Synu, synu, cóżeś ty uczynił (2009)

Nazwiska Lynch i Herzog na jednym plakacie brzmią jak mokry sen każdego pseudointelektualnego hipstera. A jako oddany fan tego drugiego i wielki entuzjasta tego pierwszego, po prostu musiałem obejrzeć film o, jakby nie było, dziwnie brzmiącym tytule Synu, synu, cóżeś ty uczynił z 2009 roku. Werner Herzog reżyserował i pisał scenariusz, David Lynch objął stołek producenta wykonawczego.

Na pierwszy rzut oka scenariusz wydaje się typowym filmem o zakładnikach. Detektyw Hank Havenhurst (Willem Dafoe) próbuje namówić uzbrojonego szaleńca Brada (Michael Shannon) do poddania się i uwolnienia dwóch zakładników z jego domu na przedmieściach w San Diego. Historia została oparta na prawdziwych wydarzeniach, ale nie ma wątpliwości, że Herzog i współautor scenariusza, Herbert Golder, szczegółowo nakreślili dziwne skrajności stanu psychicznego bohatera. Rezultat sprawia wrażenie, jakby Herzog wręczył kamerę i scenariusz Bradowi, postaci granej przez Shannona, dając mu pełną swobodę.

Taka narracja sugerować może, że Herzog nieco zluzował swoje awangardowe podejście do tworzenia kina. Nic jednak bardziej mylnego! Wierny swoim przyzwyczajeniom wciąż dużo eksperymentuje z czasem. Zdarza mu się filmować to samo przez kilka minut i wprowadza pewne zmienne, takie jak małe przedmioty i muzyka, aby igrać z naszą percepcją. Udaje mu się przy tym utrzymać odpowiednie, wystarczająco angażujące nas tempo.

Jednak to, co moim zdaniem film robi najciekawiej, to fakt, że udaje mu się przekonwertować makabryczne wydarzenia na coś w rodzaju baśni.  Podoba mi się fakt, że wszelkie tropy, takie jak motywacje naszego antybohatera, pozostają niejasne. Jest to oczywiście mur nie do przeskoczenia dla wielu widzów, którzy przyzwyczajeni są do tradycyjnej formy filmowej narracji, jednak jako ten nieco wpisujący się w snobistyczną falę pseudointelektualistów, wolę takie granie na niedopowiedzeniu.

Zobacz cały film poniżej:

To kontemplacyjne spojrzenie na szaleństwo zamieszkujące czyjeś serce i umysł. Jest powolne, trudne w odbiorze i nieco przerażające. Michael Shannon jest cholernie bliski ideału, w sumie nikt inny lepiej nie oddałby na ekranie mentalnej degeneracji, niż on. A jeszcze poprowadzony ręką Herzoga, który jakby nie było, ma w tym spore doświadczenie, jest gwarancją tego, że film będzie dla nas pamiętliwym przeżyciem. Talenty takie jak Willem Dafoe i Chloë Sevigny są trochę zmarnowane, ponieważ otrzymują role drugoplanowe. Rola Sevigny jest całkowicie bezużyteczna, z wyjątkiem rzucania jaśniejszego światła na historię.

Z czystego, technicznego spojrzenia na Synu, synu, cóżeś ty uczynił, pochwalić muszę również to, jak ten film wygląda. A Herzog pozwala, jak już wspomniałem wyżej, przejąć kamerę przez swoich bohaterów. Często oglądamy sekwencje kręcone „z ręki”, będące bardzo blisko pleców ekranowych postaci. Takim przykładem może być fantastycznie uchwycona scena najazdu na dom podejrzanego przez oddział antyterrorystyczny. Coś, co kilka lat później pokazał nam Denis Villeneuve w swoim Sicario (2015), nadaje filmowi dokumentalistyczny rys. W końcu to przecież Werner Herzog.

Lynchowskie sceny podmiejskiego krajobrazu pełnego niepokoju i obsesyjnego picia kawy są osadzone w bardziej typowych dla Herzoga wycieczek w stronę dzikiej przyrody Peru i innych, mniej związanych geograficznie krańcach ludzkości. Być może wrażliwość obu twórców jest najbardziej zbliżona do siebie w sekwencji, w której karzeł w smokingu (Gabriel Pimentel) pojawia się na śniegu za Bradem i wujem Tedem, przypominając zarówno Nawet karły były kiedyś małe (1970), jak i Miasteczko Twin Peaks (1990-2017).

Synu, synu, cóżeś ty uczynił to ten rodzaj filmu, który nakręcić mógł tylko ten jeden konkretny twórca. Co oczywiście może być zarówno wielkim plusem, jak i jednym z minusów! Dla wielu pewnie okaże się zbyt nudny, enigmatyczny i flegmatyczny. Nic jednak bardziej mylnego, bo Lynch i Herzog zabierają nas w dziwaczną podróż na styk jawy i snu, gdzie szaleństwo wydaje się być zaszyte w każdym z nas. I wystarczy naprawdę niewiele, by go uwolnić.

Oryginalny tytuł: My Son, My Son, What Have Ye Done

Produkcja: USA/Niemcy, 2009

Dystrybucja w Polsce: primevideo.com

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *