Ścieżka strachu (1990)

Najprościej streścić Ścieżkę strachu jak list miłosny braci Coen dla brudnej, miejskiej stylistyki lat 20, pełnej niefortunnych przypadków, mafijnych bossów, kobiet fatalnych oraz szorstkich jak fibra dialogów. Jednak jeśli zajrzymy za tę pięknie brzmiącą i naprawdę stylową fasadę, czeka nas rozczarowanie.

Historia przedstawiona, choć złożona i bogato napisana, jest w zasadzie bardzo prostą fabułką osadzoną w stereotypowym (niewymienionym z nazwy) amerykańskim mieście z początków XX wieku. Mamy zatem włoskich gangsterów, czujną policję oraz jedną decyzję, która ściągnie na bohaterów naprawdę tragiczne skutki.

To, co trzeba z pewnością przyznać filmowemu rodzeństwu to fakt, jak dobrze potrafią zbudować i wydobyć w swoich produkcjach specyficzny klimat epoki. W Ścieżce strachu, kiedy bohaterowie siedzą w zakopconym klubie, prawie czujemy wydobywający się z ekranu zapach tytoniu i whisky. Jeśli akurat nie znajdujemy się w mieście, to akcja przenosi nas do monumentalnego lasu, który w swym majestacie przypomina jakąś antyczną katedrę. W sumie jest to wdzięczne miejsce dla gangsterskiej egzekucji.

Wszystkie występy aktorskie są bardzo dobre, a najbardziej zachwycający w swojej roli jest John Turturro jako Bernie. Słynny już moment, w którym błaga o życie w lesie to aktorski majstersztyk. Jego postać babrze się w wielu kolorach, a Turturro doskonale wydobywa każdy z nich.

Reszta postaci napisana jest raczej stereotypowo, niektóre są zabawne, niektóre tragiczne, ale to, co sprawia, że ​​film działa, to poczucie stylu – sposób, w jaki ci ludzie ze sobą rozmawiają, wyglądają i dokonują ekranowej masakry – kolejna kultowa scena ze wkroczeniem do sypialni jednego z bohaterów pary zabójców!

Jednak wszystko, co jest tak stylowe, powinno mieć do powiedzenia coś więcej, a ten film to deklaracja poważnych, ale nie do końca dogłębnych intencji. I niestety jak na historię o przyjaźni i lojalności, jej sporadyczne przebłyski ciepła nie są w stanie stopić lodowej pokrywy, która pokrywa ją niemal w całości. Wygląda to zatem tak, jak jakaś dobrze pomyślana i droga w produkcji inscenizacja, większych emocji w niej jednak brak.

Bo choć jest to obraz na wskroś przesiąknięty mrokiem, Coenowie pozwalają sobie czasami na jakiś delikatny żart. I naprawdę nie chciałbym, żeby film był stylizowaną komedią, parodią kina noir, to humoru jest tutaj jednak zdecydowanie za mało. Sprawdziło się to w Fargo (1996), więc myślę, że pasowałoby i tu.

Reasumując, Ścieżka strachu to niezwykle stylowy film, który zapada w pamięć kilkoma ikonicznymi scenami. Jednak sam wątpię, czy sami bracia są zadowoleni z tego, w jaki sposób podstawowe założenia tej produkcji rezonują z widzami. Bo ładny obrazek to jedno, szorstkie i kultowe dialogi to drugie, ale kino to przede wszystkim emocje. A tych jest tutaj zdecydowanie za mało.

Oryginalny tytuł: Miller’s Crossing

Produkcja: USA, 1990

Dystrybucja w Polsce: Imperial CinePix

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *