The Mandalorian – sezon 3 (2023)

Jako wielki entuzjasta Gwiezdnych Wojen, serial Mandalorianin stał się dla mnie niejako rutyną, wciąż przyjemną i dającą dużo frajdy czynnością, która wtopiona jest w naturalny cykl mojego życia. W końcu chyba każdy odcinek obejrzałem w dniu jego premiery! Na sezon trzeci czekałem zatem jak na wszystko inne, co obarczone jest logo STAR WARS. Czy się zawiodłem? I tak, i nie, ale o tym oczywiście dowiecie się, czytając dalej ten tekst.

Trzeci sezon jest bezpośrednią kontynuacją wydarzeń z poprzednich sezonów oraz będącej w zasadzie spin-offem serii Księgi Boby Fetta (2021-), więc fabularnie wciąż osadzeni jesteśmy w trudnym okresie po upadku Imperium i w trakcie formowania się Nowej Republiki. Nasz główny bohater, z braku lepszego zajęcia, postanawia pomóc upadłej księżniczce Bo-Katan Kryze (Katee Sackhoff) odzyskać jej zniszczoną doszczętnie ojczyznę, planetę Mandalore.

Jeśli mam być szczery, to zapowiadana na epickie wydarzenia stawka okazuje się ostatecznie dość mała, a serial sprowadza się w zasadzie do skopania dupy jednemu złemu typowi z bandą anonimowych popleczników i parobków. Szkoda, bo cały ten wątek walki o upadłe królestwo przez rozproszonych po Galaktyce Mando, którzy pomimo wszelkich animozji muszą ze sobą współpracować, miał na papierze sporo do zaoferowania. Wyszło, jak wyszło, kolorowe „piu piu” laserami w kosmosie bez większej głębi i idące po śladach najbardziej sztampowych, disneyowskich wręcz kliszach.

I muszę ponarzekać niestety na temat naszego tytułowego bohatera, który w zasadzie staje się tutaj postacią drugoplanową. Din Djarin, w którego prawdopodobnie wciela się Pedro Pascal (postać ta przez cały czas trwania sezonu zakuta jest w zbroję z beskaru), w zasadzie pozbawiony został charakteru. Nie znamy jego motywacji, zniknęły gdzieś jego skromnie podawane nam wcześniej racje, przez co wydaje się on typowym graczem gry RPG, który bierze przypadkowe zdanie od postaci na mapie i musi się z miejsca zaangażować w pewne wydarzenia.

To samo dzieje się tutaj z Grogu, czyli popularnym w marketingu Disney’a małym Yodzie. Poprzednie sezony niejako zapowiadały nam epicką, magiczną podróż w arkany tajemnic Mocy – mistycznej energii spajającej całą Galaktykę. Niestety, mały zielony mupet jest tutaj widocznie doklejony na doczepkę, przez większość czasu sprowadzając się tylko do uroczej maskotki robiącej to samo, co w pierwszym odcinku. Niestety, postacie w tym sezonie są jego najsłabszym elementem i przy takim Andorze (2022-) wypadają wręcz jak z infantylnego komiksu dla dzieci.

Ale cholera, nie sposób nie docenić rozmachu, z jakim nakręcony został serial. I choć odcinki takie jak Pirat nie posuwają w żaden sposób fabuły, tak trudno nie zachwycić się tymi epickimi bitwami powietrznymi kręconymi w tradycji najlepszego kina gatunkowego. Wszystkie te scenografie, pojazdy, stroje czy fantazyjne potwory to najwyższa półka filmowej realizacji, coś, co zupełnie zaciera granice między kinem, a telewizją. Te wszystkie wizualne eksplozje oczywiście przykrywają błahość scenariusza, jednak w takim stylu, można na to przecież przymknąć oko.

Choć takie jest piękno Gwiezdnych Wojen, że każdy znajdzie w nich coś dla siebie. A jeśli potrzebujecie spokojnego serialu, który stanowi niejako hub dla wszystkich innych produkcji Disney’a sygnowanych tą marką, to jest to najlepsze możliwe miejsce. Szkoda jednak, że twórcy trochę boją się zaryzykować i poukładać pionki na planszy nieco odważniej. Na etapie trzeciego sezonu człowiek już z miłą ekscytacją przyjąłby śmierć któregoś z ważniejszych bohaterów. Ale no rozumiem, serial zarabia, więc trzeba jeszcze trzymać przy życiu postacie znoszące złote jaja. Miejmy nadzieje, że inni twórcy nieco przetrą szlaki w tym temacie w swoich serialach.

Dlatego też trzeci sezon Mandalorianina można uznać za obiektywnie najsłabszy ze wszystkich dotąd dostępnych. Nie wiem jednak, jak nie być tutaj fanem czegoś, co jest tak bardzo efekciarskie i z taką miłością podchodzi do wykreowanego przez Lucasa uniwersum. Dlatego też, jeśli miałbym porównać cały ten serial do jakiegoś przykłady, to uznałbym go za fantazję dzieciaka bawiącego się figurkami na podłodze. W końcu walka jednego gościa z lśniącej zbroi z dopakowanymi komandosami z kosmosu czy rycerzami z elektrycznymi mieczami sprawia wiele frajdy. Nawet wtedy, kiedy nie kryje się za tym żadne drugie dno.

Oryginalny tytuł: The Mandalorian

Produkcja: USA, 2023

Dystrybucja w Polsce: disneyplus.com

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *