Morderczyni (1997)

Któż z nas nie miał czasem ochoty, by gołymi rękami udusić współpracownika lub kolegę? Kto chociaż raz pod wpływem impulsu nie powiedział o jedno słowo za dużo? Ludzka cierpliwość ma swoje granice, a przekonała się o tym na własnej skórze główna bohaterka filmu Morderczyni (1997). Jest to całkiem przyzwoity slasher klasy B z elementami czarnej komedii i kina neo-noir w reżyserii utalentowanej Cindy Sherman.

Dorine Douglas pracuje w redakcji magazynu Constant Consumer od 18 lat jako korektor. Jest niczym niewyróżniającą się kobietą, zawsze cicha i uczynna, notorycznie wykorzystywana przez współpracowników, którzy obarczają ją swoimi problemami. Na co dzień opiekuje się swą starą matką, która nie potrafi radzić sobie sama. Sfrustrowana kobieta jest na każde skinienie staruszki, nie ma własnego życia, co wpycha ją w stany depresyjne.

Dodatkowo zostaje skierowana do pracy w domu na pół etatu i wisi nad nią perspektywa zwolnienia. Pewnego wieczoru w redakcji dochodzi do nieszczęśliwego wypadku, w którym ginie jeden z jej kolegów. Dorine zabiera jego ciało do domu i umieszcza w piwnicy. Postanawia kontynuować swoje dzieło i likwiduje kolejnych współpracowników jednego po drugim. Każdy z nich okazuje się mieć na sumieniu swoje grzeszki. Piwniczna kolekcja ciał zaczyna się powiększać…

Cóż za pomysł, by z typowej szarej myszki z biura stworzyć prawdziwego potwora, seryjną zabójczynię? Już sam ten fakt jest iście komiczny, zwłaszcza gdy spojrzymy na Dorine, w którą wcieliła się znana z wielu innych ról Carol Kane. Pozory jednak mylą i potrafi ona zadawać brutalnie ciosy metalowymi prętami lub dusić ofiary.

Wpływ na rozwój jej fascynacji zadawaniem śmierci ma swoje źródło w dzieciństwie, gdyż przeżyła ona traumę w związku z próbą molestowania, która zakończyła się śmiercią ojczyma w wypadku samochodowym. Dorine zabrała jego rękę i ten nie opanował kierownicy, ginąc na słupie.

Film nie jest bardzo krwawy, śmierć zadawana jest poza kadrem. Momentami widzowie mają okazję zobaczyć zwłoki. Bardzo rozbawiła mnie scena, w której Dorine poprawia rozkładające się ciało kolegi, wycierając wypływające wnętrzności ściereczką i zapina mu guziki w koszuli.

Morderczyni ma ciekawą atmosferę, klimatyczne ciemne scenerie i zabawa oświetleniem, w tle jazzowa ścieżka dźwiękowa przygrywająca rytmicznie. Ciężko ów tytuł ocenić, bliżej mu do czarnej komedii niż do brutalnego slashera. Arcydziełem na pewno nie jest, ale warto zwrócić uwagę na sprawne oko reżyserki oraz przedstawienie stereotypowych ról kobiet w społeczeństwie (kobieta do sprzątania, usługiwania, opieki nad dziećmi i pieluch, wykorzystywanie do swych celów w pracy oraz seksualnego).

Nic mi nie wiadomo na temat dystrybucji w Polsce, ale obecność na portalu Filmweb polskiego tytułu sugerować może, że był nadawany w polskiej telewizji.

Oryginalny tytuł: Office Killer

Produkcja: USA, 1997

Dystrybucja w Polsce: BRAK

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *