcami, a miejsce akcji nie ogranicza się tylko do feralnego domku w lesie. Czy warto tutaj coś jeszcze dodać? No nie, bo realizacja jest pozbawiona jakiegokolwiek wdzięku, nie mówiąc już o charakterze. To po prostu generyczny home invasion, który przy naszych rodzimych 13 dniach do wakacji (2025) wypada naprawdę blado.
Ale paradoks polega na tym, że na swój sposób czekam na te kolejne sequele. Jak już wspomniałem, twórca może nas naprawdę zaskoczyć i zaoferować taki twist fabularny, że wszystkim nam opadnie szczęka. Z drugiej strony, jeśli pójdzie to dalej taką bezjajeczną, pozbawioną charakteru papką, to będę miał jakąś wstydliwą przyjemność z oglądania tej katastrofy. Nie czuję żadnego przywiązania do tej marki i odcinam ją grubą kreską z tamtymi dwoma, oryginalnymi filmami. Niech robią z nią zatem to, co im się żywnie podoba.
Oryginalny tytuł: The Strangers: Chapter 1
Produkcja: USA/Wielka Brytania/Słowenia/Słowacja/Szwajcaria/Hiszpania, 2024
Dystrybucja w Polsce: primevideo.com

Życiowy przegryw, który swoje kompleksy leczy wylewaniem żalu w internecie. Nie zawsze obiektywnie, ale za to szczerze.
