Clarice (2021-)

Nie jestem jakimś przesadnym fanem Milczenia owiec (1991), widziałem film kilka razy i doceniam wszystko, co ze sobą przyniósł. Co dziwne, po pierwszym seansie zupełnie nie miałem jakiejś wielkiej ochoty na dalsze śledzenie losów doktora Hannibala Lectera! Zanim jednak zaczniecie rzucać w moją stronę kamieniami, zrozumcie, że do omawianego tutaj serialu przysiadałem ze względnym zainteresowaniem, a seans finalnie okazał się dla mnie nie lada męką.

Clarice śledzimy dalsze losy tytułowej bohaterki po dramatycznych wydarzeniach z posępnego domostwa Buffalo Billa – seryjnego mordercy, który obdzierał pojmane kobiety ze skóry i szył sobie z nich swoisty kostium. Postrzegana jako outsiderka w szeregach FBI Clarice musi zmierzyć się z pogardliwą zazdrością swoich kolegów. Jej szef uważa, że ​​miała szczęście, prasa robi z niej celebrytkę, a ona sama po prostu chce pomóc ofiarom szalonego Billa (i nie tylko).

Struktura serialu, którą prezentują nam trzy pierwsze odcinki, sugeruje, że Clarice będzie próbowała zrównoważyć wątki fabularne w stylu proceduralnym z rodzajem zawiłej, rozbudowanej historii pełnej spiskowych teorii dziejów. I nie działa to jakoś super, naprawdę. Większość tych pobocznych spraw, które mają robić za zanęty na widownie, jest zupełnie nijaka i rozwiązuje się sama po 20 minutach trwania odcinka. Jedynym wartym uwagi jest wątek kobiety, która przetrzymuje sparaliżowanych ludzi w swojej prywatnej kostnicy, ale jak już wspomniałem, zaczyna się ciekawie, a urywa się praktycznie momentalnie.

A kiedy główna bohaterka akurat nie jest w pracy, odbywa spotkania z psychiatrą, spędza czas w domu ze swoją współlokatorką i współpracowniczką Ardelią (Devyn A. Tyler – która zasługuje zdecydowanie na więcej ekranowego czasu) lub unika telefonów jedynej ocalałej z rąk Billa, Catherine Martin (Marnee Carpenter). Wygląda na to, że ciężko jest się jej zrelaksować, gdy praca wciąż ją otacza. I gdzieś motyw ten majaczy podczas senasu, ale oczywiście nie ma szans na to, by porządnie wybrzmieć. Nie pomaga również Rebecca Breeds wcielająca się w tytułową rolę, grając raczej amatorski cosplay agentki Starling znanej z oryginału.

Dla fanów pewnego kanibala z maską na twarzy mam złą wiadomość. Nikt o nim nie wspomina, ponieważ nikt nie może tego legalnie zrobić. Chociaż scena otwierająca odnosi się do postaci Hannibala, mówiąc wporst, że „ostatni terapeuta” protagonistki był niebezpiecznym więźniem. Sugerowanie, że Clarice Starling była psychicznie zniszczona przez Buffalo Billa, ale nigdy nie myślała o Hannibalu Lecterze, jest dość kuriozalne, powiedzmy sobie szczerze. Z tego, co można wyłuskać z filmu wiemy, że Lecter znajduje się gdzieś na wolności, co sugerować może jego pojawienie się w przyszłych sezonach. Oczywiście pod warunkiem, że wyjaśni się sprawa z prawami autorskimi.

A ma to jakiś potencjał, bo efekty gore w serialu są wykonane naprawdę dobrze! Zespół zajmujący się makijażem i krwią jest zdecydowanie wykwalifikowany w uzyskaniu przykładowo odpowiednio wyglądających śladów ugryzienia. W trzecim odcinku pojawia się niepokojąco fajny efekt, gdy ludzkie ręce wychodzą dosłownie ze skrzydeł motyla. Clarice zapożycza również niektóre z modus operandi oryginalnego filmu, takie jak sporządzanie notatek o technice pozbywania się ciał ofiar. Podczas gdy serial podprogowo blisko jest Milczenia owiec, daleko mu do jego charakterystycznego klimatu. To bardziej takie CSI: Kryminalne zagadki Nowego Jorku (2004-13), tylko nudniejsze.

Najbardziej znanym (przynajmniej dla mnie!) nazwiskiem, które pojawiło się w obsadzie, jest Kal Penn – niezapomniany Kumar z O dwóch takich, co poszli w miasto (2004). Gra członka zespołu VICAP Emina Grigoryan, ale ma tak mało do roboty na przestrzeni całego serialu, że nie było powodu, aby wspominać o nim wcześniej. Jego obecność była miłą dla oka ciekawostką i chyba tylko wtedy naprawdę czerpałem jakąś przyjemność z oglądania. Ale to jest poziom meta, bo widziałem w nim tego samego ujaranego gościa, który zaraz rzuci całe śledztwo i wyruszy w poszukiwaniu knajpy z burgerami.

Jaki był sens powstania tego serialu? Nie mam zielonego pojęcia! Nad wszystkim unosi się taka tania, tandetna aura. Trochę tak, jakby ktoś chciał zarobić niskim kosztem na arcydziele sprzed lat. Główny problem serialu polega na tym, że nie wybrzmiewa on tam, gdzie powinien. Czy przełożeni Clarice wierzą, że jest wystarczająco twarda, by przezwyciężyć traumę? Czy agent płci męskiej byłby traktowany z takim samym sceptycyzmem? Nikt nie zadaje tutaj takich pytań, to stracona okazja, by zająć się prawdziwą i uporczywą mizoginią w kręgach organów ścigania. Szkoda.

Oryginalny tytuł: Clarice

Produkcja: USA, 2021

Dystrybucja w Polsce: viaplay.pl

 

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *