DogMan (2023)

Moja relacja z twórczością Luca Besson dowodzi tylko mojej kulturowej ignorancji, bo jednym filmem spod ręki tego słynnego reżysera, jaki świadomie obejrzałem, jest Leon zawodowiec z 1994 roku. Totalnie nie kręciło mnie nigdy Taxi (1998) czy Piąty element (1997), a o tych jego najnowszych dziełach nawet nie wiem nic. Dlaczego zatem gdy tylko nadarzyła się okazja, pobiegłem na DogMana do kina? Ano, bo w naszym kraju wydało go Velvet Spoon, którego filmy mam w zwyczaju oglądać na dużym ekranie.

I jeśli nie chce się Wam czytać reszty tej recenzji, to mogę powiedzieć już tutaj, że film ten ląduje spokojnie na mojej liście najlepszych produkcji roku 2023! Ma on w sobie wszystko, co moim zdaniem powinno mieć sprawnie nakręcone kino rozrywkowo-dramatyczne, idealnie balansując na granicy komiksowego przerysowania i studium jednostki wykluczonej, noszącej w sobie rysę rodzinnej patologii i uparcie szukającej zrozumienia. Brzmi jak streszczenie Jokera (2019)? Uwierzcie mi, Besson zrobił to lepiej!

Film posiada bardzo ciekawą konstrukcję anonsowaną już samym prologiem, w którym policja zatrzymuje furgonetkę jadącą przez ulewną noc, by znaleźć w niej Douglasa (Caleb Landry Jones), gościa w dragu Marilyn Monroe i wiozącego całą masę psów, wszystkich ras, kształtów i rozmiarów. Jak mówi sam zatrzymany właśnie bohater, są to jego 'dzieci’. Podobnie bowiem jak Douglas zostały porzucone i żyły gdzieś  w mentalnej i fizycznej próżni, dopóki ten nie przyjął ich i nie zrobił z nich swoich przyjaciół i popleczników.

Cały swój dramatyczny życiorys Doug przedstawia policyjnej psycholog Evelyn (Jojo T. Gibbs), która przychodzi przesłuchać go w areszcie. Przykuty do wózka inwalidzkiego mężczyzna wspomina swoje przerażające dzieciństwo, dostajemy kilka niepokojących, ale skutecznych scen przemocy i porzucenia. Jednak w miarę jak historia toczy się dalej, horror, którym wydawał się DogMan, zaczyna ustępować czemuś naprawdę osobliwemu.

Wspomniałem już na początku Jokera Todda Phillips, bo w zasadzie film ten może robić za jego dojrzalszego, paradoksalnie bardziej odważnego i stylowego brata. Historia jednostki z zaburzeniami wynikłymi z patologicznego dzieciństwa, szukanie siebie poprzez dosłowne malowanie sobie twarzy, czy pragnienie poklasku wśród innych to tematy bliźniacze dla obu produkcji. Jednak DogMan w swych absurdalnych założeniach jest filmem ewidentnie głębszym, dotykającej ludzkiej tkanki z większą gracją niż tumblerowe gadanie o depresji w genezie komiksowego klauna. No i sztuka dragu, będąca bardzo ważnym elementem historii, jest o wiele ciekawsza i bardziej plastyczna niż ten cały nastoletni mrok spowijający Gotham.

Mimo wszystko ładnie się to komponuje, z bądź co bądź, historią gościa władającego całą watahą bezpańskich psów, które wykonują jego polecenia, pomagając w walce z lokalnymi gangami czy redystrybucją dobra bogatych wśród tych potrzebujących. Besson odwalił tutaj kawał świetnej roboty, czyniąc czworonogi pełnoprawnymi bohaterami filmu. Niektóre sceny z ich udziałem dosłownie jeżą włos, czerpiąc z najlepszej tradycji kina grozy. Moją ulubioną sekwencją z udziałem psiaków będzie chyba ta, w której jeden ze złych gości trafia do pokoju wypełnionego głodnymi burkami, których oczy złowieszczo odbijają światła latarki. Brrrr!

No i styl, w jakim Luc Besson osadził swoją opowieść, jest nie tylko przyjemna dla oka, ale również intrygująca wizualnie. Od neonowych ferii świateł przypominających twórczość Nicolasa Winding Refna, przez pełne blichtru wnętrza klub drag queen, na surowym, pełnym brudu i błota realizmie kończąc, DogMan nie pozwala się nudzić naszej percepcji. A kiedy dodamy do tego hipnotyczne aktorstwo Caleba Landry Jonesa, otrzymamy mieszankę iście emanującą na nas takim czystym, nieskrępowanym kinowym doświadczeniem, które w swej odwadze jest zarówno szczere, jak i wyjątkowo ludzkie.

Mówiąc w nomenklaturze psiej, DogMan nie jest produkcją goniącą swój własny ogon, a raczej warczącą z gracją rasowego dobremana, który staje się potulnym psiakiem gdy tylko otworzymy dla niego serce. Mnie nie trzeba było długo zachęcać bym to zrobił, bo film ten kupił mnie od pierwszych kadrów i myślę, że dla wielu z Was będzie on nie lada zaskoczeniem. Mam nadzieję że pozytywnym, bo wiem, że dla wielu z widzów może się on okazać seansem nazbyt osobliwym, by cieszyć się nim w pełni. Ale nikt nie mówił nigdy, że musimy być wystawiani tylko na kulturę przyswajalną jak ta breja zamknięta w puszkach z psim żarciem.

Oryginalny tytuł: DogMan

Produkcja: Francja, 2023

Dystrybucja w Polsce: velvetspoon.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *